Rodzina Sullych podróżowała już od kilku godzin, od czasu do czasu zatrzymując się po drodze, aby dać odpocząć zarówno ikranom jak ich jeźdźcom.
Teraz lecieli przed siebie na grzbietach skrzydlatych stworzeń, a unosząca się w powietrzu gęsta mgła utrudniała im widok.
Już dawno zostawili za sobą tereny morskich klanów Na'vi. Wszyscy byli zmęczeni, ale nie zatrzymywali się, z każdą chwilą zbliżając się do celu podróży. Kiedy w końcu przebili się przez ścianę mgły pojawiły się przed nimi żywozielone korony olbrzymich drzew.Wracali do dżungli, gdzie klan Omatikaya przeniósł się ze zorganizowanej przez Jake'a siedziby w górach Alleluja.
Reszta drogi minęła bez większych problemów i już wkrótce z daleka dostrzegli wioskę klanu Omatikaya. Ikrany Rodziny Sullych opadły niżej i wylądowały łagodnie na leśnym podszyciu, wśród zdumionych szeptów gromadzących się w pobliżu Na'vi. Gdy jeźdźcy zsiedli, z tłumu wyszedł im naprzeciw znajomy Na'vi.
- Widzę cię Tarsem, Olo'eyktan klanu Omatikaya - rzekł Jake, pozdrawiając nowego wodza klanu.
Reszta rodziny, a nawet Pająk powtórzyli za nim ten gest, a Jake poczuł nagły przypływ dumy z nich wszystkich. To jeszcze dzieci, a mimo to nawet w tak trudnej sytuacji potrafiły zachować powagę. Naprawdę dobrze sobie radzili.
- Jakesully, Toruk Makto...- Tarsem odpowiedział na jego pozdrowienie, przyglądając się najpierw jemu, a potem przenosząc wzrok na resztę rodziny.
Po chwili do zgromadzonych podeszła kolejna znajoma postać - Mo'at, Tsáhik klanu Omatikaya i matka Neytiri. Starsza kobieta spojrzała ciepło na przybyszów, a w szczególności na córkę i ukochane wnuki. Nie widzieli się od czasu, gdy zagrożona przez powrót Ludzi Nieba rodzina emigrowała w poszukiwaniu nowego schronienia. W ten sposób Jake chciał ochronić nie tylko swoich najbliższych, ale i zapewnić bezpieczeństwo Ludowi Omatikaya, przekazując przywódctwo młodemu, ale mądremu Tarsemowi. Nie spodziewała się ich powrotu.
- Widzę cię, matko - szepnęła Neytiri, wzruszona ich ponownym spotkaniem.
- Neytiri - rzekła cicho i łagodnie Mo'at.
Stanęła przed nią, a jej usta wygięły się w lekkim uśmiechu. Kobiety patrzyły na siebie przez krótką chwilę, a potem Tsáhik przytuliła córkę, której tak dawno nie widziała.
Jake na chwilę obrócił się w ich stronę, przyglądając się tej scenie z mieszaniną radości i ulgi, a jednocześnie ogromnego smutku.
- Babcia! - zawołała uradowana Tuk, wpadając prosto w ramiona Mo'at.
- Tuktirey...
Kobieta uśmiechnęła się ciepło, obejmując najmłodszą wnuczkę. Po chwili puściła ją i przyjrzała się pozostałym dzieciom.
CZYTASZ
Avatar 3: Dalsze Losy (FANFICTION)
Hayran KurguHistoria w tym fanficu to kontynuacja wydarzeń z filmu Avatar: Istota wody. Rodzina Sullych została na stałe przyjęta do klanu Metkayina, jednak traumatyczne wydarzenia jakich doświadczyli wciąż nie dają o sobie zapomnieć. Wszyscy opłakują stratę Ne...