Rozdział 13

57 4 33
                                    

Życie wśród klanu Metkayina nie było łatwe. Od czasu bitwy z ludźmi i tragicznej śmierci Neteyama minęło już kilka tygodni i od tamtej pory Pająk mieszkał z Sullymi w wiosce, jednak większość Na'vi wciąż nie potrafiła zaakceptować obecności jednego z Ludzi Nieba na swoim terytorium. Chłopak w dalszym ciągu słyszał nieprzychylne szepty mieszkańców na swój temat i wychwytywał wiele wrogich i podejrzliwych spojrzeń w swoim kierunku. Mimo pocieszania przez Kiri, że "po prostu potrzebują czasu" z każdym dniem czuł się tutaj coraz bardziej obco.... Coraz bardziej nie na miejscu.

Co robić? - zastanawiał się. Jak ich przekonać, że wcale nie mam złych zamiarów?

To wszystko co się ostatnio wydarzyło zaczęło go przytłaczać. Nie mógł pozbyć się wyrzutów sumienia związanych ze śmiercią Neteyama i uratowaniem Quarricha. Nie wiedział już jak rozmawiać z Kiri, Lo'akiem i Tuk. Czuł, że wciąż są na niego źli za to co zrobił, choć taktownie o tym nie mówią. Jak miał teraz odzyskać ich zaufanie? Czy to było w ogóle możliwe?

Teraz po prostu chodził bez celu po wiosce, próbując pozbierać myśli. Mijał innych Na'vi, głównie dorosłych, którzy szeptali między sobą na jego widok:

- Patrz, to on...

- Ludzki chłopiec, który mówi w języku Na'vi....

Pająk tylko cały czas szedł przed siebie, starając się ignorować ich komentarze i pogardliwie spojrzenia. Wtedy z oddali zauważyła go mała grupka, a dokładnie trzech Na'vi może ze dwa lata starszych od niego. Podeszli do niego ze złośliwymi uśmiechami na twarzy.

- Patrzcie na niego, to ten co uważa się za Na'vi - zadrwił jeden z nich.

- Nudzi wam się, czy co? Nie macie nic lepszego do roboty? - odgryzł się chłopak - Odczepcie się ode mnie.

Próbował wyminąć nieznajomych, jednak ci otoczyli go blokując mu drogę. Przyglądali mu się z wyższością i wyraźną pogardą.

- Naprawdę wydaje ci się, że malując pasy na ciele upodobnisz się do swoich.... "przyjaciół" z Omatikaya? - prowokowali - Że staniesz się jednym z nas?

- Nigdy nie będziesz prawdziwym Na'vi!

Te słowa zabolały Pająka, choć nie dał po sobie tego poznać. Po co dawać im satysfakcję? Próbował stamtąd odejść, lecz prześladowcy nie dawali mu spokoju. Zaczęli śmiać się z niego i go popychać.

- Łapy precz! - warknął, starając się od nich odpędzić.

W końcu został popchnięty tak mocno, że potknął się i upadł na piasek. Zerwał się na równe nogi i spiorunował wzrokiem śmiejących się Na'vi, jednak zanim zdążył jakkolwiek zareagować gdzieś za jego plecami rozległo się wściekłe warknięcie:

- Hej!

Odwrócił się i ku swojemu zaskoczeniu zobaczył Kiri. Czternastolatka podeszła do nich machając gniewnie ogonem i stanęła obok Pająka.

- Dajcie mu spokój - wycedziła przez zaciśnięte zęby do Na'vi, który pierwszy z niego zadrwił.

Nieznajomy zdawał się w ogóle nie przejmować groźbą w jej głosie.

- Jest taki słaby, że musi bronić go dziewczyna! - kpił dalej, a jego towarzysze zawtórowali mu głośnym śmiechem.

Wtedy do grupy podeszła kolejna osoba - to Lo'ak usłyszał z daleka co się dzieje i postanowił zadziałać. Nie mógł przecież stać bezczynnie w obliczu dręczenia, szczególnie, że chodziło o Pająka. Zaledwie kilka miesięcy temu przechodził przecież dokładnie przez to samo....

Avatar 3: Dalsze Losy (FANFICTION) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz