Rozdział 25

40 4 68
                                    

Pająk cofnął się, nie spuszczając wzroku z Quaritcha. Nie wiedział, co chciał zrobić ten człowiek, ale nie zamierzał naiwnie więcej mu ufać.

- Trzymaj się ode mnie z daleka, sukinsynu!- zagroził.

- Daj sobie spokój, chłopcze - odparł chłodno Pułkownik - Twoje fałszywe groźby na mnie nie zadziałają. A teraz powiedz mi, gdzie ukrywają się twoi niebiescy przyjaciele? - zapytał z wyraźnie słyszalną pod koniec nutą szyderstwa.

- Akurat, już bym ci kurwa powiedział! - odparował ze złością blondyn.

Stał naprzeciwko mężczyzny odważnie piorunując go wzrokiem, podczas gdy Lo'ak w dalszym ciągu ukrywał się za pobliską skałą. Wiedział, że ich obecna sytuacja jest skrajnie niebezpieczna, a jego ujawnienie się może tylko pogorszyć sprawę. Dławiący lęk ścisnął go za gardło, a bicie serca natychmiast przyspieszyło gdy tylko usłyszał głos Quaritcha. Nastolatek cały zesztywniał, a potem zaczął się trząść, z trudem łapiąc powietrze.

To jego wina, że byli teraz w niebezpieczeństwie! Pająk mówił mu, że to zły pomysł, żeby tu przyjść, że to za daleko od wioski, ale czy posłuchał przyjaciela? Nie! W jego głowie pojawiły się same najczarniejsze myśli.

To koniec.

Tym razem nie przeżyją.

Rodzice napewno nie zdążą na czas, żeby ich uratować....

Z całej siły próbował odepchnąć od siebie te myśli. Zamknął oczy i przyciskając plecy do gładkiej, zimnej skały powtarzał sobie w myślach, że ma powoli, głęboko oddychać. Zmusił się do zachowywania tak cicho, jak tylko mógł, żeby tamci go nie usłyszeli.

Na twarzy Quaritcha Pająk dostrzegł przebiegły uśmieszek. Mężczyzna przez cały czas przyglądał mu się z chłodnym opanowaniem, jakby te słowa w ogóle go nie ruszyły.

- Obawiam się, że nie będziesz miał innego wyboru - odrzekł; uniósł rękę jakby dawał komuś znak, a niecałą sekundę później jakgdyby znikąd pojawili się pozostali żołnierze.

Otoczyli chłopaka mierząc w niego z broni, a ten syknął agresywnie, mocniej ściskając w ręce łuk, który cały czas miał przy sobie - choć nawet i taka broń nie miałaby sobie równych wobec ostrych pocisków z karabinów maszynowych. Rozejrzał się dookoła, starając się ocenić sytuację i z frustracji zacisnął zęby.

Cholera, pomyślał.

Mógł liczyć teraz jedynie na łud szczęścia; na to, że Jake i Neytiri zdążyli poinformować już klan Metkayina o czyhającym na wszystkich niebezpieczeństwie, że zaraz ktoś przybędzie im z pomocą - nade wszystko modlił się jednak w duchu o to, by Lo'ak - jego brat Na'vi, który już na samym początku zdążył się ukryć nie zrobi niczego szczególnie głupiego by wydać swoje aktualne położenie i zwrócić na siebie uwagę Quaritcha. Ten człowiek był nieobliczalny, a z tego co wiedział Pająk, oprócz porwania go wtedy na zakładnika użył chłopaka, by zaszantażować Jake'a i przy tym nieomal go nie odstrzelił!

- Słuchaj, mały - odezwał się ponownie, wyrywając Pająka z zamyślenia - Sprawa jest prosta. Nie musisz ze mną walczyć. Wciąż możesz zmienić zdanie.... Po prostu przyłącz się do mnie.

Lo'ak, który wyraźnie słyszał wymianę zdań pomiędzy Pająkiem i Quaritchem, próbując poradzić sobie z atakiem paniki, teraz zamarł w pełnym napięcia oczekiwaniu. Zawsze wiedział, że jego przyjaciel ma szczerozłote serce; był dobrym człowiekiem do tego stopnia, że uratował nawet życie Quarricha, mimo że ten zasłużył na śmierć.

Wrócił do nas nie bez powodu, przekonywał się w myślach Lo'ak. Jesteśmy jego rodziną.

Nigdy by nas nie zdradził, prawda?

Avatar 3: Dalsze Losy (FANFICTION) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz