Usłyszał bardzo nie przyjemne brzęczenie nad głową już wtedy domyślił się, że to jego budzik. Otworzył oczy i wstał do siadu. Odszukał ręką różdżki i wyłączył budzik. Wtedy przypomniał sobie podpis jaki widniał na końcu książki. Momentalnie zaczął się rozglądać za książką, ale zrozumiał, że książka zniknęła przed świtem. Co robiła książka Voldemorta w Hogwarcie? I jak w ogóle się tutaj znalazła. Postanowił nad tym teraz nie rozmyślać, zebrał swoje wszystkie rzeczy i wyszedł z Pokoju Życzeń. Wiedział, że po lekcjach natychmiast skieruję się do pokoju. Chciał kontynuować naukę czarnej magii i nie zamierzał nikomu o tym mówić. Przyjaciele by go nie zrozumieli. Powiedzieli by, że jest nienormalny i zmienia się w Voldemorta. Chociaż może mieli by rację? W końcu w jakiś sposób są se sobą powiązani.
***
Harry rozmawiał z przyjaciółmi przed salą od eliksirów. Swoją drogą zaraz miał tam lekcję. Mimo, że brunet nie miał żadnych koszmarów ani wizji to był wykończony. Nie za dużo spał i się uczył w nocy przez co miał zmęczone oczy. Wydawało mu się w pewnym momencie, że wada wzroku mu się pogorszyła, ale przypomniał sobie ile spał.
- Potter - Od razu rozpoznał ten głos.
- Malfoy.. - Wysyczał w jego stronę. Oczywiście jak zawsze był ze swoją obstawą.
- Jak się spało w Skrzydle Szpitalnym? - Powiedział z kpiącym uśmiechem.
- A wiesz bardzo dobrze.
- Serio bo wyglądasz okropnie. Nie spodziewałem się w ogóle, że Złoty Chłopiec zemdleje od zwykłej Drętwoty. Ale jesteś słaby Potter.
- A chcesz się przekonać? - Wycedził podchodząc bliżej. Kilka centymetrów dzieliły ich twarze. Blondyn się tylko satysfakcjonująco uśmiechnął, tym bardziej gdy Ron i Hermiona przytrzymywali go przed rzuceniem się na Ślizgona.
- Już się przekonałem. - Odparł spokojnie.
- Gdybym tylko chciał to mógłbym cię zabić. - Wysyczał cicho tak, żeby tylko Dracon usłyszał. Brunet był wkurzony i zirytowany czuł jak przejmuję nad nim władzę jakaś nieludzka siła. Jedyne czego teraz chciał to zabić Ślizgona.
- Co.. - Wymamrotał ze zdziwieniem. No takiej odpowiedzi to się nie spodziewał.
- Harry daj spokój! On nie jest tego wart! - Wykrzyczała Hermiona zboku odciągając go od blondyna. Potter z politowaniem spojrzał na minę Malfoy'a. Który dosłownie stał w otwartą buzią.
- Tak masz rację nie warto..- Wymamrotał.
***
Kilka dni później Harry siedział na eliksirach. Półprzytomny. Nie spał całą noc bo w dzień nie miał czasu się uczyć zaklęć. Zaczęły się treningi quidditcha, a jako, że był kapitanem drużyny musiał rozkładać plan treningowy. Chciał żeby jego dom wygrał puchar domów, ale żeby to było możliwe musiał wygrać w quidditchu.
- Harry? Harry wszystko w porządku? Nie wyglądasz za dobrze. - Odparł Slughorn podchodząc do mieszającego Harry'ego w kociołku. Wyglądał jak by był w jakimś transie.
- Co? - Powrócił do rzeczywistości spoglądając na profesora. - A tak jest dobrze. Trochę się nie wyspałem. - Oznajmił siląc się na uśmiech.
- Trochę? Um.. no dobrze, ale pamiętaj sen jest ważny. - Westchnął i odszedł od stołu Gryfona.
- Stary ty serio nie wyglądasz za dobrze. Co robiłeś całą noc?
- Em.. uczyłem się na eliksiry. - Wymyślił na szybko.
- Jeszcze dwa lata temu bym w to nie uwierzył, ale patrząc na twoje stopnie..
***
- Zacząłeś ćwiczyć czarną magie? Dobre posunięcie Harry, sny po woli zaczną znikać lecz uważaj. Staraj się nie denerwować zbyt często. Gniew źle oddziałuje na czarną magię. Łatwiej jest stracić kontrole i rzucić jakieś nie planowane nie wybaczalne. - W jego głowie znów się pojawił ten głos.. W wężomowię oczywiście.
CZYTASZ
Ciemna Strona Magii
FanfictionHarry rozpoczyna 6 rok w Hogwarcie. Był załamany po stracie Syriusza, przyjaciele starali się mu pomóc, ale nie za bardzo im to wychodziło. Potter'owi wcale też nie pomagają nocne koszmary, które go nękają od jakiegoś czasu. Pojawia się w nich Volde...