II.

18 1 0
                                    

Usłyszał bardzo nie przyjemne brzęczenie nad głową już wtedy domyślił się, że to jego budzik. Otworzył oczy i wstał do siadu. Odszukał ręką różdżki i wyłączył budzik. Wtedy przypomniał sobie podpis jaki widniał na końcu książki. Momentalnie zaczął się rozglądać za książką, ale zrozumiał, że książka zniknęła przed świtem. Co robiła książka Voldemorta w Hogwarcie? I jak w ogóle się tutaj znalazła. Postanowił nad tym teraz nie rozmyślać, zebrał swoje wszystkie rzeczy i wyszedł z Pokoju Życzeń. Wiedział, że po lekcjach natychmiast skieruję się do pokoju. Chciał kontynuować naukę czarnej magii i nie zamierzał nikomu o tym mówić. Przyjaciele by go nie zrozumieli. Powiedzieli by, że jest nienormalny i zmienia się w Voldemorta. Chociaż może mieli by rację? W końcu w jakiś sposób są se sobą powiązani.

***

Harry rozmawiał z przyjaciółmi przed salą od eliksirów. Swoją drogą zaraz miał tam lekcję. Mimo, że brunet nie miał żadnych koszmarów ani wizji to był wykończony. Nie za dużo spał i się uczył w nocy przez co miał zmęczone oczy. Wydawało mu się w pewnym momencie, że wada wzroku mu się pogorszyła, ale przypomniał sobie ile spał. 

- Potter - Od razu rozpoznał ten głos.

- Malfoy.. - Wysyczał w jego stronę. Oczywiście jak zawsze był ze swoją obstawą.

- Jak się spało w Skrzydle Szpitalnym? - Powiedział z kpiącym uśmiechem.

- A wiesz bardzo dobrze.

- Serio bo wyglądasz okropnie. Nie spodziewałem się w ogóle, że Złoty Chłopiec zemdleje od zwykłej Drętwoty. Ale jesteś słaby Potter.

- A chcesz się przekonać? - Wycedził podchodząc bliżej. Kilka centymetrów dzieliły ich twarze. Blondyn się tylko satysfakcjonująco uśmiechnął, tym bardziej gdy Ron i Hermiona przytrzymywali go przed rzuceniem się na Ślizgona.

- Już się przekonałem. - Odparł spokojnie.

- Gdybym tylko chciał to mógłbym cię zabić. - Wysyczał cicho tak, żeby tylko Dracon usłyszał. Brunet był wkurzony i zirytowany czuł jak przejmuję nad nim władzę jakaś nieludzka siła. Jedyne czego teraz chciał to zabić Ślizgona. 

- Co.. - Wymamrotał ze zdziwieniem. No takiej odpowiedzi to się nie spodziewał.

- Harry daj spokój! On nie jest tego wart! - Wykrzyczała Hermiona zboku odciągając go od blondyna. Potter z politowaniem spojrzał na minę Malfoy'a. Który dosłownie stał w otwartą buzią.

- Tak masz rację nie warto..- Wymamrotał. 

***

Kilka dni później Harry siedział na eliksirach. Półprzytomny. Nie spał całą noc bo w dzień nie miał czasu się uczyć zaklęć. Zaczęły się treningi quidditcha, a jako, że był kapitanem drużyny musiał rozkładać plan treningowy. Chciał żeby jego dom wygrał puchar domów, ale żeby to było możliwe musiał wygrać w quidditchu. 

- Harry? Harry wszystko w porządku? Nie wyglądasz za dobrze. - Odparł Slughorn podchodząc do mieszającego Harry'ego w kociołku. Wyglądał jak by był w jakimś transie.

- Co? - Powrócił do rzeczywistości spoglądając na profesora. - A tak jest dobrze. Trochę się nie wyspałem. - Oznajmił siląc się na uśmiech.

- Trochę? Um.. no dobrze, ale pamiętaj sen jest ważny. - Westchnął i odszedł od stołu Gryfona. 

- Stary ty serio nie wyglądasz za dobrze. Co robiłeś całą noc?

- Em.. uczyłem się na eliksiry. - Wymyślił na szybko.

- Jeszcze dwa lata temu bym w to nie uwierzył, ale patrząc na twoje stopnie.. 

***

- Zacząłeś ćwiczyć czarną magie? Dobre posunięcie Harry, sny po woli zaczną znikać lecz uważaj. Staraj się nie denerwować zbyt często. Gniew źle oddziałuje na czarną magię. Łatwiej jest stracić kontrole i rzucić jakieś nie planowane nie wybaczalne. - W jego głowie znów się pojawił ten głos.. W wężomowię oczywiście.

Ciemna Strona MagiiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz