Minęły dwa tygodnie od wizyty panny Demon. Harry był niesamowicie uradowany kiedy wreszcie zniknęła z posiadłości. Jak można było zauważyć kobieta niesamowicie się rządziła. Ciągle też zabierała gdzieś Toma tłumacząc, że to są sprawy dorosłych i ma się nie wtrącać. Z jednej strony rozumiał, że Riddle chce spędzić czas z przyjaciółką, której nie widział szmat czasu. Jednak z drugiej strony nie rozumiał jakim cudem Tom w ogóle ją toleruje. Voldemort to był mężczyzna o dosyć dziwnych poglądach. Jednak miał maniery, był schludny i cenił sobie ciszę i spokój. Aurora non stop dowodziła, że jest totalnym przeciwieństwem Marvola. Ciągle tylko gadała i gadała i na dodatek za grosz brakowało jej manier. Harry nie wiedział w jakich okolicznościach się poznali, ale na pewno były one dziwne.
Późnym wieczorem młody brunet jak zwykle przesiadywał w bibliotece. Uczył się bo co innego miał robić? Czarny Pan stwierdził, że Potter nie wróci już do Hogwartu i ma się uczyć w domu. Choć Harry nałogowo błagał go o to by pozwolił mu wrócić do szkoły to Marvolo rutynowo stanowczo odmawiał.
Wybraniec niemrawo wpatrywał się w książkę przed nim. Oczy niemal mu się zamykały, to był znak, że to koniec jego nauki na dzisiaj. Zaznaczył na, której stronie skończył i wstał z fotela. Zabrał jeszcze powieść której jeszcze nie dokończył i skierował się do wyjścia. Jego czarne jak atrament włosy były rozczochrane w każdą możliwą stronę. Oczy były przygaśnięte przez bardzo słabe światło i przytłaczające zmęczenie. Mimo tego, że eliksir pragnienia przestał już na niego działać postanowił zajrzeć do Riddle'a. Wiedział, że Tom obudzony w środku nocy to zły Tom. Chciał się po prostu na nim zemścić. Ostatnio ciągle mu wszystkiego odmawiał lub nie ma dla niego czasu. Więc takim o to sposobem otworzył drzwi od jego sypialni i na paluszkach podszedł do łóżka.
- Tom śpisz? - zapytał cicho szturchając go w ramię.
Mężczyzna jednak nie odpowiedział. Zdawało się, że jest właśnie w bardzo głębokim śnie i nie zamierza się z niego obudzić. Harry jednak nie zamierzał się tak łatwo poddać.
- Proszę księdza! - wykrzyczał szeptem.
Na te dwa słowa Czarny Pan uniósł powieki ukazując szkarłatne tęczówki. Wybełkotał coś niezrozumiałego pod nosem i podniósł się do siadu. Wpatrywał się przez chwilę w poświatę chłopca jakby nie wiedział kim jest. Jednak gdy chłopiec przed nim zachichotał Voldemort od razu rozpoznał Harry'ego Potter'a.
- Harry wytłumaczysz mi czemu budzisz mnie w środku nocy? - zapytał zmęczonym głosem przecierając twarz.
- A tak sobie - oznajmił z uśmiechem którego nie było widać przez mrok panujący w pokoju.
- Życie ci nie miłe - stwierdził bardziej niż zapytał.
- Mogę wrócić do Hogwartu?
- Nie - odpowiedział krótko.
- Czemu?..
- Aż tak ci tu źle? - zapytał retorycznie.
- Oczywiście, że nie po prostu moi przyjaciele się bardzo martwią..
- I dobrze. Niech myślą, że jakiś psychopata cię porwał - na ostatnie zdanie Potter parsknął śmiechem. - Bawi cię coś? To naprawdę poważna sprawa - dodał marszcząc brwi choć tego też nie było za bardzo widać.
- Ta bo to wcale nie tak, że nie porwał mnie psychopata - powiedział ironicznie.
- A czy ja ci wyglądam na psychopatę? - zapytał znudzony.
- Oczywiście, że nie Lordzie Voldemorcie.
- Eh.. - westchnął. - Rozbudziłeś już mnie smarkaczu - oznajmił podirytowany.
CZYTASZ
Ciemna Strona Magii
FanfictionHarry rozpoczyna 6 rok w Hogwarcie. Był załamany po stracie Syriusza, przyjaciele starali się mu pomóc, ale nie za bardzo im to wychodziło. Potter'owi wcale też nie pomagają nocne koszmary, które go nękają od jakiegoś czasu. Pojawia się w nich Volde...