XV.

10 1 0
                                    

Minęły dwa tygodnie od wizyty panny Demon. Harry był niesamowicie uradowany kiedy wreszcie zniknęła z posiadłości. Jak można było zauważyć kobieta niesamowicie się rządziła. Ciągle też zabierała gdzieś Toma tłumacząc, że to są sprawy dorosłych i ma się nie wtrącać. Z jednej strony rozumiał, że Riddle chce spędzić czas z przyjaciółką, której nie widział szmat czasu. Jednak z drugiej strony nie rozumiał jakim cudem Tom w ogóle ją toleruje. Voldemort to był mężczyzna o dosyć dziwnych poglądach. Jednak miał maniery, był schludny i cenił sobie ciszę i spokój. Aurora non stop dowodziła, że jest totalnym przeciwieństwem Marvola. Ciągle tylko gadała i gadała i na dodatek za grosz brakowało jej manier. Harry nie wiedział w jakich okolicznościach się poznali, ale na pewno były one dziwne.

Późnym wieczorem młody brunet jak zwykle przesiadywał w bibliotece. Uczył się bo co innego miał robić? Czarny Pan stwierdził, że Potter nie wróci już do Hogwartu i ma się uczyć w domu. Choć Harry nałogowo błagał go o to by pozwolił mu wrócić do szkoły to Marvolo rutynowo stanowczo odmawiał. 

Wybraniec niemrawo wpatrywał się w książkę przed nim. Oczy niemal mu się zamykały, to był znak, że to koniec jego nauki na dzisiaj. Zaznaczył na, której stronie skończył i wstał z fotela. Zabrał jeszcze powieść której jeszcze nie dokończył i skierował się do wyjścia. Jego czarne jak atrament włosy były rozczochrane w każdą możliwą stronę. Oczy były przygaśnięte przez bardzo słabe światło i przytłaczające zmęczenie. Mimo tego, że eliksir pragnienia przestał już na niego działać postanowił zajrzeć do Riddle'a. Wiedział, że Tom obudzony w środku nocy to zły Tom. Chciał się po prostu na nim zemścić. Ostatnio ciągle mu wszystkiego odmawiał lub nie ma dla niego czasu. Więc takim o to sposobem otworzył drzwi od jego sypialni i na paluszkach podszedł do łóżka.

- Tom śpisz? - zapytał cicho szturchając go w ramię.

Mężczyzna jednak nie odpowiedział. Zdawało się, że jest właśnie w bardzo głębokim śnie i nie zamierza się z niego obudzić. Harry jednak nie zamierzał się tak łatwo poddać.

- Proszę księdza! - wykrzyczał szeptem.

Na te dwa słowa Czarny Pan uniósł powieki ukazując szkarłatne tęczówki. Wybełkotał coś niezrozumiałego pod nosem i podniósł się do siadu. Wpatrywał się przez chwilę w poświatę chłopca jakby nie wiedział kim jest. Jednak gdy chłopiec przed nim zachichotał Voldemort od razu rozpoznał Harry'ego Potter'a.

- Harry wytłumaczysz mi czemu budzisz mnie w środku nocy? - zapytał zmęczonym głosem przecierając twarz.

- A tak sobie - oznajmił z uśmiechem którego nie było widać przez mrok panujący w pokoju.

- Życie ci nie miłe - stwierdził bardziej niż zapytał.

- Mogę wrócić do Hogwartu?

- Nie - odpowiedział krótko. 

- Czemu?..

- Aż tak ci tu źle? - zapytał retorycznie.

- Oczywiście, że nie po prostu moi przyjaciele się bardzo martwią..

- I dobrze. Niech myślą, że jakiś psychopata cię porwał - na ostatnie zdanie Potter parsknął śmiechem. - Bawi cię coś? To naprawdę poważna sprawa - dodał marszcząc brwi choć tego też nie było za bardzo widać.

- Ta bo to wcale nie tak, że nie porwał mnie psychopata - powiedział ironicznie.

- A czy ja ci wyglądam na psychopatę? - zapytał znudzony.

- Oczywiście, że nie Lordzie Voldemorcie.

- Eh.. - westchnął. - Rozbudziłeś już mnie smarkaczu - oznajmił podirytowany.

Ciemna Strona MagiiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz