Brunet powolnym krokiem kierował się na Obronę Przed Czarną Magią. Był straszliwie zmęczony! Jeszcze bardziej niż tydzień temu. Na jego nieszczęście OPCM nauczał Snape.. Miał nadzieję, że tylko w tym roku.
Rozbrzmiał dzwonek, chłopak wszedł do klasy i zajął miejsce gdzieś z tył. Byleby jak najdalej od tej kreatury!
- Czarna magia to mnogość najróżniejszych środków agresji, zmiennych jak kameleon i odwiecznych jak zło i dobro. Walka z nimi przypomina walkę z wielogłowym potworem: utniesz mu jedną głowę, a natychmiast wyrośnie inna, jeszcze groźniejsza i sprytniejsza. To, z czym przychodzi nam walczyć, nigdy nie jest ustalone raz na zawsze, wciąż podlega zmianom, jest niezniszczalne. - Powiedział pewnym tonem wkraczając do klasy. Widać było, że się cieszy z bycia nauczycielem OPCM. Harry słyszał, że od zawsze się starał o to stanowisko. W tym roku Dumbledore nie miał wyjścia i musiał go umieścić na tym stanowisku.
- Dzisiaj będziemy rzucać zaklęcia niewerbalne. - Specjalnie podkreślił te słowo tak żeby nawet najgłupsi zrozumieli. - Dobierzcie się w pary.. Będziecie rzucać zaklęcia niewerbalne na swoją parę, a druga osoba będzie je odpierać.. Też zaklęciami niewerbalnymi.. - Wymamrotał spoglądając na uczniów.
- Dobra stary to nie może być takie trudne. - Szepnął mu Ron z uśmiechem na twarzy.
- Panie Weasley, czy ma Pan jakiś problem? - Odezwał się Snape spoglądając na chłopaka z podniesionymi brwiami. Nie spodziewał się po nim żadnej interesującej odpowiedzi.
- Nie profesorze.. - Wymamrotał opuszczając głowę.
- Tak myślałem. - Odparł pewnie.
Harry dobrał się z Ronem w parze. Umówili się, że to Ron na sam początek rzuci na niego jakieś zaklęcie, a on je odeprze. Harry'emu to odpowiadało bo i tak ledwo trzymał się na nogach jakby miał teraz rzucać jakieś zaklęcia.. Rudzielcowi już od jakiegoś czasu nie wychodziło samo zaklęcie. Nie potrafił go po prostu rzucić. Severus chyba to zauważył bo po jakimś czasie do nich podszedł z irytacją na twarzy.
- Na Merlina Panie Weasley! Nie potrafi Pan rzucić nawet najprostszego zaklęcia! Patrz na Pottera jest tak znudzony, że zasypia na stojąco.. - Spojrzenia ciekawskich uczniów powędrowały na Rona i Harry'ego. - Ja rzucę na niego zaklęcie żeby się nie zanudził na śmierć. - Wymamrotał odsuwając Rona i stając na przeciwko Wybrańca.
- Przygotuj się Potter. - Uprzedził kierując różdżkę w jego stronę. Okularnik tylko niemrawo pokiwał głową i sam wystawił różdżkę w stronę Snape'a.
Z różdżki profesora wyleciało zaklęcie, Harry jednym niedbałym machnięciem różdżki odparł zaklęcie budząc tym zachwyt innych. Tak na prawdę Potter zrobił to przypadkiem był tak śpiący, że nawet nie zdawał sobie sprawy z tego co się wokół niego dzieję. Snape się skrzywił, miał cichą nadzieję, że uda mu się jakkolwiek zbłaźnić Gryfona. Wymamrotał coś pod nosem rzekł.
- No brawo Potter.. - Wysyczał nie przyjaźnie.
- Dziękuję Profes- Nie udało mu się skończyć bo osunął się po ziemi. Był tak wyczerpany, że nie zdołał się utrzymać na nagach.
- Harry?! - Krzyknął Ron podbiegając do Harry'ego. W szybkim czasie uczniowie z zaciekawienie, szokiem i zmartwieniem otoczyli Potter'a.
- Odsunąć się! Wykrzyczał chłodnym tonem machając rękami. - Zabiorę go do Skrzydła Szpitalnego. - Wymamrotał unosząc go zaklęciem nad ziemią. - Panie Malfoy proszę abyś przez ten czas pilnował klasy. - Poinformował blondyna kierując się w stronę wyjścia.
***
- Ale po co się tak forsować co Harry? Nie musisz się aż tyle uczyć i zaniedbywać sen. pamiętasz tego irytującego starca Slughorn'a? Mówił, że sen jest ważny, miał rację. - Usłyszał swojej głowię głos. Głos Czarnego Pana.
CZYTASZ
Ciemna Strona Magii
FanfictionHarry rozpoczyna 6 rok w Hogwarcie. Był załamany po stracie Syriusza, przyjaciele starali się mu pomóc, ale nie za bardzo im to wychodziło. Potter'owi wcale też nie pomagają nocne koszmary, które go nękają od jakiegoś czasu. Pojawia się w nich Volde...