XXI.

12 1 0
                                    



Kolejny dzień ślęczenia przy książkach. Harry przesiadywał w bibliotece, jednak tym razem nie siedział na miękkim krześle. Znalazł fajny zakątek, który znajdował się w głąb biblioteki i był najbardziej oddalony od wyjścia. Siedzenie przy stole go strasznie wkurzało. Od razu po wejściu do biblioteki widziało się właśnie te stoły. Jeśli Tom zapragnął go widzieć wystarczyło, że otworzy drzwi biblioteki. Harry nie chciał by Ślizgon mógł go mieć na wyciągnięcie ręki. Musiał się trochę postarać jeśli chciał go zobaczyć na przykład szukając go między regałami na których leżały grube i stare książki. 

Siedział po turecku na ciemnym drewnie czytając grubą księgę znajdującą się na jego kolanach. Słońce świecące z wysoko postawionych okien świeciło wprost w jego czarniutkie włosy na głowie. Cisza opanowała całe pomieszczenie przez co chłopiec słyszał nawet własne bicie serca. Przytłaczało go to. Oczywiście to nie tak, że nie lubił ciszy jednak hałas towarzyszył mu praktycznie przez całe życie. Rzadko miał okazję zaznać spokoju na dłuższą metę. Teraz jednak spokoju miał co nie miara i nie wiedział jak się do niego przyzwyczaić. Westchnął zamykając grubą księgę, którą skończył czytać. Czytał ją aż trzy dni bez przerwy, ciekawe czy się czegoś nauczył. Zwlókł się z podłogi i pokierował się w wyznaczony regał by ją odłożyć. Gdy jednak wsuwał książkę na półkę wydarzyło się coś niezwykłego. Książka za nim spadła w tym samym czasie w którym odkładał drugą księgę. Nie przestraszył się jakoś szczególnie raczej bardziej go to zdziwiło. Podniósł niegrubą książkę, a może bardziej notes i pokierował się z powrotem do swojego zakątka. Usiadł na podłodze i otworzył cienką książkę. Jak się później okazało to nie była książka, a notes. W sumie wyglądem od początku przypominała notes. W zeszycie były zapisane czyjeś notatki najprawdopodobniej Toma. Równa kursywa na zżółkłym papierze tylko potwierdzała tą tezę. Przekartkował zeszyt na sam koniec tylko po to by ujrzeć nieskazitelny podpis Riddle'a. Duże litery były wielkie i kręte a małe drobniutkie jak nasionka maku. Zupełnie w jego stylu. Nagle fala echa przypłynęła przez całe pomieszczenie docierając do niego. Od wysokiego sklepiania i szerokich ścian odbił się dźwięk mocno skrzypiących otwieranych drzwi. Wzdrygnął się zamykając notes i odłożył go gdzieś pod stertę książek leżącej obok niego. Nie miał pojęcia czemu to zrobił. Miał gdzieś ciche wrażenie, że nie powinien tego dotykać, że powinien po prostu odłożyć tą książkę na miejsce. Na szybko wziął losową książkę, której jeszcze nie czytał i otworzył na pierwszej stronie. Poprawił rozczochrane włosy i wziął głęboki wdech. Niedługo po tym smukły mężczyzna wyjrzał zza regału.

- Schowałeś się przede mną? - zapytał pogodnie z uśmiechem na twarzy, że udało mu się znaleźć chłopca.

- Tak - odparł nie podnosząc na niego wzroku. - Miałem cichą nadzieję, że mnie tu nie znajdziesz.

- Dobrze wiesz, że to niemożliwe - powiedział klękając przy nim. - Zacząłeś nową księgę? - zapytał uważnie przypatrując się nowo zaczętej książce.

- Tak przed chwilą skoczyłem Ciemną Stronę Magii część II.

- Ah tak? Co powiesz na to by sprawdzić twoją wiedzę?

- Ej nie mówiłeś nic o testach!

- Myślałem, że to oczywiste. Zawsze musi być jakiś test. Przyswoiłeś teorie więc teraz zaczynasz praktykę.

-.. No dobra, ale w jaki sposób chcesz to zrobić. Chyba nie będę rzucał w ciebie śmiertelnych zaklęć - rzucił żartem jednak serio nie chciał rzucać na Toma żadnych zaklęć.

- Będziesz - oznajmił pogodnie. - No już wstawaj - uniósł się na nogach i wystawił w kierunku zakłopotanego chłopca dłoń. Ten wstał i nie przekonany wpatrywał się w ukochanego.

Ciemna Strona MagiiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz