VIII.

13 1 0
                                    

Tom przybliżył swoją twarz jak tylko się da byle być blisko Harry'ego. Młodszy nie miał pojęcia czemu jeszcze nie odepchnął Marvola. Coś mu mówiło, że tego nie pożałuje. 

Tom ułożył swoją dłoń pod szczękę młodzieńca. Chłopak dla pewności, że mężczyzna się nie odsunie przybliżył go do siebie za jego ramię. Ich wzrok jeździł tylko po oczach, które razem idealnie ze sobą kontrastowały i ustach. Nic innego ich teraz nie interesowało tylko te dwa obiekty westchnień.

Złączyli swoje wargi w delikatny, a co najważniejsze nie pewny pocałunek. Był to krótki moment, zaledwie 3 sekundy jednak dla nich do była cała wieczność. Z pewnością zapamiętają ten moment do końca swojego życia. Powoli się od siebie oderwali i spojrzeli sobie w oczęta. Młodszy się głupio uśmiechnął i odwrócił wzrok.

- My się.. - Zaczął spoglądając na podłogę. 

- Pocałowaliśmy. - Dokończył Riddle hamując emocje. 

- Ty mnie.. - Przepłynął wzrokiem na Czarnego Pana z ewidentnym zakłopotaniem. Nie miał pojęcia jak ubrać swoje słowa w kompletne zdanie.

- Nie wiem Harry. - Odpowiedział zgodnie z prawdą, domyślił się o co może chodzić Wybrańcowi. Nie wiedział co czuł do Harry'ego. Zrobił to pod wpływem emocji. Może zrobił to by rozładować stres? Choć może to też być zauroczenie? Kto wie.  - Pomyślę nad tym. Teraz zajmij się czytaniem, miłej lektury. Dobranoc. - W natłoku różnych emocji wyszedł z biblioteki zostawiając Harry'ego samego. Starszy brunet zastanawiał się czy dobrze zrobił, miał nadzieję, że to nie zepsuje ich relacji, a ją poprawi.

- Dobranoc.. - Wymamrotał z czerwonymi policzkami. 

Kiedy usłyszał zamykające się drzwi schował twarz w dłoniach ukrywając swój wstyd przed nikim. Jęknął bez silnie nie mając pojęcia co począć. Różne myśli w jedynym momencie przeszły przez jego głowę. Położył się na biurku obserwując regał z książkami naprzeciwko. Marvolo wyprowadził go z równowagi jaką zachował przed jego przybyciem. Dzisiaj już nie przeczyta żadnej książki nie miał do tego głowy. Nie dzisiaj. 

- Głupi Riddle.. - Wymamrotał rozdrażniony.

***

W Hogwarcie każdy już od czasu zniknięcia Harry'ego mówił tylko o jednym. Uczniowie się zamartwiali, a przyjaciele już dawno odeszli od zmysłów. Ku zaskoczeniu wszystkich jedną z osób, która się zamartwiała był blondyn z domu węża. Oczywiście nie mówił tego dosłownie i nie wszystkim lecz chodził poddenerwowany i rozdrażniony. Nawet jego najbliżsi przyjaciele nie mieli o niczym pojęcia. 

Draco był na siebie zły. Wykonał polecenie Voldemorta zdając sobie sprawę z konsekwencji jakie będą go czekać jak ktoś się o tym dowie. Myślał, że zniknięcie Potter'a w ogóle na niego nie wpłynie lub, że będzie nawet lepiej. Skutki były zupełnie odwrotne. Brakowało mu tych zielonych oczu i pomarańczowo miętowego zapachu gdy szedł obok niego na korytarzu. Zdawał sobie sprawę, że mógł już nie żyć. Cały czas rozglądał się nerwowo po korytarzach z nadzieją, że nikt nie dowie się, że to on. W końcu nie dał rady i musiał się komuś wygadać. Jednak nie sądził, że to będą uczniowie Gryffindoru. 

Podczas kolacji specjalnie obserwował piegowatą twarz i burzę loków. Miał szczęście, że wychodzili niemal ostatni z Wielkiej Sali. Od razu ruszył za nimi kiedy wychodzili z nadzieją, że zdąży ich jeszcze złapać. Ujrzał ich zaraz przy schodach. 

- Granger! - Wykrzyczał w jej stronę z nadzieją, że się odwróci.

- Eh.. - Westchnęła i się obróciła stojąc na 5 schodku. - Czego chcesz Malfoy? - Wycedziła.

Ciemna Strona MagiiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz