V.

14 1 0
                                    

Kruczowłosy chłopak wszedł do przestronnej jadalni, siedział już tam Tom. Zauważył, że intensywnie przegląda jakiś fragment Proroka Codziennego. Chłopiec nie myśląc chwili dużej usiadł na przeciwko mężczyzny witając się w między czasie. Przed nim niemal od razu pojawiło się jedzenie. Jajecznica z różnego rodzaju warzywami. Koło talerza była pusta szklanka najprawdopodobniej na sok dyniowy, który znajdował się w dzbanku. 

- Jesteś w gazecie. - Oznajmił po dłuższej ciszy odrywając wzrok od nagłówka. 

- Dumbledore chyba nie na długo ukrył moje zniknięcie. - Stwierdził przykładając sobie szklankę soku do ust. - Choć może zrobił to specjalnie, tak żeby każdy wiedział i mnie szukał.  

- Nikt nie wiem co ten starzec ma w głowie. - Odparł chwytając kubek czarnej kawy.  

- Jak możesz pić czarną kawę? - Wymamrotał Harry nie za wiele myśląc, zmarszczył brwi wpatrując się w biały kubek. 

- Normalnie, lubię czarną kawę. - Stwierdził wzruszając ramionami. - Nie lubisz kawy? 

- Lubię od czasu do czasu, ale nie czarną.. - Mruknął z obrzydzeniem wracając do jajecznicy. 

I tak przez chwilę trawali w ciszy aż Potter nie zebrał się na odwagę i nie zadał pytania. 

- Mieszkasz tutaj sam? - Podniósł głowę znad talerza nawiązując tym kontakt z czerwonymi tęczówkami.

- Tak. - Odpowiedział krótko. 

- Nie czujesz się samotny w tak dużym domu? - Wyszeptał odwracając wzrok, poczuł się zbyt nie zręcznie przed tęczówkami Toma. 

- Oczywiście, że czuję się samotny lecz sądzę, że tak jest lepiej. Nie potrzebuję dużego towarzystwa bo po czasie staję się to przytłaczające. Lepiej mi samemu, mam więcej czasu na wszystko. - Stwierdził obojętnie choć może w głębi duszy nie było to dla niego takie obojętne. 

- Aha. - Odpowiedział głucho. - Więc? W czym będę ci pomagał jako twoja prawa ręka?

- Jak już wiesz nigdy za bardzo nie dążyłem do zabicia cię. Dążę do władzy nad czarodziejskim światem. Ty mi w tym pomożesz. Z tego powodu, że nie mogę być w dwóch miejscach na raz, a nie zawsze mogę wysłać moich Śmierciożerców na wszystkie zadania. Bowiem nie ufam im aż tak. Nie które zadania są zbyt ważne żeby zrobił to nawet ktoś z wewnątrz. 

- Nawet Lestrange? - Zapytał z nadzieją.

- Ona jest.. za bardzo szalona. Ufam jej, ale nie w 100 procentach. 

- Czyli mogę ją zabić? - Podniósł się z krzesła lekko się uśmiechając. 

- Nie, na pewno nie teraz. Jak podwinie jej się noga może ci pozwolę, ale szczerze w to wątpię. Jest mi jeszcze potrzebna. - Stwierdził spokojnie z nutką łaski w głosie.

- Taki jesteś.. - Mruknął wracając na miejsce.

- Dokańczając, kiedy mnie tu nie będzie to będziesz robił za Czarnego Pana. Potrzebuję jakieś osoby, która mnie zastąpi kiedy mnie tu nie będzie. 

- Serio myślisz, że jestem odpowiedni na to stanowisko? - Zapytał półszeptem.

- Nie, ale jesteś silny, masz talent i potrafisz wiele. Twoja magia jest silna więc łatwiej ci przychodzą zaklęcie niewybaczalne. Łatwiej jest ci torturować i mścić się na innych. Jesteś idealny pod względem magii, a nie intelektu. To trzeba u ciebie dopracować. Może jak byłbyś w Slytherinie.. 

- Co masz do Gryffindoru? To bardzo fajny dom. - Stwierdził z dumą.

- A jaki głupi. - Stwierdził z politowaniem.

Ciemna Strona MagiiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz