IX.

12 1 0
                                    

Tęczówki w kolorze butelkowej zieleni zgrabnie przepłynęły wielką salę w której aktualnie panował mrok. Zauważył głowę o platynowym blondzie, skupił całą swoją uwagę na tej właśnie głowie. Ślizgon wydawał się wyraźnie zestresowany. Voldemort w tej chwili prawił kazanie swoim sojusznikom co mogło się przyczynić do strachu i stresu też na wielu innych twarzach. Chłopiec o czarnych włosach nie przesłuchiwał się temu, mało go to obchodziło. Czekał na jakiś rozkaz.. na przykład rzucenie jakiegoś niewybaczalnego zaklęcia w celu ukarania jakiegoś Śmierciożercy. Jego rozmyślenia rozwiał wiatr, przywiał on zimny głos skierowany w stronę Dracona.

- Draco.. Jak ci idzie misja w Hogwarcie? Dowiedziałeś się już czegokolwiek? 

- Ja.. pracuję nad tym Panie. - Odpowiedział skruszony wlepiając wzrok w ciemny stół.

- Zdajesz sobie sprawę, że pracujesz nad tym od 3 tygodni tak?

- ... - Odpowiedziała mu mroczna cisza. Ślizgon nerwowo połknął nadmiar śliny i zerknął w stronę Czarnego Pana.

- Musi cię spotkać kara. Nadużyłeś mojej cierpliwości.. Wystarczająco długo czekałem Draconie. - Już się prawie zamachnął z zamiar rzucenia na niego bolesnej klątwy. 

- Przestań. - Rozkazał pewnym lodowatym jak lód głosem. Zrobił krok do przodu i przechylił głowę prawo z zamiarem spojrzenia na Toma. - Nie uważasz, że twoja kara będzie za mało skuteczna? Twoja cierpliwość ceni się o wiele wyżej. Jeśli pozwolisz Panie to ja się nim zajmę osobiście..

-Masz rację Vincencie. - Stwierdził. - Możesz z nim zrobić co chcesz. Tylko go nie zabij jeszcze się przyda. - Dodał już ciszej tak żeby tylko on usłyszał.

Chłopak w masce delikatnie skinął głową i ruszył w kierunku Malfoy'a. Przerażona szarość spojrzała się w jego stronę gdy ten stanął tuż za jego krzesłem. Potter poderwał go za ramię do góry i wyprowadził z sali. Po drodze jęczał coś, że nie chce umierać, ale kto by go słuchał.

***

Wprowadził go do najbliższego pokoju, który znajduję się przy sali obrad i rzucił go na ciemno zieloną kanapę. W pokoju panował zimny półmrok. Pojedyncze świece paliły się w pomieszczeniu tworząc melancholijny nastrój pokoju Slytherinu. 

Blondyn nerwowo oddychał i ze strachem wpatrywał się w zielone oczy, które były widoczne za maską. Miał wrażenie, że gdzieś już widział ten zielony błysk w oku. Czarne włosy też dawały powód do zastanowienia. Nawet przez chwilę poczuł znajomy zapach pomarańczy i mięty. I wtedy do jego głowy zawitała pewna myśl. Między innymi to on mógł torturować Harry'ego! 

- Eh.. - Westchnął i zdjął maskę przed szarymi oczami. Strach powoli zamienił się w konfuzje. Rozchylił usta i zmarszczył brwi.

- Harry?.. - Wymamrotał prostując się, a następnie wstając. 

- Harry? A już nie Potter, Draco? - Powiedział rozbawiony.

- Ty żyjesz?! - Wykrzyczał w ciągłym szoku.

- A czemu miałbym- a no tak. Jak widzisz, żyje. Robię za prawą rękę Voldemorta. - Stwierdził z dumą. - Jest lewo ręczny więc muszę zastąpić jego prawą tak żeby był oburęczny. - Dodał żartobliwie. 

- Ale..

- Później ci wszystko wytłumaczę jak w ogóle dożyjesz. - Ostatni fragment zdania powiedział ciszej.

- Ron i Hermiona się bardzo o ciebie martwią.. - Rzekł po chwili oszołomienia.

- Domyślam się. - Oznajmił krótko. - A ty?

Ciemna Strona MagiiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz