Tęczówki w kolorze butelkowej zieleni zgrabnie przepłynęły wielką salę w której aktualnie panował mrok. Zauważył głowę o platynowym blondzie, skupił całą swoją uwagę na tej właśnie głowie. Ślizgon wydawał się wyraźnie zestresowany. Voldemort w tej chwili prawił kazanie swoim sojusznikom co mogło się przyczynić do strachu i stresu też na wielu innych twarzach. Chłopiec o czarnych włosach nie przesłuchiwał się temu, mało go to obchodziło. Czekał na jakiś rozkaz.. na przykład rzucenie jakiegoś niewybaczalnego zaklęcia w celu ukarania jakiegoś Śmierciożercy. Jego rozmyślenia rozwiał wiatr, przywiał on zimny głos skierowany w stronę Dracona.
- Draco.. Jak ci idzie misja w Hogwarcie? Dowiedziałeś się już czegokolwiek?
- Ja.. pracuję nad tym Panie. - Odpowiedział skruszony wlepiając wzrok w ciemny stół.
- Zdajesz sobie sprawę, że pracujesz nad tym od 3 tygodni tak?
- ... - Odpowiedziała mu mroczna cisza. Ślizgon nerwowo połknął nadmiar śliny i zerknął w stronę Czarnego Pana.
- Musi cię spotkać kara. Nadużyłeś mojej cierpliwości.. Wystarczająco długo czekałem Draconie. - Już się prawie zamachnął z zamiar rzucenia na niego bolesnej klątwy.
- Przestań. - Rozkazał pewnym lodowatym jak lód głosem. Zrobił krok do przodu i przechylił głowę prawo z zamiarem spojrzenia na Toma. - Nie uważasz, że twoja kara będzie za mało skuteczna? Twoja cierpliwość ceni się o wiele wyżej. Jeśli pozwolisz Panie to ja się nim zajmę osobiście..
-Masz rację Vincencie. - Stwierdził. - Możesz z nim zrobić co chcesz. Tylko go nie zabij jeszcze się przyda. - Dodał już ciszej tak żeby tylko on usłyszał.
Chłopak w masce delikatnie skinął głową i ruszył w kierunku Malfoy'a. Przerażona szarość spojrzała się w jego stronę gdy ten stanął tuż za jego krzesłem. Potter poderwał go za ramię do góry i wyprowadził z sali. Po drodze jęczał coś, że nie chce umierać, ale kto by go słuchał.
***
Wprowadził go do najbliższego pokoju, który znajduję się przy sali obrad i rzucił go na ciemno zieloną kanapę. W pokoju panował zimny półmrok. Pojedyncze świece paliły się w pomieszczeniu tworząc melancholijny nastrój pokoju Slytherinu.
Blondyn nerwowo oddychał i ze strachem wpatrywał się w zielone oczy, które były widoczne za maską. Miał wrażenie, że gdzieś już widział ten zielony błysk w oku. Czarne włosy też dawały powód do zastanowienia. Nawet przez chwilę poczuł znajomy zapach pomarańczy i mięty. I wtedy do jego głowy zawitała pewna myśl. Między innymi to on mógł torturować Harry'ego!
- Eh.. - Westchnął i zdjął maskę przed szarymi oczami. Strach powoli zamienił się w konfuzje. Rozchylił usta i zmarszczył brwi.
- Harry?.. - Wymamrotał prostując się, a następnie wstając.
- Harry? A już nie Potter, Draco? - Powiedział rozbawiony.
- Ty żyjesz?! - Wykrzyczał w ciągłym szoku.
- A czemu miałbym- a no tak. Jak widzisz, żyje. Robię za prawą rękę Voldemorta. - Stwierdził z dumą. - Jest lewo ręczny więc muszę zastąpić jego prawą tak żeby był oburęczny. - Dodał żartobliwie.
- Ale..
- Później ci wszystko wytłumaczę jak w ogóle dożyjesz. - Ostatni fragment zdania powiedział ciszej.
- Ron i Hermiona się bardzo o ciebie martwią.. - Rzekł po chwili oszołomienia.
- Domyślam się. - Oznajmił krótko. - A ty?
CZYTASZ
Ciemna Strona Magii
FanfictionHarry rozpoczyna 6 rok w Hogwarcie. Był załamany po stracie Syriusza, przyjaciele starali się mu pomóc, ale nie za bardzo im to wychodziło. Potter'owi wcale też nie pomagają nocne koszmary, które go nękają od jakiegoś czasu. Pojawia się w nich Volde...