Zielonooki przemierzał korytarze ciemnego Hogwartu. Nie miał pojęcia w którym jest rok. Razem z Tomem postawił teorię, że pojawia się w miejsca gdzie przebywa Tom z przeszłości. Jednak tym razem pojawił się na korytarzu bez ani jednej żywej duszy. Nie mając innego wyjścia postanowił podążyć wzdłuż długiego korytarza który okazał się być lochami. Na jego nieszczęście lochy to była jedyna część Hogwartu, której nie znał w 100 procentach.Nie było to nic dziwnego. Jedyne lekcje jakie się tam odbywały to były eliksiry więc schodził tam tylko na te lekcje. Był Gryfonem, który jak nie był na lekcjach i na posiłkach to siedział w swojej wieży, no może czasem w Pokoju Życzeń.
Po czasie długiej i jak myślał bezcelowej wędrówki pojawiły się uchylone drzwi. Z pomieszczenia wydobywały się krzyki. Ktoś się kłócił. Podszedł najciszej jak mógł do drzwi i zerknął do środka. Na środku jak się później okazało gabinetu stał młody Riddle i jakiś chłopak. Najprawdopodobniej w wieku młodego Toma. W pewnym momencie domniemana kłótnia nabrała zupełnie innego toru. Mężczyzna stojący przed brunetem dostał jak było słychać dosyć mocno w policzek. Nastała grobowa cisza. Szatyn coś wysyczał w stronę Riddle'a jednak Wybraniec nic nie usłyszał. Kątem oka zauważył jak czerwonooki szybkim krokiem wychodzi z gabinetu. Harry się szybko wycofał tak by Tom go nie uderzył drzwiami kiedy wychodził. Opadł na ścianę i czekał aż przyszły Voldemort wyjdzie. Kiedy wychodził nawet nie musiał się odezwać bo od razu go zauważył. Zmarszczył brwi i podszedł do niższego chłopaka.
- A ty znowu tutaj? - zapytał szeptem chwytając Potter'a za nadgarstek.
- No jak widzisz.. - niewinnie wzruszył ramionami wpatrzony w szkarłatną czerwień.
- Powiedz mi jak ja z przyszłości z tobą wytrzymuję?
- Szczerze to sam czasem nie wiem.
- Nie jesteś Ślizgonem prawda? - zapytał ciągnąc Harry'ego wzdłuż korytarz.
- Nie, jestem Gryfonem.
- Na Merlina.. co za plugastwo.. - wyrzucił z pełnym obrzydzaniem na twarzy.
- Tiara przydziału chciała mnie umieścić w Slytherinie jednak poprosiłem o Gryffindor - wyznał.
- I się ciebie posłuchała? Dokonałeś najgłupszego wyboru - stwierdził. - Powiedz ty mi lepiej z jakieś racji wybrałeś tak paskudny dom..
- Zraziłem się na samym starcie do Slytherinu przez pewnego Ślizgona.. - zaczął powoli.
- Pewnego Ślizgona.. - powtórzył melodyjnie
- Nie ciesz się tak. Widzę twój bezczelny uśmiech.
- Oh przepraszam takie nawyki.
- Zmieniając temat z kim się tak kłóciłeś?
- Nie interesuj się za bardzo.
- Niby cze-
- Widzisz coś bez okularów? - zapytał ściągając z nosa okulary bruneta.
- Hej oddaj to! Nic nie widzę! - zaczął wymachiwać rękami z zamiarem odebrania swojej własności z rąk Ślizgona.
Obraz przed nim jednak szybko się zmienił. Zrobił się jasny. Usłyszał szum wody. Zaczął się rozglądać aż nie spostrzegł sylwetki mężczyzny pod prysznicem? Nie był pewny bo był bez okularów. Miał tylko nadzieję, że to był jego ukochany Tom.
- Tom?.. - zapytał nie pewnie.
Brunet odwrócił się w kierunku chłopca. Kiedy go spostrzegł rozsunął zamglony parawan i przyjrzał się chłopcu.
- Harry? Znów podróżujesz w czasie?
- Em tak..
- Świadcząc po twoich słodkich rumieńcach jesteś nie z tego roku.
Zaraz co? Co on powiedział?
- Jak to nie z tego roku? Przed chwilą byłem u Toma z 1944..
- A dzisiaj mamy 1999 - odparł spokojnie. - Potrafisz się nie tylko przenieś w przeszłość, ale i w przyszłość - oświadczył chwytając biały ręcznik i zawiązując go sobie na biodra.
- Na Merlina..
- Gdzie masz okulary? - zapytał podchodząc bliżej Potter'a.
- Poprzedni Tom mi je zabrał.
Czarny Pan się chwilę zastanawiał i rzekł.
- Chyba coś pamiętam..
- W jakim sensie pamiętasz?
- Oj chyba nie powinienem tego mówić.. - stwierdził zakłopotany.- Tom z twoich czasów pamięta wszystkie nasze spotkanie z przeszłości - powiedział po chwili.
- Pamięta i nic mi nie powiedział?!
- Nie wiń mnie za to - wzruszył ramionami.
- Nie winie cię tyl- a nie ważne - machnął ręką. - Czyli ty o wszystkim wiedziałeś?
- Spytaj Toma z twoich czasów.
- A nie możesz mi powiedzieć? - zapytał z nadzieją.
- Oczywiście, że nie - wyczuł, że się uśmiecha. - Ale słodki byłeś w tamtych czasach.. - wyznał zauroczony.
- Hej! Zostaw moje policzki! - wykrzyczał odpychając dłonie Ślizgona.
- Ale są takie słodkie. No dobra już zostawiam.
- Chwila skoro to jest rok 1999 to by znaczyło, że dalej jesteśmy razem prawda?
- Oczywiście, że tak.
- W takim razie gdzie jestem?
- W mugolskim Londynie. Mówiłeś, że musisz coś załatwić.
- Oh to dobrze bo już myślałem-
- Ciśśś.. - położył mu palec na usta. - Nie kończ tak niedorzecznych słów.
***
Harry'ego nie było już od kilku godzin w rezydencji. Tom zaczął się zamartwiać, że mogło mu się coś stać w przeszłości. Nie ufał Tomom z przeszłości i choć to głupio brzmi to tak, nie ufał samemu sobie. Sam dobrze wiedział, że jest nieprzewidywalny. Był też sam o siebie zazdrosny co też nie było w jego przypadku dziwne. Wiedział jaki był w czasach szkolnych. Ciągle rozdrażniony i zły. Tłumił w sobie wiele różnych emocji, które tworzyły napięcie. Wiedział, że napięcie mógł rozładować na Harry'm więc dla tego sobie nie ufał.
Pogrążony myślami nie zauważył, że przed nim pojawił się Gryfon o, którym tak gorączkowo myślał. Zanim jednak zdążył cokolwiek powiedzieć zauważył zły grymas na jego twarzy.
- Czemu mi nie powiedziałeś, że pamiętasz o wszystkich naszych spotkaniach z przeszłości!
Szybkim krokiem podszedł do regału przy którym stał Riddle.
- Ja.. - zaczął lecz urwał. - Co ty masz na szyi? - zapytał niecierpliwi.
- Co ja mam na szyi? - zapytał lekko wybity z tropu. - A co mogę mieć na szyi?
- Kto ci to zrobił Harry?! Masz malinki!
- Oh.. - odpowiedział głucho. - To wszystko twoja wina!
- Jak moja wina? Ja nic nie zrobiłem!
- Jak nie? To ty zrobiłeś te malinki.. - wymamrotał oburzony. - Głupek.
- Chyba masz na myśli mnie z przeszłości.
- Przyszłości - poprawił go.
- Jeszcze lepiej.
CZYTASZ
Ciemna Strona Magii
FanfictionHarry rozpoczyna 6 rok w Hogwarcie. Był załamany po stracie Syriusza, przyjaciele starali się mu pomóc, ale nie za bardzo im to wychodziło. Potter'owi wcale też nie pomagają nocne koszmary, które go nękają od jakiegoś czasu. Pojawia się w nich Volde...