VII.

15 1 0
                                    

- Nie ma czym. Ludzie porywają mnie codziennie, a w nocy nie jest to takie trudne. - Oznajmił z sarkazmem nie patrząc nikomu w oczy.

- Cóż.. - Zaczął Voldemort. - W jakiej sprawie przybywasz Lucjuszu?

- To już nie istotne Panie..  Najmocniej przepraszam, że musiałeś poświęcić dla mnie chwilę. - Szybkim gestem wstał z fotela ukłonił się i wyszedł. 

W gabinecie nastała cisza, ale nikt nie czuł, że jest nie odpowiednia. Dawała czas na przemyślenie tego i owego. Brunet westchnął i spojrzał się śmiertelnym wzrokiem na Toma.

- Chce wrócić do Hogwartu. - Odburknął tonem obrażonego dziecka.

- CHCESZ. - Podkreślił. - To, że chcesz nie oznacza, że musisz. - Stwierdził. 

- No to muszę wrócić do Hogwartu. 

- To że ty uważasz, że musisz nie oznacza tak na prawdę, że musisz. To tylko i wyłącznie twoje zdanie. - Odpyskował szukając czegoś w szufladzie. Wyjął z szuflady pióro i zaczął pisać.

- Aha. - Odpowiedział głucho.

Brunet ułożył się wygodnie na fotelu dając znak mężczyźnie, że szybko stąd nie wyjdzie. Czerwonooki stale odczuwał na sobie wzrok jednak nic z tym nie zrobił. Ten wzrok nie robił na nim wrażenia. Był Czarnym Panem. W życiu przeżył dużo lodowatych spojrzeń, które nie raz go zmroziły. Oczywiście to nie były jedyne spojrzenia które rzucono w jego stronę. Były też te pełne strachu czy pogardy jak był małym dzieckiem. Dzieci się go bały lub nim gardziły. Teraz też się go bali tylko że ci którzy nim gardzili szybko lądowali na zimnej posadzce. 

-  Nie czujesz się tu zbyt swobodnie? - Nie przestając pisać odezwał się w stronę Potter'a, który najwyraźniej przysypiał. - O mało nie zasnąłeś przed Czarnym Panem.

- Spanie to moje hobby.. - Wydukał półprzytomnie. 

- Co robiłeś w nocy, że teraz śpisz?

- Takie tam. 

- Rozumiem. Koszmary?

- Możliwe lecz nie do końca.

- Hm.. - Oderwał wzrok od kartki papieru i spojrzał na twarz młodzieńca. - Śniłem ci się? - Harry opuścił wzrok nie mając zamiaru na te pytanie odpowiadać. - I ty to nazywasz koszmarem? Schlebiasz mi. 

- Okropny jesteś wiesz? - Odburknął wywracając oczami.

- Przyjemność po mojej stronie. 

***

Harry siedział przed pełnym talerzem jedzenia, ale nie tknął go. Nie miał apetytu dzióbał tylko widelcem w pysznie wyglądającej potrawie.

- Czemu nie jesz? Nie smakuje ci? Jak chcesz to skrzaty przygotują coś innego. - Odezwał się Riddle.

- Nie o to chodzi po prostu nie mam apetytu. - Oznajmił przerzucając wzrok na czerwonookiego.

- Zjedz przynajmniej warzywa. Musisz coś jeść. Śniadania też nie zjadłeś. - Stwierdził przerzucając na niego zmartwione spojrzenie.

- Trudno.

- Harry.

- Słucham?

- Jedz. - Rozkazał podsuwając mu talerz magią pod nos.

- Idę się uczyć. - Wstał od stołu zostawiając samego Toma przy stole. 

- Zamierzasz się uczyć cały dzień? - W jadalni rozbrzmiał dźwięczny głos mężczyzny. 

Ciemna Strona MagiiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz