Rozdział 5 - 𝓔𝓵𝓮𝓪𝓷𝓸𝓻

216 28 35
                                    


Ostatnimi czasami coraz ciężej było mi wstawać z łóżka, więc często opuszczałam lekcje. W nocy nie mogłam zasnąć, bo towarzyszył mi natłok myśli, których nie mogłam się pozbyć, a nawet jak już jakimś cudem udawało mi się przespać chociaż pół nocy, to i tak rano nie byłam w stanie się wybudzić. Później cały dzień chodziłam nieprzytomna, więc nie widziałam sensu pojawiania się w szkole. Nauczycielom się to nie podobało, bo moja frekwencja była obniżona znacznie poniżej ustalonej normy, a dodatkowo miałam wiele zaległości, nad którymi nie nadążałam. Wiele osób powtarzało mi, że jestem po prostu leniwa, oraz, że wszystko zawaliłam, a ja zaczynałam w to wierzyć. Zawsze stawiałam zdanie innych nad swoje, nie potrafiłam inaczej.

Słowa wypowiedziane przez kogoś znacznie silniej potrafią zasiedlić się w głowie i jakoś trudniej im znaleźć z niej wyjście. Potrafią za to przenieść się do serca i rozrywać Cię od środka.

Ten poranek wyglądał jak każdy inny. Mama próbowała mnie dobudzić, a ja nie miałam siły otworzyć oczu. Często kończyło się to jakimiś niewielkimi awanturami, bo tego nie rozumiała. Była przekonana, że po prostu unikam szkoły, a ja nigdy jej nie zaprzeczyłam. Nie chciałam tym po sposobem dolewać oliwy do ognia, nienawidziłam się sprzeczać, więc zawsze, gdy miałam w jakimś temacie inne zdanie, i tak pozostawałam cicho. Przez to ludziom często wydawało się, że mogą ze mną robić wszystko i pozwalali sobie na wiele, a ja przez brak asertywności, zawsze spełniałam ich prośby. Była to jedna z cech, której w sobie nienawidziłam.

Mama wygłosiła długi monolog o tym, jak bardzo ważna była frekwencja. Zaciskałam mocno powieki, nie chciałam jej widzieć w takim stanie, nie chciałam znowu czuć tego okropnego poczucia winy, ale to, że nadal nie otwierałam oczu rozzłościło ją tylko mocniej. W mojej głowie wirowało tysiąc myśli, a największą przewagę miała ta, która mi przypominała, jak bardzo zawodzę wszystkich dookoła.

Dopiero w momencie gdy usłyszałam trzaśnięcie drzwiami, odważyłam się otworzyć oczy. Zanim postanowiłam się podnieść, długi czas wpatrywałam się w sufit, starając się przypomnieć sobie, jakie tego dnia miałam przedmioty. Pomimo tego, że rok szkolny trwał już prawie dwa miesiące, nie pamiętałam nic z planu lekcji. Prawdopodobnie dlatego, że tak często mnie tam nie było.

Siedziałam na łóżku i zbierałam siły, a w międzyczasie przyglądałam się mojemu pokojowi. Wyglądał tak, jakby przeszło przez niego tornado. Ubrania były na fotelu, na biurku leżały niewyniesione kubki, a po podłodze walały się butelki i kartki. Nigdy nie rozumiałam jak to się dzieje, że jednego dnia był wysprzątany na błysk, a po paru dniach dochodził do tego stanu, chociaż jedyną czynnością, którą w nim robiłam, było leżenie na łóżku.

Wrzuciłam na siebie pierwszą lepszą rzecz z szafy, która jednocześnie okazała się moją ulubioną czarną bluzą. Była o wiele za duża, co mi się podobało, bo mogła zakryć wszystko, czego w sobie nie lubiłam. Przeczesałam moje włosy szczotką i uświadomiłam sobie, że z dnia na dzień mam ich coraz bardziej dość, dbanie o nie było męczące. Nie chciało mi się ich układać, więc spięłam koka, wzięłam kubek, aby odstawić go do kuchni i ruszyłam na dół, gdzie spotkałam mamę.

- Zjedz śniadanie – powiedziała, nawet na mnie nie patrząc
- Nie mam czasu, wychodzę – odstawiłam kubek do zlewu i skierowałam się w stronę drzwi – Miłego dnia.

******

Okazało się, że na pierwszej lekcji był sprawdzian, o którym nawet nie miałam pojęcia. Chociaż gdybym wiedziała, również bym nic nie ruszyła, bo wszystko co próbowałam wcisnąć do głowy, zaraz z niej uciekało, przez co nie mogłam nic zapamiętać. Śmieszne było to, że jakoś rzeczy, które tak usilnie starałam się z niej wyrzucić, nie chciały nawet drgnąć.

I'm fallingOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz