Rozdział 7 - 𝓔𝓵𝓮𝓪𝓷𝓸𝓻

231 26 16
                                    

Śmierć dopada każdego i chyba to osoby dookoła są na nią zawsze najmniej przygotowane. Dzielisz z kimś życie, a nagle ten ktoś znika. Już nigdy nie usłyszysz z jego ust dobranoc, ani dzień dobry. Nigdy nie zobaczysz uśmiechu, ani łez. Macie wspólne wspomnienia, a nagle, w ułamku sekundy, ten ktoś staje się jednym z twoich wspomnień. Z czasem już nie będziesz pamiętać tego zapachu, nie będzie ci tak łatwo przypomnieć sobie tych oczu. Nieważne, jak bardzo byś się starał to i tak zanika, a pamięć pozostaje tylko w sercu. Stamtąd nic nie zdoła jej wyrwać.

Przeżyłam to uczucie parę lat temu i dalej nie mogę się z tym pogodzić. Mój dziadek przy którym się wychowywałam, odszedł nagle, bez pożegnania, nie miałam żadnych szans, aby przyswoić tą myśl. Po prostu dostaliśmy telefon ze szpitala, że już go nie ma. Ciężko chorował, ale to wszystko i tak zadziało się za szybko. Oddałabym wszystko za to, żeby móc go przytulić po raz ostatni. Był jeden jedyny plus tej sytuacji. Widziałam się z nim parę dni wcześniej i zapamiętałam go z uśmiechem na ustach, więc w mojej głowie pozostał taki przyjemny obraz. Za każdym razem gdy o nim myślałam, widziałam właśnie to, silnego człowieka, który pomimo cierpienia potrafił się do mnie uśmiechnąć, nie wiedząc, że to ostatni raz. Boli mnie fakt, że ten jedyny obraz który pojawia mi się w głowie, nie jest już tak wyraźny. Nie jestem w stanie ponownie odczuć jego zapachu, ani przypomnieć sobie szczegółów rys twarzy.

Dlaczego potrafię trzymać w głowie zupełnie niepotrzebne informacje, a rzeczy o których usilnie myślę  na co dzień i tak z niej ulatują?

Po jego śmierci odechciało mi się wszystkiego, tęsknota przerosła moje najśmielsze oczekiwania. Wtedy też rozwinęły się moje problemy, odmawiałam wstawania z łóżka i jedzenia, ale na szczęście w miarę szybko udało im się mnie z tego wyciągnąć. Oczywiście ten ból w sercu pozostał i czasem rozrywa mnie od środka.

Jednakże los nie zechciał mnie oszczędzić. Dziadek nie był jedyną osobą, która została mi zabrana, a już za parę tygodni miał nadejść dzień, który rozdrapie wszystkie świeżo zagojone rany. Na samą myśl o nadchodzącym wydarzeniu poczułam ten ucisk w żołądku, ale w tym momencie przez drzwi weszła mama i byłam jej za to naprawdę wdzięczna.

- Elle, wszystko dobrze?

- Tak, tak, jest okej. – odparłam ostrożnie, aby nie wyłapała w moim głosie wzrastającej we mnie paniki

- Czy mogłabyś zabrać Rockiego i pójść do sklepu?

- Chyba tak. – Po wypadku na torach wyszłam z nim dopiero jeden raz, ale wiedziałam, że muszę pokonać lęk, więc dodałam już pewniej – Tak, mogę iść, ale po co?

- Dzisiaj przyjeżdża babcia, zadzwoniła dopiero przed chwilą, że za 4 godziny ma samolot, więc mamy bardzo mało czasu na przygotowanie wszystkiego. – mama była lekko zdenerwowana, ale nie dziwiłam jej się, chciała, żeby wszystko było idealnie. Miałam to po niej, trzymanie się planów uspokajało, a jak tylko jedna rzecz z niego wypadła, wszystko się waliło.

- Cudownie. – posłałam jej uśmiech, na jaki było mnie stać, bo nadal nie mogłam odczuć żadnych emocji, więc w takich momentach bardzo się wysilałam. Po chwili jednak uświadomiłam sobie, jak źle to zabrzmiało. – Znaczy nie cudownie, że mamy tak mało czasu, ale dobrze, że babcia w końcu nas odwiedzi. Co mam kupić?

Mama podała mi listę zakupów, a ja wzięłam Rockiego i czym prędzej ruszyłam do wyjścia. Babcia była osobą, z którą uwielbiałam spędzać czas, pomimo tego, że musiałam unikać tematów moich zaburzeń. Jakoś ciężko było jej cokolwiek z nich zrozumieć, więc jej komentarze w tej kwestii tylko pogarszały sytuację. Jednak przymykałam na to oko, bo łączyło nas dużo, nawet prawie wspólne imię, ponieważ na nią w młodości mówiono Ellie, zdrobniale od Elizabeth. Nienawidziłam swojego imienia, ani nawet jego zdrobnień, jedynie to babci byłam w stanie zaakceptować, ze względu na nasze połączenie. Kiedyś mieszkałyśmy razem, ale rok po śmierci dziadka wyjechała do swojej córki, która mieszkała w Gardnerville w Nevadzie u podnóża gór, chyba po prostu nie była w stanie chodzić po tym domu bez niego. Ja natomiast chciałam w nim zostać już na zawsze.

I'm fallingOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz