Prolog

78 8 16
                                    

Trup. Śmierdzący, oblepiony krwią trup. A jeszcze dziwniejsze było to, że znalazłam go w ogródku. Moim ogródku. Do którego tylko ja mam wstęp, bo w mojej rodzinie, tylko ja mam świra na punkcie roślin. Z jakiegoś powodu postanowiłam nikomu o tym nie mówić. Czasami bardzo bolało mnie to, że nawet mój tata, z którym kiedyś miałam bardzo dobre relacje, się ode mnie odsunął. Jedyną osobą, która mnie rozumiała, była ciocia Nora. Oprócz roślin, uwielbiam też książki. Każdego rodzaju. I za każdym razem, kiedy ciocia przyjeżdżała do nas, kupowała mi książki i nasiona do roślin, których jeszcze  nie posadziłam.

Znowu byłam w ogrodzie. Oderwałam przedtem kilka chwastów, a teraz podlewałam jabłoń, która dopiero co urosła. Jeśli dobrze sprawdziłam, w czerwcu powinna dać już owoce. Gdy tylko skończyłam podlewać, odłożyłam konewkę. Pomimo, że był kwiecień, to na dworze było chyba z trzydzieści stopni. Z tego powodu, z kieszeni dżinsów wyciągnęłam chusteczkę, którą przetarłam czoło. I wtedy, gdzieś z góry, usłyszałam głos mamy:
— Ophelia, wracaj do domu! — krzyknęła, zakładając kosmyk włosów za ucho.
Kiwnęłam głową, i od razu pobiegłam do domu. Gdy tylko zamknęłam drzwi, usłyszałam kroki mamy na schodach. Odwracam się w stronę schodów, a w tym samym momencie moja mama staje na środku przedpokoju.

Ava Collins, moja mama. Jest najbardziej rozrywkową osobą jaką znam. Pomimo tego, że pół roku temu skończyła 34 lata, nadal uwielbia chodzić ze mną na zakupy. I po książki, rzecz jasna. I wcale jej to nie przeszkadza. A w kwestii opieki nad moimi roślinami doniczkowymi, które są w całym domu, to głównie na nią mogę liczyć. Ale mam tylko jedną "uwagę". Moja mama..jest sierotą. Gdy miała pięć lat, jej rodzice zgineli w wypadku, a ona trafiła do domu dziecka. Jakimś magicznym cudem, nikt jej nie adoptował, więc przesiedziała w domu dziecka 13 lat. W między czasie, poznała mojego tatę, zakochali się w sobie, a dwa miesiące przed moimi narodzinami wzięli ślub. Podobno po narodzinach ważyłam dość dużo, jednak od kiedy pamiętam, wszystkie dziewczyny zazdrościły mi ładnej figury.

Jeśli chodzi o przyjaciół, mam ich kilku. Dla przykładu Genna. Ma długie, rude włosy, różową cerę, i bardzo niebieskie oczy. Jej największym marzeniem jest zostać piosenkarką. I z pewnością jej się to uda, bo ma wielki talent.  Ale nie potrafi się zebrać, do napisania piosenki. Oprócz tego, uwielbia także chodzić na randki. Zarówno z chłopakami, jak i z dziewczynami. Ale za każdym razem coś jej nie pasuje. Nawet najmniejsza rzecz.
Ale wróćmy do mojej mamy.

— No, dobrze że przyszłaś. Tata niedługo przyjdzie z zakupami, może mogłabyś pomóc mu je rozpakować. — powiedziała i wyjęła z kieszeni dresów gumkę do włosów i związała nią włosy. Potem usiadła przy stole, na którym leżał komputer i Vee. Vee jest białą, niewielką kotką, którą dostałam od rodziców na 15 urodziny. Vee, gdy tylko mama otworzyła i odpaliła komputer, podniosła się,  zeskoczyła ze stołu i podeszła do mnie. Kucnęłam, żeby ją pogłaskać, a ona zamruczała, mrużąc oczy. I wtedy zadzwonił mój telefon. Podniosłam rękę z futra Vee, i wyjęłam telefon z kieszeni. Dzwoniła do mnie Genna. Oczywiście odebrałam.

– Halo? – mruknęłam.
– Cześć Ophelia! Co tam? – powiedziała Genna wesołym głosem.
– Wszystko dobrze, a u ciebie? – powiedziałam i się uśmiechnęłam.
– U mnie też wszystko dobrze. Właściwie to dzwonię do ciebie, żeby wyciągnąć cię na zakupy, bo niedługo mam randkę z Bradem, a nie mogę znaleźć niczego w szafie, co mogłoby się nadawać. – powiedziała Genna tak szybko, że mało brakowało, żebym nie zrozumiała niczego, co powiedziała. – A kiedy dokładnie masz tą randkę? – zapytałam.
Brad był jedną z niewielu osób, które miały przyjemność pójść na randkę z Genną więcej niż jeden raz. Właściwie, moim zdaniem, Genna naprawdę zakochała się w Bradzie. Cieszę się, bo minęło naprawdę sporo czasu od kiedy Genna była z kimś w związku. Bo było to na początku liceum, a teraz byłyśmy w trzeciej klasie.

– Mamy randkę dziś, wieczorem. – odparła Genna.
Zamrugałam oczami.
– To czemu nie powiedziałaś mi o tym wczoraj? – zapytałam.
– Nie mam pojęcia. To o której możesz wyjść? – powiedziała Genna.
– Mogę za pół godziny. – powiedziałam, a po chwili się rozłączyłam. Gdy tylko to zrobiłam, schowałam telefon z powrotem do kieszeni. Po kilku sekundach usłyszałam, jak otwierają się drzwi wejściowe.
– Cześć wszystkim! – powiedział mój tata, dysząc ciężko. Gdy tylko doszedł do blatu, położył na nim siatki z zakupami. A ja, podeszłam do mojej mamy.
– Mamo? – zaczęłam. – No co się dzieje? – powiedziała i spojrzała na mnie.

I'm closer than you thinkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz