5 MARCA 2025, 3 LATA PÓŹNIEJ
Wysiadłam z samochodu Dantego. Rozejrzałam się dookoła. Pojechaliśmy do parku w innym mieście. Dante od kilku dni ogromnie nalegał żebyśmy tu przyjechali. Nie miałam nic przeciwko, bo uwielbiałam naturę, ale mimo wszystko mnie to zdziwiło.
– Możemy iść.
Odwróciłam się w jego stronę. Przez te 3 lata mało się zmienił. Patrząc na niego, nadal miałam w głowie tego 15 latka, który wpadł na mnie, gdy wracałam z łazienki. Tego, który zaproponował mi, żebyśmy zatrudnili się w kawiarni. Dzięki niemu otworzyłam kwiaciarnię.
Niestety, nie zawsze jest w porządku. Nadal mam w głowie ten dzień. Ten moment, kiedy zobaczyłam martwą kobietę w moim ogrodzie. Od tamtego grudniowego wieczoru już nigdy tam nie pojechałam. Nie rozmawiałam z nią.
Oprócz tego, jest nawet okej. Od niedawna ja i Dante mieszkamy razem.
A teraz szliśmy przez park. W ciszy, bo czasami trzeba.
– O czym myślisz?
– O tych 3 latach. Dużo się stało.
– To prawda.
– Kiedyś dużo myślałam o tym, co by było gdyby to wszystko się nie wydarzyło.
– Ale nie żałujesz tego, że mnie poznałaś, prawda?
Stanęłam. Podeszłam do niego bliżej. Podniosłam głowę, żeby spojrzeć mu prosto w oczy.
– Nie żałuję.
Uśmiechnął się. I mnie pocałował.☆▪︎☆▪︎☆▪︎☆▪︎☆
Nareszcie doszliśmy do altany. Obok rosło duże drzewo. Podeszłam do niego.
– Ophelia! Tam dalej jest chyba jakiś kwiat, który masz u siebie!
Spojrzałam w stronę, którą wskazywał palcem, ale nic tam nie zauważyłam. Z jego strony usłyszałam szuranie butem po piasku i szelest jego kurtki. Spojrzałam z powrotem w jego stronę i zobaczyłam mojego chłopaka, klęczącego na jedno kolano i trzymającego białe pudełko z pierścionkiem zaręczynowym.
– To jak będzie? Wyjdziesz za mnie?
Poczułam się tak, jakbym zaraz miała się popłakać.
– Zrobię to. I mam nadzieję, że nie będę tego żałować.
Podeszłam do niego, a on złapał mnie za dłoń i włożył pierścionek na mój palec. Wstał z ziemi i mnie przytulił.
– Od jak dawna to planowałeś?
– Od 2 tygodni.
– Dobrze to ukrywałeś.
– Wiesz, szczerze to bałem się, że się nie zgodzisz.
– Żartujesz? Byłam w tobie zakochana chyba od.. samego początku. Więc można to nazwać.. miłością od pierwszego wejrzenia.☆▪︎☆▪︎☆▪︎☆▪︎☆
Siedziałam już na kanapie u Genny, żeby jej powiedzieć o dzisiejszych wydarzeniach. Po chwili przyszła z kuchni z miską popcornu.
– Dobra, opowiadaj.
Zamiast powiedzieć o co chodzi, wyjęłam rękę z kieszeni.
– No ładny ten pierścionek. Tylko po co mi go pokazujesz?
– Dante mi się oświadczył.
Genna spojrzała na mnie jak na wariatkę.
– Zaraz, co?
– Chłopak, z którym swatałaś mnie przy każdej możliwej okazji, mi się oświadczył.
– Właśnie widzę, ale chyba jeszcze to do mnie nie dotarło.
– To wszystko zbyt szybko zleciało. Mam wrażenie, jakbym dopiero teraz szykowała się na bal.
– Twoja mama już wie?
– Jeszcze nie. Zaraz do niej idę.
– Więc jestem pierwsza?
– Tak.
– Ale jak już będziesz miała z nim dzieci.. to o mnie nie zapomnisz, co?
– Dopiero mi się oświadczył. Nie myślę o tym, żeby mieć z nim dzieci. I o tobie nie zapomnę. Przyjaźnimy się.. od zawsze. Nie wiem, co bym bez ciebie zrobiła.☆▪︎☆▪︎☆▪︎☆▪︎☆
Weszłam do domu, a mama jak zwykle siedziała przy stole.
– Cześć!
Podeszłam do jednego z krzeseł i na nim usiadłam.
– Cześć. Co słychać?
Przez chwilę chciałam od razu pokazać jej pierścionek, ale wtedy szybciej bym wyszła, a chciałam zostać dziś trochę dłużej.
– W porządku.
– Aż się nie chce wierzyć, że masz już 18 lat. Kiedy byłam w twoim wieku, nie miałam nawet kontaktu z twoim tatą.
– Wiem. Opowiadałaś mi tą historię milion razy. Nienawidziliście się w liceum, a potem znowu się spotkaliście i tata wyznał ci, że od zawsze cię kochał.
– Doskonale to pamiętasz. No, ale teraz tworzysz swoją własną historię.
– A właśnie, jeśli chodzi o tworzenie własnych historii..
Wyciągnęłam z kieszeni dłoń z pierścionkiem i położyłam ją na stole.
– Czy to jest to, co myślę?
– A co myślisz?
– Że chłopak mojej 18-nastoletniej córki się jej oświadczył?
– Dokładnie.
Mama zakryła dłonią usta. Widziałam jak w kącikach jej oczu powoli zbierają się łzy.
– Ej! Nawet ja nie płakałam.
– Nie płakałaś? Jak twój ojciec mi się oświadczył, to ryczałam chyba przez 10 minut, zanim powiedziałam "tak".
– Bywa.
– Więc miałam rację.
– Co?
– Mówiłam ci, że on też cię kocha.
Uśmiechnęłam się szeroko.
– Teraz już wiem.
– Jestem z ciebie dumna.
– Bo ułożyłam sobie życie tak szybko?
– Nie, bo poradziłaś sobie z tym, co się wydarzyło 3 lata temu.
CZYTASZ
I'm closer than you think
Teen Fiction✦Mówili, że nie istnieje coś takiego jak ,,miłość od pierwszego wejrzenia". Podobno jest to również stwierdzone naukowo. Najwidoczniej naukowcy nie uwzględnili głupawego przypadku panny Collins. ﹌﹌﹌﹌﹌﹌﹌﹌﹌﹌﹌﹌﹌﹌﹌﹌﹌﹌ Ophelia nie wyróżnia się niczym szc...