Rozdział 10

13 1 8
                                    

Obudziłam się o piętnastej. Nie mam pojęcia czemu spałam tak długo, ale wiem dlaczego byłam w domu, zamiast być w szkole. Bo moja ciotka jest popieprzona i zamierzała zabić kolejne dwie osoby. Rano, nie dałam sobie ani chwili żeby to wszystko przemyśleć. No bo przecież gdyby nie moja ciotka, siedziałabym teraz w szkole. Chyba dopiero teraz przetwarzałam to w głowie. Przynajmniej próbowałam. Wzięłam do ręki telefon, który leżał sobie spokojnie na moim biurku. Włączyłam go. Była tam tylko wiadomość od nieznanego numeru, który przestał być tak bardzo nieznany, kiedy przeczytałam treść wiadomości:

Cześć, tu Archer. Dzięki za dzisiaj. Gdyby nie ty, nie wiadomo co stałoby się z Mariką.

Uśmiechnęłam się. Marika miała szczęście, że trafiła na takiego chłopaka jak Archer. Ale miała też szczęście, że trafiła na mnie. Chyba.

                            ☆▪︎☆▪︎☆▪︎☆▪︎☆

Wieczorem przyszła do mnie Genna. Chyba uznała, że ja też potrzebuję trochę wsparcia. I chyba miała rację.
– Słuchaj, wiem że to ciężkie, ale opowiedz mi, jak to się zaczęło.
Westchnęłam cicho.
– To była chyba piąta rano, kiedy Marika do mnie zadzwoniła. Powiedziała mi, że jej ojciec zamknął ją w jej pokoju, po tym, jak odkryła, że próbował ją otruć. Wtedy oczywiście nie wiedziała, że za wszystkim stała Nora, a jej ojciec siedział zamknięty w piwnicy.
I następne dziesięć minut spędziłam na opowiadaniu Gennie historii, jak to nakryłam Norę  na usiłowaniu zabójstwa albo porwania, a potem jak się kłóciłyśmy, najpierw w domu Mariki, a potem na komisariacie. Mówiłam jej też o tym, jak bardzo nienawidzę Nory i nawet się popłakałam, a Genna mnie pocieszała i podawała mi chusteczki, po które biegała do łazienki, z góry na dół. Genna to najlepsza przyjaciółka pod słońcem i mam nadzieję, że nikt mi jej nigdy nie zastąpi. I chyba nawet zrobiło mi się wstyd tego, że płakałam. I z powodu tego wstydu, popłakałam się jeszcze bardziej. Chyba nigdy nie płakałam tak dużo, jak wtedy.

                           ☆▪︎☆▪︎☆▪︎☆▪︎☆

Następnego dnia poszłam już do szkoły. Praktycznie odrazu, podszedł do mnie Dante.
– Cześć, Ophelia, ty cholernie odważna dziewczyno.
– Cześć, Dante. Co tam?
– Żartujesz sobie? Jedyne na co cię stać, po tym jak wczoraj uratowałaś tej lasce życie, to "co tam?" Liczyłem raczej na: Dzieńdobry Dante, jak minął ci wczorajszy dzień?
– Jesteś strasznie wymagający. I głupi.
– A ty jesteś całkiem odważna. I dziwna. I głupia. I ogólnie jesteś trochę idiotką.
– Dziękuję, że tylko trochę, panie pseduorzymianinie.
Dante westchnął.
– Naprawdę dużo zrobiłaś dla tej dziewczyny, wiesz?
– Ta dziewczyna ma imię. Marika.
– Mhm.
– Tylko wiesz, chyba bardziej przejmuję się ciotką. Zamierzała znowu kogoś zabić. Nigdy jej tego nie wybaczę, bo zawsze będę pamiętać ten dzień, kiedy zobaczyłam tego trupa. Takich rzeczy nie da się zapomnieć.
– Nikt nie każe ci wybaczyć, ale myślę, że lepiej by było, gdybyś jednak jej wybaczyła.
– Dlaczego?
– A jaki ma sens obrażanie się na kogoś na całe życie?
– Wydaje mi się, że nie ma.
– Masz rację. Ale daj sobie czas. Myślę, że będziesz potrzebowała bardzo dużo czasu.
– Będę musiała też powstrzymać się, przed tym, żeby nie opowiedzieć o tym moim kuzynom. Oni mają po 10 lat. To by było dla nich za dużo.
– Bardzo możliwe.
– Wiesz co, Dante?
– Co?
– Chyba powinnam cię nienawidzić.
– Czemu?
– No bo przecież to ty mi powiedziałeś, że wiesz kto był odpowiedzialny za tego trupa w moim ogrodzie. Jednak gdyby nie ty, nadal myślałabym, że ciotka Nora to normalna osoba. Ale nienawiść nic by nie zmieniła. Nora już na zawsze utkwi mi w pamięci, jako ta ciotka, która nie była do końca normalna. Podobno, ciotka ma trafić do więzienia na jakieś 15 lat. Nie jestem tego pewna. Ale wiem jedno. Gdyby nie ty, nigdy nie dowiedziałabym się, jak bardzo moja ciotka jest okropna. Niesłusznie o morderstwo osądziłabym ciebie. Uznałabym cię za szaleńca, gdybyś powiedział przed sądem, że zrobiła to moja ciotka. A Nora, cieszyłaby się z tego powodu.
– A czemu mi wtedy uwierzyłaś?
Westchnęłam. Chyba nie znałam odpowiedzi na to pytanie.
– Nie wiem. Nie mam pojęcia, dlaczego w to uwierzyłam.
– A ja chyba wiem, dlaczego mi wtedy uwierzyłaś. Poprosiłaś mnie wtedy, żebym powiedział ci, jak wyglądała kobieta, którą wtedy widziałem. Gdy to zrobiłem, wyglądałaś tak, jakbyś zobaczyła ducha.
– Teraz już pamiętam. Dzięki, że mi o tym powiedziałeś. Gdyby nie ty, ta wariatka nadal żyłaby na wolności.
Zarzuciłam mu ręce na szyję i oparłam brodę o jego ramię. Kilka osób się na nas patrzyło, ale w tamtym momencie, średnio mnie to obchodziło.

I'm closer than you thinkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz