Rozdział 6

15 1 11
                                    

– Ophelia, nie uwierzysz.
– No, co się stało?
– Walter.. jest moim chłopakiem.
Parsknęłam śmiechem. Wiedziałam, że wreszcie im się uda. Od kiedy Mia powiedziała mi, jest w nim zakochana, miałam przeczucie, że kiedyś, prędzej czy później, będą razem. No i miałam rację.
– Wiedziałam, że tak będzie. Przekonywałam cię, że tak właśnie będzie, a ty nie chciałaś mi uwierzyć. A powinnaś.
– Teraz już wiem, że powinnam. Ale podobno, ludziom którzy są w kimś zakochani wydaje się, że są zbyt zwyczajni, zbyt nijacy, aby ktoś się się w nich zakochał. Ale czasami, ta osoba którą kochamy, czuje do nas to samo. I tej osobie, też wydaje się, że jest zbyt zwykła, zbyt nudna. Często też, w naszym życiu jest ktoś, kto odrazu dostrzegł, że ta osoba czuje do nas to samo i wiele razy próbuje nas do tego przekonać, ale my jej nie wierzymy. Nie chcemy nawet dopuścić myśli, że ta osoba mogłaby nas kochać.
– Cholera, miłość jest skomplikowana.
– Bardzo.
– Mam wrażenie, że wszechświat, to jeden wielki sekret, składający się z mniejszych sekretów, które stopniowo odkrywamy.
– Kurde, i ty jeszcze jesteś w liceum? To co powiedziałaś, było naprawdę mądre.
– Przesadzasz.
– Wiesz, skąd wiem to wszystko?
– Hm? Co wszystko?
– No to, co przed chwilą powiedziałam.
– No skąd? Znaczy, pewnie ze studiów, ale-
– Od Mariki.
– Skąd ona to wszystko wie?
– Podobno chce być psychologiem.
– Jak moja mama?
– Najwidoczniej tak.
– Może Marika będzie chciała pogadać o tym z moją mamą?
– Nie wiem. Musisz ją zapytać.
– Tak zrobię.
– Ophelia?
– Co?
– Zapamiętaj, to co wcześniej powiedziałam, dobra?
– Nawet nie zaczynaj.
– Skoro ty mogłaś mi to mówić, przez ten cały czas, to ja chyba też mogę. Ophelia, może i go nie znam i nigdy go nie widziałam, ale mam przeczucie, że on. Na. Ciebie. Leci.
– Nie leci. Choćby psy dupami szczekały, a koty miauczały wątrobami, on na mnie nie poleci.
Mia zaśmiała się głośno. Jednak mi, nie było jakoś do śmiechu.
– Dobra, przekażę Marice twój adres i wtedy no wiesz.. Pogada z twoją mamą.
– Okej. Pa.
– Pa.
Odłożyłam telefon z powrotem na biurko. Naprawdę lubiłam Mię. Chyba na zawsze zapamiętam jej mądre słowa, a było ich całkiem sporo.

                           ☆▪︎☆▪︎☆▪︎☆▪︎☆

Nadal nie złapali ciotki Nory. Naprawdę nie mam pojęcia, dlaczego nadal tego nie zrobili. Na dodatek mama powiedziała mi, że ciotka, gdy byłam wczoraj w szkole, przyszła do nas i błagała moją mamę, żeby mnie przekonała do zmiany zdania. Ale mama wiedziała, że choćby skały srały, nie zmienię zdania. To samo powiedziała ciotce. Miejmy nadzieję, że nie wpadnie jej do głowy jakiś idiotyczny pomysł. Rozmyślając o tym, szłam do szkoły. Dobrze, że dzisiaj Genna już będzie w szkole. No chyba, że jej też się odpali swatanie mnie z Dante. Dokładnie w tym samym momencie, zza mojego ramienia wyszedł Dante. Dlaczego on się pojawia za każdym razem, kiedy o nim pomyślę? Czyta mi w myślach czy jak? Lepiej żebym nie wspominała o tym Gennie, bo będzie gadała coś w stylu: "Czyli miałam rację! Pewnie jesteście sobie przeznaczeni!" i inne takie. Swatanie czasami było jej ulubionym zajęciem. Jednak nie zauważyłam tego, że Dante wszedł już do szkoły, a palcem w moje ramię zastukała Genna.
– Cześć! – powiedziała, swoim wesołym jak zwykle głosem.
– Hej. Czemu cię wczoraj nie było?
– Oglądałam serial w niedzielę, do późna no i zaspałam.
– Jaki serial?
– Heartstopper.
– O czym jest?
– O dwóch chłopakach, którzy się w sobie zakochują. Taki tam, szkolny romans.
Gdy to powiedziała, uśmiechnęła się.
– Szkolny romans, zupełnie jak ty i Dan-
– Przymknij się. Po prostu się przymknij.
– W ogóle aktor który gra jednego z głównych bohaterów na pewno ci się spodoba.
– A to jest na Netflixie?
– Tak.
– To nie mogę tego obejrzeć, nie mam Netflixa.
– To przyjdź do mnie.
– Kiedy?
– Dzisiaj. Obejrzymy wszystkie odcinki, a potem odprowadzę cię na przystanek.
– W porządku.
– W takim razie przyjdź do mnie po szkole.
Nie będę ukrywać, że poprawiło mi to humor.

I'm closer than you thinkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz