Rozdział 13

16 2 4
                                    

Następnego dnia obudziłam się dość wcześnie. Wyjrzałam przez okno. Chmury przykrywały słońce, a gałęzie drzew poruszały się lekko. Mam nadzieję, że w dzień balu jednak będzie słonecznie. I wtedy zadzwonił Dante. Odebrałam.
– Cześć. Mam tylko jedno pytanie.
– Tak?
– Masz z kim iść na bal?
Chyba przez ten stres związany z egzaminami i śmiercią Eleny zupełnie zapomniałam o tym, że nie mam z kim iść na bal.
– Nie. A ty?
– No ja też nie mam z kim iść. A co ty na to, żebyśmy poszli razem? No bo wiesz, skoro nikt nie zaprosił ani mnie, ani ciebie, to chyba tak będzie najlepiej, co?
– W porządku.
Potem, Dante na kilka chwil przestał mówić. Słyszałam tylko jego dziwnie niespokojny oddech. I nic więcej. W końcu jednak powiedział:
– Okej. Super.
I rozłączył się. A ja, z nie wiadomych powodów, pomyślałam sobie, że może jednak Genna i mama mają rację? Może Dante jednak coś do mnie czuje.

                          ☆▪︎☆▪︎☆▪︎☆▪︎☆

Dopiero po południu odpaliłam komputer i zobaczyłam, że dostałam kolejny przelew od mojego szefa. Byłam ciekawa, czy tak samo przeżył śmierć Eleny. I dopiero teraz przypomniałam sobie, że może dobrze by było, gdybym zadzwoniła do mojej kuzynki, Isabelii. Zawsze tak na nią mówiłam, chociaż ona wolała, kiedy mówiło się do niej Belly albo Isa. Pewnie zobaczymy się w wakacje. Całe szczęście, są już niedługo. Myśląc o tym, zadzwoniłam do niej. Odebrała po dwóch sygnałach:
– Halo?
– Cześć, Isabello.
– Cześć Ophelia! Strasznie mi się nudzi kiedy nie dzwonisz. Tylko z tobą mam o czym pogadać. No wiesz, mama i tata są w pracy, a Fin, kiedy jest tak ciepło, woli pograć w piłkę z kolegami niż ze mną rozmawiać.
Taką osobą była dla mnie Nora. Kiedy Genna nie miała czasu, dzwoniłam do niej. Zazwyczaj kończyło się na zamawianiu książek. A potem mnie zawiodła. A skoro dla Isy byłam jedyną osobą, która miała dla niej czas, to postanowiłam jej nie zawieść.
– W takim razie opowiadaj, co tam u ciebie.
I przez następne dwie godziny słuchałam jej monologu. Mówiła o jej koleżankach ze szkoły, o psie, którego dostała dwa lata temu na urodziny, o Finie i o ładnym, rok starszym chłopaku, który zaczął chodzić do jej szkoły. Gdy skończyła, zapytała:
– A co u ciebie?
Właśnie. Co u mnie. Nie wiedziałam co mam jej powiedzieć. Oczywiście odrazu wykluczyłam przestępstwa ciotki i śmierć Eleny.
– No to może zacznijmy od tego, że miesiąc temu poznałam jednego chłopaka. Mama i Genna uważają, że bardzo do siebie pasujemy, ale ja myślę, że to nieprawda. Tylko to sobie wymyśliły.
Po drugiej stronie słuchawki słyszę chichot Isy. Lubi takie tematy.
– I właściwie, to zaprosił mnie na bal, który jest na zakończenie liceum i się zgodziłam.
– Czyli go lubisz.
– No.. tak.
Tym razem słyszę cichy pisk.
– Opowiedz mi o tym chłopaku.
– Okej. Ma na imię Dante, jest z Włoch, jest kilka miesięcy starszy ode mnie i.. No zakochałam się, co mam ci więcej powiedzieć.

                            ☆▪︎☆▪︎☆▪︎☆▪︎☆

Rozmawiałyśmy wtedy jeszcze dość długo. Chyba 3 godziny, ale potem wrócił Fin i Isa rozłączyła się, chcąc po raz pierwszy tego dnia porozmawiać z bratem. Fin. O 3 minuty młodszy brat Isy.  Był tego samego wzrostu co ona, miał takie same jasne włosy i oczy koloru świeżej trawy. Lubił matmę, zbieranie kapsli i malowanie ich w wielokolorowe wzory oraz granie w piłkę z kolegami ze szkoły. Czasami też tworzył obrazki z kapsli, które uzbierał. Kiedy do nich przyjeżdżałam, Fin odrazu zapraszał mnie na górę do ich pokoju i pokazywał mi je. Podobały mi się. A te które malował w różne wzory, sprzedawał za kilka dolarów w swojej szkole. Kiedyś wysłał mi kilka pocztą. Leżały gdzieś w moim pokoju. Farba trochę z nich zeszła, bo Vee kiedyś się do nich dobrała i zdrapała farbę pazurami. A Isabella lubiła ze mną rozmawiać. No i uwielbiała sagę ,,Zmierzch".  I wschody słońca. W wakacje zawsze, kiedy tylko miała ochotę wstawała o 4 rano, wychodziła z domu, siadała na trawniku i gapiła się na niebo. Czasami zabierała z domu kamerę cioci i robiła zdjęcia. Może i nie była w tym najlepsza, ale kiedy ciocia, wujek i Fin kilka godzin później byli już na nogach, oglądali te zdjęcia. Isa zawsze  namawiała ich do tego, żeby poszli z nią. Zawsze odmawiali. Ale ja, dwa lata temu gdy byłam tam na wakacje, dałam się namówić. To było naprawdę śliczne.  Właściwie, Isa była podobna do wschodów słońca. Jej długie jasne włosy, przypominały wschodzące słońce. Jej oczy były równie zielone, co trawnik na którym siedziała. Niewiele osób z mojego czy jej otoczenia interesowało się takimi  rzeczami, więc właśnie dlatego ją lubiłam. Była oryginalna.

I'm closer than you thinkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz