Dziś nastał wielki dzień. Czas przeglądania zgłoszeń do klubu, bo termin wysyłania zleciał. Październik minął dość szybko i oprócz "rozprawy uczelnianej" nic więcej ciekawego się nie działo. Może oprócz tego, że mieli kretynów w grupie.
No ale cóż jak ktoś się zgłosił z jego grupy do jego wspaniałego klubu to kazał odrzucać na starcie. Nie będzie się użerał z nimi więcej niż to koniecznie.
Samych zgłoszeń było od cholery. Musiał poprosić Belle (jak była w ich apartamencie, bo więcej czasu mieszkała z mężem) oraz Notta do pomocy. Wybrali mu siedemdziesiąt zgłoszeń, a teraz nastał moment, żeby to on wybrał z nich najlepszych.
Spytacie pewnie czemu nie wziął do pomocy Lucjusza? Ten zjeb udawał, że chodzi do roboty i jest zbyt zmęczony. Voldemort nie wierzył mu za chuja, pewnie się opierdala, a nie coś robi.
Usiadł na kanapie w salonie z laptopem, który ukradł Belli i zaczął przeglądać zgłoszenia. Pierwsza dziesiątka w ogóle go nie przekonała. Dopiero przy jedenastym odzyskał nadzieję, że może coś z tego będzie. Zaczął czytać formularz ze skupieniem.
Nazwisko: Terhan
Imię: Jeremy
Płeć: mężczyzna
Wiek: 24
Narodowość: brytyjska
Matka: Lydia
Ojciec: Paul
Kierunek studiów: zarządzanie magią w biznesie
Rok studiów i rodzaj: 3 rok, dzienne
Status krwi: czysta jak wódka czysta
Dom w Hogwarcie: Slytherin
Zainteresowania: jedzenie, imprezy, alkohol
Umiejętności: tak wiele, że nie potrafię wymienić
Inne kluby, w których jestem: "Alkohol- nauka o życiodajnym napoju" , "Jak chlać i zdać"
Czemu chce być w waszym klubie, dlaczego powinniście wziąć mnie: mam doświadczenie w piciu, a słyszałem, że Śmierciożercy lubią ostre imprezy
Voldemort uśmiechnął się zadowolony, gdy skończył czytać. W końcu ktoś porządny! Oczywiście, że go biorą. Nie ma co się zastanawiać.
-Czego się tak szczerzysz śmieciu- Lucjusz wszedł do salonu ściągając kurtkę- byś obiad ugotował, a nie siedzisz z dupą na kanapie.
-Miałem nadzieję, że dziś nie wrócisz- prychnął Voldemort tracąc dobry humor, gdy spojrzał na tego śmiecia.
-Pobożne życzenie- rzekł otwierając lodówkę- pusto jak w twojej głowie- marudził Malfoy i zamknął lodówkę.
-Zamknij mordę. Zamów coś do żarcia i nie pierdol.
-Ty stawiasz.
-Teraz twoja kolej!
-Moja była ostatnio kretynie.
-To niech Nott płaci. Od czego jest. W lewej szufladzie odkładał dwa galeony ostatnio.
-A skąd on wziął te pieniądze? Ukradł?- spytał Lucjusz z niedowierzaniem, nie mogąc uwierzyć, że ten biedak ma jakąś kasę.
-W chuju to mam ważne, że są. Zapłać nimi i tyle. Jak coś to ja ci kazałem. W końcu jestem szefem to mogę zarządzać waszymi pieniędzmi- Voldemort wrócił dalej do przeglądania zgłoszeń.
CZYTASZ
Śmierciożercy- Bitwa na Uczelni
HumorKontynuacja potężnych przygód śmierciożerców tym razem na... uczelni. Jest to drugi tom mojego poprzedniego dzieła "Śmierciożercy- Bitwa pod Namiotem". Występuje sporo przekleństw! Okładka zrobiona przeze mnie :D