-Jeśli zrobicie dwie strony zamiast trzech jak idioci to jest nieestetyczne i w dupie to mam- poinformował Robert zapisując na tablicy temat eseju jaki mieli napisać na następny weekend.
- A ty widziałeś siebie?- powiedział ktoś na tyle głośno, że profesor to usłyszał.
-Wstań i chodź do mnie jak taki mądry jeden z drugim- odwrócił się gwałtownie a kreda pękła w jego uścisku.
Dokładnie skanował wzrokiem sale oczekując, że któryś się przyzna, ale jak widać to była grupa tchórzy.
-Założę się, że to byłeś ty Formin- spojrzał na chłopaka podejrzliwie.
-Jak nie ma winnego to zawsze na mnie!
-Od samego mieszania herbata słodsza nie będzie Formin- mruknął Robert i wrócił do pisania wskazówek na tablicy.
-Co?- spytał Steve nie ogarniając tego co do niego powiedziano.
Gunski go zignorował i sprawnie skończył tłumaczenie zadania do wykonania po czym przeszedł do tematu, który go najbardziej dziś interesował.
-W najbliższą środę o siedemnastej odbędzie się bieg, o którym wam mówiłem w pierwszym semestrze, a jako że kilkadziesiąt osób poległo na sesji to mi się lista odchudziła- Robert poinformował trzymając w ręku wspomniana listę- dlatego możecie się jeszcze zapisać.
Parę osób z miłą chęcią się zapisało co sprawiło, że profesorowi polepszył się od razu humor.
-Malfoy mam nadzieję, że będziesz?
Lucjusz natychmiast uniósł głowę, którą położył na ławce.
-Oczywiście jakbym mógł nie przyjść.
-Znając ciebie bym się nie zdziwił.
-Chyba mnie pan pomylił z Tomem- prychnął Lucjusz oburzony na takie oskarżenia.
-Pierdol się Malfoy- mruknął Voldemort słysząc wypowiedź kolegi.
-Na Riddle to ja nawet nie liczę, że będzie w tym ważnym dniu- Robert dopisał ostatnie nazwiska do swojej dość pokaźnej listy studentów.
Voldemort oburzył się na te słowa niemiłosiernie. Jak on śmie mu zarzucać coś takiego.
-A WŁAŚNIE, ŻE BĘDĘ- wrzasnął niespodziewanie i tak głośno, że aż cała sala się przestraszyła wyłączając Roberta, który nawet nie drgnął.
-Zobaczymy- mruknął jedynie Gunski i przeleciał ostatni raz wzrokiem po sali zatrzymując swoje spojrzenie na szczerzącym się Stevie- słuchaj Formin, ja już nic nie powiem, ale lepiej uważaj i przyjdź na ten bieg.
Po tej informacji machnięciem różdżki spakował swoje rzeczy i wyszedł z sali bez żadnego pożegnania.
***
-Tutaj jesteście! Już myślałem, że was nie ma!
Uśmiechnięty Josh zbiegł po schodach prawie się wywracając. Szybkim krokiem ruszył w stronę Voldemorta i Lucjusza siedzących na ławce. W ręce trzymał dwie czarne koszulki.
-Proszę bardzo panowie- podał im po jednej.
Lucjusz obejrzał koszulkę z zielonym nadrukiem "Obalimy Gerlnaelusa dla was" i spojrzał na Josha, który już miał taką ubraną.
-Widzę, że się z tym kryć nie będziemy- ocenił odważny napis.
-A czemu mielibyśmy? Świetnie koszulki młody- pochwalił Voldemort zadowolony z włożonej pracy.
CZYTASZ
Śmierciożercy- Bitwa na Uczelni
HumorKontynuacja potężnych przygód śmierciożerców tym razem na... uczelni. Jest to drugi tom mojego poprzedniego dzieła "Śmierciożercy- Bitwa pod Namiotem". Występuje sporo przekleństw! Okładka zrobiona przeze mnie :D