Rozdział XXIII Koszulki klubowe

19 2 3
                                    

-Jeśli zrobicie dwie strony zamiast trzech jak idioci to jest nieestetyczne i w dupie to mam- poinformował Robert zapisując na tablicy temat eseju jaki mieli napisać na następny weekend.

- A ty widziałeś siebie?- powiedział ktoś na tyle głośno, że profesor to usłyszał.

-Wstań i chodź do mnie jak taki mądry jeden z drugim- odwrócił się gwałtownie a kreda pękła w jego uścisku.

Dokładnie skanował wzrokiem sale oczekując, że któryś się przyzna, ale jak widać to była grupa tchórzy.

-Założę się, że to byłeś ty Formin- spojrzał na chłopaka podejrzliwie.

-Jak nie ma winnego to zawsze na mnie!

-Od samego mieszania herbata słodsza nie będzie Formin- mruknął Robert i wrócił do pisania wskazówek na tablicy.

-Co?- spytał Steve nie ogarniając tego co do niego powiedziano.

Gunski go zignorował i sprawnie skończył tłumaczenie zadania do wykonania po czym przeszedł do tematu, który go najbardziej dziś interesował.

-W najbliższą środę o siedemnastej odbędzie się bieg, o którym wam mówiłem w pierwszym semestrze, a jako że kilkadziesiąt osób poległo na sesji to mi się lista odchudziła- Robert poinformował trzymając w ręku wspomniana listę- dlatego możecie się jeszcze zapisać.

Parę osób z miłą chęcią się zapisało co sprawiło, że profesorowi polepszył się od razu humor.

-Malfoy mam nadzieję, że będziesz?

Lucjusz natychmiast uniósł głowę, którą położył na ławce.

-Oczywiście jakbym mógł nie przyjść.

-Znając ciebie bym się nie zdziwił.

-Chyba mnie pan pomylił z Tomem- prychnął Lucjusz oburzony na takie oskarżenia.

-Pierdol się Malfoy- mruknął Voldemort słysząc wypowiedź kolegi.

-Na Riddle to ja nawet nie liczę, że będzie w tym ważnym dniu- Robert dopisał ostatnie nazwiska do swojej dość pokaźnej listy studentów.

Voldemort oburzył się na te słowa niemiłosiernie. Jak on śmie mu zarzucać coś takiego.

-A WŁAŚNIE, ŻE BĘDĘ- wrzasnął niespodziewanie i tak głośno, że aż cała sala się przestraszyła wyłączając Roberta, który nawet nie drgnął.

-Zobaczymy- mruknął jedynie Gunski i przeleciał ostatni raz wzrokiem po sali zatrzymując swoje spojrzenie na szczerzącym się Stevie- słuchaj Formin, ja już nic nie powiem, ale lepiej uważaj i przyjdź na ten bieg.

Po tej informacji machnięciem różdżki spakował swoje rzeczy i wyszedł z sali bez żadnego pożegnania.

***

-Tutaj jesteście! Już myślałem, że was nie ma!

Uśmiechnięty Josh zbiegł po schodach prawie się wywracając. Szybkim krokiem ruszył w stronę Voldemorta i Lucjusza siedzących na ławce. W ręce trzymał dwie czarne koszulki.

-Proszę bardzo panowie- podał im po jednej.

Lucjusz obejrzał koszulkę z zielonym nadrukiem "Obalimy Gerlnaelusa dla was" i spojrzał na Josha, który już miał taką ubraną.

-Widzę, że się z tym kryć nie będziemy- ocenił odważny napis.

-A czemu mielibyśmy? Świetnie koszulki młody- pochwalił Voldemort zadowolony z włożonej pracy.

Śmierciożercy- Bitwa na UczelniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz