Rozdział XVIII Prawdziwe oblicze Dariusa

32 2 13
                                    

Tydzień. Minął równy tydzień darmowych praktyk, a oni już mieli dość. Ciągłe przeglądanie kamer, odbieranie zgłoszeń i robienie raportów z służby im się znudziło.

Potrzebna była adrenalina, jakaś misja, ale oczywiście nie otrzymali nic z tego. Wyszli nawet z własną inicjatywą proponując towarzyszenie w interwencjach, aby pomóc. Raiden natychmiast odmówił tłumacząc, że nie mają kompetencji, przeszkolenia, doświadczenia i może nie powiedział tego wprost, ale jawnie sugerował, że są beznadziejni. Gdyby tylko wiedział, ile misji już wykonali będąc śmierciożercami to inaczej by gadał.

Wkurwili się trochę wtedy, ale nie wygłosili wrednych komentarzy co było cholernie trudne biorąc pod uwagę ich wybuchową osobowość.

Teraz siedzieli na stołówce za wszelką cenę unikając Dariusa, któremu skłamali, że idą coś zjeść i zaraz wrócą. Tymczasem mijała już druga godzina ich przerwy i ani śniło im się wracać do tej monotonii.

Malfoy rozwalił się na kanapie a Voldemort przeglądał do znudzenia telefon. Siedzieli cicho, aby nie przypomnieć Dariusowi o swoim istnieniu. Na razie mogli sobie gratulować sukcesu tej misji. W końcu coś im się udawało.

-Nie no mnie popierdoli- oczywiście Czarny Pan jak zawsze w formie musiał przerwać ciszę, bo za długo coś im w życiu wychodziło.

-No jeszcze głośniej. Niech cały świat usłyszy, że tu siedzimy- Lucjusz oznajmił z ironią.

-Stary, plan wstawili i zgadnij co? Nie jesteśmy razem na dwóch zajęciach!- Voldemort myślał, że zaraz coś rozjebie. Życie jak zawsze rzucało im kłody pod nogi.

-Czekaj, skąd to wiesz, skoro nie masz mojego planu?- spytał Malfoy podejrzliwe.

-Bo sprawdziłem na twoim koncie- warknął zirytowany. Po chwili zdał sobie sprawę co powiedział i natychmiast się poprawił- znaczy się, nie sprawdziłem, ale się domyślam, że mamy osobno.

Malfoy oczywiście nie uwierzył w to kłamstwo i spojrzał na niego jak na idiotę.

-Skąd masz hasło do mojego konta?

-Widziałem kiedyś jak wpisujesz. Ale to jest nieważne! Jesteśmy osobno rozumiesz?! OSOBNO!

-Nie drzyj się tak idioto, bo zaraz oprócz Dariusa przyjdzie jeszcze Raiden. Zrozumiałem za pierwszym razem.

-I pasuje ci to?! Cholera Malfoy obudź w sobie jakieś uczucia, wyraź reakcje na zaistniałe wydarzenie. Podpowiem, że powinna być negatywna.

-A co mam zrobić? Zdemolować dziekanat co z pewnością miałeś już w planach? To trzeba przemyśleć idioto- patrząc na reakcje Voldemorta Lucjusz idealne zgadł co chciał zrobić ten pajac- i o jakich uczuciach ty pierdolisz jak sam ich nie masz.

-Wal się ty i te twoje przemyślenia gówno warte. Przestań udawać jakiegoś uczonego i geniusza, bo nie jesteś żadnym z nich.

-Boli cię to nie? Boli cię, że ja myślę a ty nie umiesz, bo cię to przerasta.

-Przerasta to mnie słuchanie twoich żałosnych komentarzy, które uważasz za mądre.

-Przepraszam, że przerwę tą interesującą kłótnie- zaczął Darius wbijając do pomieszczenia. Wcale nie brzmiał jakby było mu przykro- tak się stało, że przez przypadek słyszałem co mówicie.

Lucjusz i Voldemort spojrzeli na niego. Oczywiście, że musiał przybyć wielki mag i im przerwać. Nie mogło być zbyt pięknie.

-Przez przypadek jasne- Malfoy doskonale wiedział, że podsłuchiwał od początku.

Darius tylko uśmiechnął się szeroko.

-Nie powinieneś pracować?- Voldemort jak zawsze mówił co przyszło mu pierwsze na myśl- słyszę, że właśnie ktoś dzwoni więc może się weź za swoje obowiązki.

Śmierciożercy- Bitwa na UczelniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz