Rozdział XIV Święta

47 3 10
                                    

Był to mroźny grudniowy dzień, kiedy Lucjusz Malfoy stwierdził, że czas najwyższy zacząć przyswajać wiedzę. Egzaminy i sesja zbliżały się nieubłagalnie, a w jego głowie była jedna wielka pustka.

-Dobra czas się wziąć za naukę- oznajmił Malfoy poważnie- tobie radzę to samo, bo później będziesz mi wypominał, że to przeze mnie masz złe oceny- zwrócił się do Voldemorta.

Oboje siedzieli w salonie pijąc gorącą czekoladę. Zapalili kominek tworząc tym samym przyjemny klimat idealny do nauki.

-I tak będę cię obwiniał za każde moje niepowodzenie- Voldemort podniósł się z ziemi i usiadł na kanapie- zresztą nie mam motywacji- zerknął na leżące obok niego notatki urażony.

-No proszę a kto to zaczął się uczyć?- parsknęła rozbawiona Bella na widok Lucjusza wchodząc do salonu- a ty widzę nadal nie zacząłeś, no ale i tak nie zdasz więc po co masz marnować czas- rzekła do Voldemorta kierując się w stronę kuchni.

-Jednak mam motywacje- warknął oburzony Tom chwytając wściekle notatki na co Malfoy się zaśmiał- ja już pokaże tej piździe na co mnie stać.

-Ha zobaczymy- powiedziała Bella przechodząc ponownie przez salon ze szklanką soku w ręce.

-Jestem zdziwiony, że wzięłaś sok zamiast wódki- skomentował Tom.

-Na pewno ty lepiej byś wchłonął wódkę niż wiedzę z tych kartek. Powodzenia frajerze- opuściła salon.

Voldemort pokazał jej środkowy palec czego ona już nie widziała i wziął się za naukę polityki. Lucjusz z rozbawieniem obserwował jak przeglądał kartki, a z każdą kolejną na jego twarzy malowała się coraz większa niechęć.

-Kurwa, ile tego gówna. Pojebało Roberta czy co?- Riddle wściekle wypierdolił kartki na podłogę- straciłem motywację.

-Już? Ledwo zacząłeś- śmiał się z niego Malfoy.

-Muszę ją odzyskać- Voldemort zadowolony udał się w stronę barku i wyciągnął z niego setkę- motywacja znowu wróciła!

-Jesteś jebniety. Bella miała rację, że prędzej wódkę wchłoniesz niż wiedzę- skomentował jego zachowanie Malfoy i wrócił do nauki.

Voldemort nie przejął się gadką Lucjusza, odkręcił butelkę i pijąc wrócił na kanapę.

-W ogóle niedługo święta- zaczął Voldemort patrząc na przyjaciela.

-No co ty nie powiesz.

-I się zastanawiałem czy nie zrobimy razem- kontynuował niezrażony Voldemort.

-Masz na myśli mieszkańców tego mieszkania?- Malfoy nawet nie podniósł wzroku i dalej przeglądał notatki.

-No miło by było bez Belli, ale jak trzeba.

-Robię rodzinne święta w moim domu, a Bella to siostra mojej żony więc wlicza się w rodzinę- powiedział Lucjusz w końcu skupiając się na Czarnym Panie- z Narcyzą już rozmawialiśmy o tym, że jesteś samotny i w sumie można cię zaprosić, ale jeśli chodzi o Notta to mam obiekcje i to sporę.

Voldemortowi zrobiło się ciepło na sercu, że Lucjusz o nim pomyślał i chciał go na święta. To była najmilsza rzecz jaką dla niego zrobił. Oczywiście nie dał po sobie poznać jak ta wiadomość bardzo go wzruszyła.

-No weź. To święta, nawet nie musicie gadać. Po prostu niech sobie posiedzi z nami.

-No dobra- westchnął zrezygnowany Lucjusz- ale robię to dla ciebie nie dla niego- oznajmił z uśmiechem- znaczy robię to dlatego, że jestem miły a nie dla niego i ciebie- szybko się poprawił, gdy zdał sobie sprawę co powiedział.

Śmierciożercy- Bitwa na UczelniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz