Rozdział XXV Biegowe wyzwanie cz. 2

13 3 16
                                    

Voldemort poprowadził swoją drużynę na linię startu jako odpowiedzialny lider nie spuszczając swojego wzroku z Ivana. Ten śmieć udzielał wywiadu już do kolejnej gazety kłamiąc bez skrupułów. Zacisnął pieści trochę zazdrosny o jego sławę.

W końcu się uspokoił i przestał go obserwować. Zauważył, że wszyscy praktycznie się rozciągają oprócz niego więc podążył w ich ślady. Może by nawet zapomniał o tym kretynie, gdyby nagle nie pojawił się za nim.

-Nie wysilajcie się tak, nic wam to nie da.

Voldemort przerwał swój trening tak ja reszta jego klubu i zwrócili się w stronie Ivana.

-Wypierdalaj- Voldemort od razu przeszedł do rzeczy nie chcąc użerać się z nim dłużej niż to koniecznie.

Ivan nic sobie z tego nie zrobił i dalej kontynuował swoją gadkę.

-Nie przyszedłem tutaj rywalizować, ale gdy zobaczyłem was stwierdziłem, że jednak wystartuje i pokaże kto jest najlepszy- uśmiechnął się wrednie.

-Padniesz po pierwszym kilometrze- Lucjusz był pewny swego.

-Chyba pomyliłeś mnie z sobą.

-Chcesz rywalizacji? Chętnie ci ją pokażemy- Mel uwielbiała takie akcje.

-Ta, sprowadzimy cię do pionu śmieciu- dodał Voldemort.

Ivan uśmiechnął się z zadowoleniem.

-Wasz klub kontra mój. Wystarczy, że jeden członek klubu przekroczy metę i cały wygrywa- rzucił warunki rywalizacji.

-Zgoda. Powodzenia z staruchem Albusem w drużynie, dużo nie przebiegnie pewnie- zaśmiał się Voldemort wyobrażając sobie nieudolny bieg Dumbledora.

-Spokojnie pomoże mi w inny sposób- mrugnął do niego Ivan i zniknął w tłumie ludzi.

-Debil- skomentował Voldemort.

-Wydaje mi się, że wyraziłem się jasno w tym żebyście go ignorowali.

Robert pojawił się za plecami Voldemorta najwidoczniej słysząc ich plan rywalizacji.

-Słuchaj to nie tak. Źle zrozumiałeś- Tom zaczął wyjaśniać.

-Wątpię, mam problem ze wzrokiem nie słuchem- Robert spojrzał na niego z wyższością- na szczęście założyłem okulary i przejrzałem na oczy.

-A co to niby znaczy?- Lucjusz zapytał, bo nie rozumiał aluzji, ale Gunski nie raczył mu odpowiedzieć.

-Jaki macie plan ofermy?- zapytał grupy Robert a im słów zabrakło, że na nich nie wrzeszczał- głos straciliście, czy macie zamiar przegrać?

-Zgadza się profesor na to?- wyrzucił Casstiano z rosnącym podekscytowaniem.

-Jak już się zgodziliście to nie możemy się wycofać. Nie dam Gerlnaelusowi tej satysfakcji- Robert spojrzał w stronę Ivana, który rozgrzewał się do biegu.

-Nie wiedziałam, że bierzesz udział- Bella popijała drinka ze straganu Terhana, który został wycofany ze sprzedaży kosztem marnej wody.

-Nie miałem zamiaru, ale potem usłyszałem co odjebaliście i nie zostawię klubu w potrzebie.

Voldemort zachwycony tą postawą klasnął w dłonie.

-I to jest prawdziwy członek klubu! Prawdziwe poświęcenie sprawie! Możesz się uczyć Malfoy.

Oczywiście Voldemort nie mógł się powstrzymać, żeby nie dojebać Lucjuszowi na co ten spojrzał niewzruszony. Nott natomiast zaśmiał się szczerze i poparł słowa swego pana.

Śmierciożercy- Bitwa na UczelniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz