Rozdział X Niespodziewane zjazdy

47 2 15
                                    


Na korytarzu nastała nerwowa cisza, gdy Draco nie odpowiedział Voldemortowi. Cała trójka mierzyła się spojrzeniami.

-Pytałem się co kurwa?!- zaczął Voldemort

-Gówno kurwa!- odpowiedział Draco

-Nie przeklinaj do chuja!- skarcił syna Lucjusz.

-A ty możesz?!

-Kiedy ja ostatni raz przekląłem kurw... znaczy kurczę- spytał Lucjusz syna.

-Dosłownie przed chwilą- wyrzucił Draco.

-W dupie mam teraz waszą kulturę- wtrącił Voldemort- masz mi powiedzieć co ty tu robisz?!

-Wprowadzam się nie słyszałeś?- Draco uśmiechnął się kpiąco w stronę Czarnego Pana.

-Z jakiej racji?!- wrzasnął Riddle aż zatrząsały się ściany.

-Bo mogę pokrako!

Draco i Voldemort mierzyli się wściekłymi spojrzeniami.

-Może ostudźmy emocje. Draco, dlaczego chcesz się wprowadzić?- spytał spokojnie Lucjusz.

-Musze, bo nie mogę spokojnie być przywódcą klubu mając matkę na ogonie. Czasem sytuacja wymaga, aby moi członkowie przychodzili do domu. Mama nigdzie nie wychodzi i węszy, gdzie jej nie chcą. Kończą mi się wymówki- wyznał histerycznie młody.

-Nie powiedziałeś jej, że założyłeś klub?- dopytywał Lucjusz.

-Zwariowałeś? Wiesz, że to wyrok śmierci! Matka nienawidzi takich przedsięwzięć. Była zachwycona jak się wypisałem ze śmierciożerców, a teraz jak założyłem własny klub to mnie zabije.

-Narcyza nie jest głupia, jak się tu wprowadzisz to będzie wiedzieć, że coś kombinujemy i zabije nas obu- syknął Malfoy w stronę syna.

-Wiem dlatego jej powiedziałem, że wyprowadzam się do akademika- wyjawił swój genialny plan Draco.

-Jesteś pojebany! Jak tu przyjedzie to co wtedy?- spytał syna panikując.

-Nie przyjedzie, a jak tak to się ukryje.

-Będzie sama mieszkać teraz?

-Przecież odwiedzasz ją prawie codziennie, a co dwa tygodnie jesteś w domu na weekend. Nie umrze z samotności!- tłumaczył Draco niecierpliwie.

-Dobra niech będzie- zgodził się niechętnie, a Draco zaczął tańczyć taniec szczęścia.

-Aha kurwa mnie o zdanie nikt nie spyta?- spytał z wkurwem Voldemort.

-Zapomniałem, że tu jesteś- powiedział kpiąco Lucjusz- to mój apartament zjebie więc mogę do niego wprowadzać kogo zechce.

-Prosicie się o niezły wpierdol. Nie mogę się doczekać aż Narcyza was nakryje- zaśmiał się Voldemort wyobrażając sobie to piękne wydarzenie.

-Spierdalaj- powiedzieli obaj.

-Nie przeklinaj do cholery jasnej!- dodał Lucjusz do syna.

-Odezwał się kurw...

Voldemort już ich nie słuchał i tanecznym krokiem udał się w stronę swojej sypialni. Wizja wpierdolu Lucjuszowi od Narcyzy napędzała go dziwną wesołością.

***

Poranek w tym apartamencie zawsze należał do głośnych. Jak to mawiała Bella "nie ma dobrego dnia bez porannej awantury". Nawet sąsiadów już nie dziwiły poranne wrzaski jakie dochodziły z tego mieszkania i przestali się skarżyć, skoro efektów i tak było brak.

Śmierciożercy- Bitwa na UczelniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz