Na korytarzu nastała nerwowa cisza, gdy Draco nie odpowiedział Voldemortowi. Cała trójka mierzyła się spojrzeniami.
-Pytałem się co kurwa?!- zaczął Voldemort
-Gówno kurwa!- odpowiedział Draco
-Nie przeklinaj do chuja!- skarcił syna Lucjusz.
-A ty możesz?!
-Kiedy ja ostatni raz przekląłem kurw... znaczy kurczę- spytał Lucjusz syna.
-Dosłownie przed chwilą- wyrzucił Draco.
-W dupie mam teraz waszą kulturę- wtrącił Voldemort- masz mi powiedzieć co ty tu robisz?!
-Wprowadzam się nie słyszałeś?- Draco uśmiechnął się kpiąco w stronę Czarnego Pana.
-Z jakiej racji?!- wrzasnął Riddle aż zatrząsały się ściany.
-Bo mogę pokrako!
Draco i Voldemort mierzyli się wściekłymi spojrzeniami.
-Może ostudźmy emocje. Draco, dlaczego chcesz się wprowadzić?- spytał spokojnie Lucjusz.
-Musze, bo nie mogę spokojnie być przywódcą klubu mając matkę na ogonie. Czasem sytuacja wymaga, aby moi członkowie przychodzili do domu. Mama nigdzie nie wychodzi i węszy, gdzie jej nie chcą. Kończą mi się wymówki- wyznał histerycznie młody.
-Nie powiedziałeś jej, że założyłeś klub?- dopytywał Lucjusz.
-Zwariowałeś? Wiesz, że to wyrok śmierci! Matka nienawidzi takich przedsięwzięć. Była zachwycona jak się wypisałem ze śmierciożerców, a teraz jak założyłem własny klub to mnie zabije.
-Narcyza nie jest głupia, jak się tu wprowadzisz to będzie wiedzieć, że coś kombinujemy i zabije nas obu- syknął Malfoy w stronę syna.
-Wiem dlatego jej powiedziałem, że wyprowadzam się do akademika- wyjawił swój genialny plan Draco.
-Jesteś pojebany! Jak tu przyjedzie to co wtedy?- spytał syna panikując.
-Nie przyjedzie, a jak tak to się ukryje.
-Będzie sama mieszkać teraz?
-Przecież odwiedzasz ją prawie codziennie, a co dwa tygodnie jesteś w domu na weekend. Nie umrze z samotności!- tłumaczył Draco niecierpliwie.
-Dobra niech będzie- zgodził się niechętnie, a Draco zaczął tańczyć taniec szczęścia.
-Aha kurwa mnie o zdanie nikt nie spyta?- spytał z wkurwem Voldemort.
-Zapomniałem, że tu jesteś- powiedział kpiąco Lucjusz- to mój apartament zjebie więc mogę do niego wprowadzać kogo zechce.
-Prosicie się o niezły wpierdol. Nie mogę się doczekać aż Narcyza was nakryje- zaśmiał się Voldemort wyobrażając sobie to piękne wydarzenie.
-Spierdalaj- powiedzieli obaj.
-Nie przeklinaj do cholery jasnej!- dodał Lucjusz do syna.
-Odezwał się kurw...
Voldemort już ich nie słuchał i tanecznym krokiem udał się w stronę swojej sypialni. Wizja wpierdolu Lucjuszowi od Narcyzy napędzała go dziwną wesołością.
***
Poranek w tym apartamencie zawsze należał do głośnych. Jak to mawiała Bella "nie ma dobrego dnia bez porannej awantury". Nawet sąsiadów już nie dziwiły poranne wrzaski jakie dochodziły z tego mieszkania i przestali się skarżyć, skoro efektów i tak było brak.
CZYTASZ
Śmierciożercy- Bitwa na Uczelni
HumorKontynuacja potężnych przygód śmierciożerców tym razem na... uczelni. Jest to drugi tom mojego poprzedniego dzieła "Śmierciożercy- Bitwa pod Namiotem". Występuje sporo przekleństw! Okładka zrobiona przeze mnie :D