Był sobotni ranek. Melanie i Josh powolnym krokiem zmierzali w stronę biura Ivana, aby wykonać powierzoną im misje. Na uczelni był dość spory tłok. Tłumy studentów przedzierały się przez korytarz, żeby zdążyć na zajęcia.
Mel miała akurat okienko bo nie było ich profesora od obrony mienia czarodziejskiego. Mogła więc spokojnie cieszyć się misją. Potrzebowała wreszcie adrenaliny.
-Jestes pewny, że Twój plan zadziała?- spytała sceptycznie kolegi. Chyba miała prawo mieć wątpliwości skoro nie znała go nawet jeden dzień?
-Spokojnie wszystko pójdzie gładziutko. Łyknie to jak moją historię na ostatniej imprezie rodzinnej- zapewnił Josh zadowolony ze swojego genialnego planu.
-Można wiedzieć jaką?
-Powiedziałem mu, że zgłosiła się firma, aby zaprojektować koszulki z jego twarzą i napisem jestem władca świata, a cały dochód ze sprzedaży wyląduje na jego konto- wyjawił z uśmiechem.
-Jestes jebniety- skomentowała jego zachowanie.
-Dziękuję. Też tak uważam- powiedział zadowolony z siebie- a tak w ogóle może jakaś kawka po wykonanej robocie?- zaproponował nonszalancko.
-W tej kawiarence obok uczelni?
-Tak. Trzeba będzie uczcić udaną misje "siano".
-O ile będzie udana- podkreśliła dziewczyna z rozbawieniem- i co to w ogóle za nazwa misji?
-Moja autorska- mrugnął do niej- poczekaj tutaj a ja go wyjebie z tego biura. Czas rozpocząć misje "siano"- pewnym chwytem chwycił klamkę i wbił do biura wujka jak do siebie nie zamykając za sobą drzwi.
-Josh!- krzyknął zaskoczony Ivan- czego znowu chcesz?
-PALI SIĘ! PALI SIĘ STERTA SIANA!- wykrzyknął Josh udając spanikowanie.
-Co ty pierdolisz? Jaka sterta siana?
-Mowie ci, że się pali- rzekł ledwo powstrzymując śmiech.
-Przestań pajacować kurwa i wypierdalaj z mego biura- warknął Ivan zdenerwowany głupotą siostrzeńca.
-Pali się do cholery nie rozumiesz?!
-Jak się pali?! My nawet nie mamy sterty siana! Ty się w ogóle słyszysz? Spójrz w lustro, może zobaczysz jak jesteś jebniety- skomentował jego żałosne zachowanie Ivan.
-Nie muszę bo zdaje sobie z tego sprawę. Może zajmij się płonącą stertą siana?- brnął dalej Josh w środku nie mogąc wytrzymać ze śmiechu.
-Jakiego siana?! Przecież na terenie uczelnii nie ma żadnej sterty siana!
-Od wczoraj jest bo przyniosłem- kłamał bez wahania Josh.
-Po co miałbyś przynosić łatwopalne siano, które może podpalić każdy na terenie uczelni?!- wrzasnął wkurwiony Ivan aż wstając z miejsca.
-A czemu miałbym tego nie robić?
-Ty jesteś psychicznie chory.
-Podejmiesz w końcu interwencje w sprawie podpalenia czy nie?
-Jestes pierdolnięty.
-Powiedz mi coś czego nie wiem. Przypominam, że się pali.
-Nie odpuścisz jeśli tego nie sprawdzę prawda?- westchnął zrezygnowany Ivan.
-Wiesz, że nie. Siano się już dopala, a my tu stoimy jak debile.
-Popierdoli mnie z tym chłopakiem- mruknął do siebie Ivan.
CZYTASZ
Śmierciożercy- Bitwa na Uczelni
HumorKontynuacja potężnych przygód śmierciożerców tym razem na... uczelni. Jest to drugi tom mojego poprzedniego dzieła "Śmierciożercy- Bitwa pod Namiotem". Występuje sporo przekleństw! Okładka zrobiona przeze mnie :D