Rozdział XIII Casting

44 3 15
                                    

Okazało się, że poszukiwanie praktyk może być cięższe niż się wydaje. Nikt nie chciał ich przyjąć i stosowali jakieś bezsensowne wymówki z pizdy. Nawet zjebane ministerstwo miało z nimi problem.

-To przez ciebie- stwierdził Malfoy, gdy wychodzili z budynku ministerstwa.

-Niby z jakiej racji?- spytał oburzony Voldemort.

-Nie ufają ci, bo jesteś przestępcą. Zaatakowałeś szkołę! Nie dadzą ci danych czarodziejów, bo boją się, że znowu coś wymyślisz.

-Przypominam ci, że byłeś ze mną w tej bitwie- prychnął Czarny Pan- zresztą jestem oczyszczony ze wszelkich zarzutów- powiedział Voldemort. Przekupił ich, trochę zastraszył i od razu dali mu spokój. Tak się załatwia wolność.

-To nie znaczy, że się nie boją. Zawsze możesz coś odjebać.

-Nigdy bym nie zrobił nic złego.

-Przypomnieć ci, ile osób zabiłeś? A ile planujesz załatwić?

-Nie pierdol. Bez dowodów to gówno mi mogą zrobić- uśmiechnął się zadowolony z siebie Voldemort.

-Trochę pokory by ci się przydało- rzekł Malfoy.

Voldemort tylko prychnął nie odzywając się do tego śmiecia.

-Masz jakiś pomysł?- spytał Lucjusz.

-Na pewno lepszy od twojego.

-To słucham.

-Nie jesteś godny, żeby go usłyszeć- wymyślił na szybko Czarny Pan. Nie miał żadnego pomysłu, ale Malfoy nie musiał o tym wiedzieć.

Lucjusz tylko zaśmiał się kpiąco dobrze wiedząc, że ten debil nic nie wymyślił.

-Pójdziemy do Roberta może on nam coś wymyśli- zadecydował Lucjusz po chwili zastanowienia- wszyscy go lubią więc pewnie ma wtyki w różnych miejscach.

-Przyzwoity pomysł- pochwalił Voldemort.

-No wiadomo, bo mój istnieje w przeciwieństwie do twojego- wygarnął mu Lucjusz i szybko deportował się do domu.

-Spierdalaj!!!- wrzasnął Czarny Pan do pustej przestrzeni pozostawionej po Lucjuszu.

Ludzie spojrzeli się na niego jak na dziwaka, ale nie przejął się tym bowiem to nie pierwszy raz. Deportował się do domu pokazując przechodnią środkowy palec.

***

Od razu po wykładzie z polityki Lucjusz i Voldemort podeszli do niespodziewającego się ich Roberta.

-Spodziewałem się was- oznajmił zadowolony z siebie Gunski.

-Niby jak?!- wrzasnął Voldemort oburzony a parę studentów, którzy nie zdążyli jeszcze wyjść z sali obróciło się w ich stronę podejrzliwie.

Robert spojrzał w stronę wyjścia z sali groźnym wzrokiem.

-A w tu czego jeszcze?! Jak wam się nudzi to dodatkowe zadanie na za dwa tygodnie do zrobienia. Napiszecie na dwie strony jak polityka czarodziejów wpływa na współczesny świat. Już sobie zapisuje wasze nazwiska- rzekł groźnie Robert. Chwycił kartkę i wypisał personalia wszystkich studentów, którzy zamiast wyjść z sali przysłuchiwali się prywatnej rozmowie.

-Ale profesorze...

-Dla ciebie trzy strony Griner- załatwił go Robert na co chłopak już się nie odezwał nie chcąc pogorszyć swojej sytuacji- do widzenia- powiedział i reszta studentów pospiesznie wyszła z sali.

-To było dobre.

-Ty też możesz zrobić to zadanie Riddle.

-Nie dziękuję.

Śmierciożercy- Bitwa na UczelniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz