13

600 24 1
                                    

Pracownicy zaglądali przez otwarte drzwi do gabinetu ojca. Szeptali do siebie, przekazując informacje o tym co zaszło...

Usiadłam wykończona na kanapie. Teraz adrenalina zaczęła ze mnie schodzić. 

- Chodźmy do domu. - łagodny głos męża to coś czego teraz potrzebowałam. Złapał moje trzęsące się dłonie i wyprowadził z budynku. W domu też się mną zaopiekował. 

- Jak się czujesz? - usiadł obok mnie.

- Czuje ulgę. Mam nadzieję, że się z tego nie wywinie. - spojrzałam w jego oczy. Min także skanował moją twarz.

- Masz czerwony policzek. - podniósł się i zniknął w kuchni. Chwilę później wrócił z woreczkiem lodu. Delikatnie przyłożył go do mojej twarzy. - Przepraszam, gdybym przyszedł chwilę wcześniej mógłbym temu zapobiec. - był naprawdę zmartwiony.

- Spokojnie, to nie Twoja wina. - uśmiechnęłam się i zabrałam lód. - A Ty jak się czujesz? Wszystko w porządku? 

- Tak. Teraz już tak. Prawdę mówiąc, nie spodziewałem się tego. Ostatnie tygodnie byłaś bardzo zamknięta w sobie, zapracowana i zamyślona. Czułem jak się oddalamy od siebie. - widziałam smutek w jego oczach

- Wiesz dlaczego się za to wzięłam? - pokiwał głową na "nie" - Żeby nasze małżeństwo mogło istnieć... - uśmiechnęłam się 

- Dlaczego nie pozwoliłaś mi pomóc? Mieliśmy walczyć razem.

- Pomagałeś mi, byłeś w domu, zawsze na mnie czekałeś... Byłeś moją oazą... - położyłam dłoń na jego policzku i delikatnie potarłam kciukiem. - Poza tym, nie mogłam pozwolić, żeby ten tyran Tobą manipulował. 

- Więc, nie zrobiłaś tego dla siebie? - zdziwił się 

- To też, ale priorytetem był mój mąż. - uśmiechnęłam się - Nie kłamałam na spotkaniu z twoim tatą, chce mieć małżeństwo pełne miłości i zaufania... Nie moglibyśmy tego stworzyć, gdyby mój ojciec ciągle Cie kontrolował i mieszał Ci w głowie. 

- To Ty mi mieszasz w głowie. Odkąd pierwszy raz Cie zobaczyłem. - złapałam go za dłoń. 

- Będziesz musiał mi opowiedzieć kiedy to było. - zaśmiałam się. Łzy wyleciały na moje policzki, łzy szczęścia. - Zacznijmy od nowa. Chce móc Cie kochać i być przy tym szczęśliwa. - mąż starł moje łzy.

- Zrobię wszystko, tylko jeśli mi na to pozwolisz. - zbliżył się do mojej twarzy. Nie wahał się i wpił się w moje usta. Jego wargi były wspaniałe, miękkie i tylko moje.

Na następny dzień dostarczyliśmy wszystkie dokumenty i dowody na posterunek policji. 

- Detektywie? - weszłam do jego biura.

- Panno Chung, przepraszam, Pani Min. - poprawił się i w tym czasie do środka wszedł mąż. Uśmiechnełam się słysząc jak mnie nazwał. W prawdzie nie zmieniłam nazwiska, ale to miłe uczucie... Chyba je zmienie... 

- Jak wygląda sytuacja? - usiedliśmy 

- Pan Chung jest aktualnie w areszcie i czeka na proces. Dowody są mocne i niepodważalne, tym bardziej, że się przyznał... 

- Proszę go nie lekceważyć... Jest cwany. 

- Kiedy będzie rozprawa? - Yoongi ścisnął moją dłoń

- W przyszłym tygdniu, dostaniecie listowne wezwanie. Będziecie przesłuchiwani jako świadkowie. Dobrze by było, gdyby był z wami pełnomocnik.

- Zajmę się wszystkim. Do widzenia. - wstałam szybko z miejsca i czym prędzej musiałam wyjść z budynku. Duszno by było, nie mogłam złapać normalnego oddechu. Bałam się, że jednak może mu się udać... że nie poniesie odpowiedzialności.

Pure business...or our LOVE? || Min Yoongi BTSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz