6

640 29 2
                                    

- [Y/N]...? Obudziłaś się? Tak się cieszę... - nie patrzałam na niego, schowałam lepiej twarz w dłoniach i cicho płakałam. Nie byłam w stanie tego opanować.
- Wyjdź. - powiedziałam wściekła.
- Nie zostawię Cie. - sprzeciwiał się
- Nie chce Cie widzieć!
- Wyjde, ale będę na korytarzu, gdybyś czegoś potrzebowała. - powiedział cicho i wyszedł. Rozpłakałam się jak małe dziecko. Dotarło do mnie, że własny ojciec najpierw mnie sprzedał, a potem chciał pozbawić życia i do tego wciągnął w to Yoongiegi. Znajdę na starego dowody, zniszczę go!

Okazało się, że z powodu uderzenia mnie, krwiak pękł. Operacja była udana i po 4 dniach w szpitalu mogłam wyjść. Min nie odstępował mnie na krok. Co z jednej strony było wkurwiające, a z drugiej zaczynało mi się to podobać. Zważywszy na to, że przypomniało mi się wszystko.
- Naprawdę go zgłosiłaś? - zapytał gdy wsiadłam do samochodu.
- Naprawdę. Mój ojciec nie może zostać bezkarny. - zapięłam pas.
- Co zrobisz jeśli zabierze Ci firmę? - Yoongi chce dużo wiedzieć. Muszę być ostrożna w tym co mówię...
- Jeszcze nie wiem. - trzeba wymyślić dobry plan.
Gdy byliśmy w mieszkaniu, chłopak zachowywał się dość nerwowo.
- Co się dzieje? - zapytałam w końcu
- Chce Cię o coś zapytać, ale nie wiem jak. - wyznał
- Najlepiej prosto z mostu. - usiadłam przy wyspie kuchennej
- Co z naszym ślubem? - usiadł na przeciwko mnie. Nie patrzał mi w oczy, wiedział że On też zawinił.
- Co mój Ojciec Ci da po ślubie?
- Ymm...
- Jeśli mam za Ciebie wyjść musisz być ze mną szczery. - napiłam się wody
- Chce przepisać mi wszystko co ma... Łącznie z Twoją firmą. - powiedział cicho.
- Jak to, moją firmę? - poczułam się jak totalna idiotka. Jak mogłam uwierzyć że ojciec odda mi moją własność?! - Chcesz to wszystko?
- Nie wiem, teraz chce tylko żebyś wyzdrowiała...
- Nie żartuj sobie ze mnie. - zaśmiałam się - Zróbmy tak. - zamyśliłam się na chwilę - Podpiszemy swoją własną umowę małżeńską. Ja za Ciebie wyjdę, a Ty w zamian oddasz mi moją firmę. Nic więcej, nic mniej. Żadnych uczuć, czysty biznes.
- A jeśli się zakochasz? - uśmiechnął się lekko. Mimo wszystko serce waliło mi jak szalone.
- Wolałabym umrzeć. - wstałam z miejsca. Wzięłam leki i z butelką wody zamknęłam się w swojej sypialni.
Zaczęłam sporządzać umowę. Zapisałam tam wszystkie istotne punkty i warunki. Wydrukowałam w dwóch egzemplarzach i poszłam do Mina.
- To umowa, przeczytaj. - podałam mu papier
- Tak szybko? - zdziwił się.
- Nie ma na co czekać, za 2 dni ślub. - usiadłam na kanapie.
- Mam nadzieje, że zakaz sprowadzania kochanek do domu nie tyczy się tylko mnie. - spojrzał na mnie
- Nie jestem taka bezczelna żeby sprowadzać ich do domu, w przeciwieństwie do..
- Rozumiem. - przerwał mi.
- Jeśli Ci pasuje to podpisz i miejmy to z głowy. - masowałam delikatnie kark i barki. Wciąż odczuwałam ból po operacji.
- Boli Cie? Może Cię pomasuje? - spytał zmartwiony
- Twoja troska jest zbędna. - chłopak westchnął i podpisał umowę.
- Masz na to wszystko siłę? Sporo przeszłaś w ostatnim czasie. - martwił się, naprawdę się martwił. Widziałam to w jego oczach.
- To tylko podpisanie dokumentu...
- Dobrze wiesz, że nie chodzi mi o papiery... Masz siłę żeby z Nim walczyć? Wiem, że On jest uparty i nic go nie powstrzyma... zdążyłaś zauważyć że nawet po trupach dojdzie do celu... A Ty jesteś sama, nie dopuszczasz nikogo do siebie. - co to wszystko ma znaczyć?!
- Zawsze byłam sama Min. To nie tak, że odtrącałam każdego, to Wy wszyscy nigdy nie chcieliście być obok mnie, a co dopiero, ze mną! - zdenerwowałam się - Przyzwyczaiłam się do tego, nie ma potrzeby niczego na siłe zmieniać... Doskonale radze sobie sama. - zabrałam swoją umówe - A i pamiętaj że jestem jego córką, odziedziczyłam po nim wiele cech. -  wyszłam, ręce mi się trzęsły, dostałam duszności i zawrotów głowy... Łyknęłam tabletki uspokajające i czekałam na ich działanie...
Do ostatniego momentu pracowałam, 3 godziny przed ceremonią zaczęłam się szykować. Na szczęście wzięłam wszystko do biura. Rose pomogła mi z makijażem i fryzurą. Zapięła suknie i dokonała ostatnich poprawek.
- Nie mogę uwierzyć że szykujesz się w gabinecie. - zaśmiała się cicho, zbliżyłyśmy się do siebie.
- Taka już jestem. A to, to tylko formalność. - spojrzałam w swoje odbicie. - Idź też się przebierz. Reszta pewnie już jest na miejscu. - mimo sprzeciwów ojca zaprosiłam wszystkich pracowników. W końcu to moja uroczystość. Na miejscu byłam 10 minut przed czasem.
- Jesteś w końcu... - mama odetchnęła z ulgą
- Co Ty sobie wyobrażasz?! - ojciec podniósł głos
- Uspokój się, goście mogą Cie usłyszeć. - mama starała się go opanować
- Milcz kobieto! - warknął na nią
- Przypominam, że to mój ślub, w każdej chwili mogę Cie stąd wyrzucić. - powiedziałam spokojnie. Ojciec poczerwieniał, ale nie skomentował. Muzyka zabrzmiała i po kilku głębokich oddechach wyszłam na sale. Min czekał na końcu wybiegu. Prawdę mówiąc wyglądał idealnie. Włosy miał zaczesane do tyłu, perfekcyjnie dobrany smoking, był lekko uśmiechnięty, a jego oczy były skierowane prosto w moje... Serce zabiło mi szybciej. Muszę mocno kontrolować moje uczucia, pamiętać za co się nienawidzimy. Nie mogę dać się zwieźć,  tak jak przed wypadkiem...
- Możesz pocałować pannę młodą. - usłyszałam nagle. Czyżbym przegapiła całą resztę? Przecież myślałam tylko o... O Yoongim...
Patrzał mi prosto w oczy. Zbliżył się tak blisko, że mieszały się nasze oddechy.
- W umowie nie ma nic o pocałunkach... - zauważył.
- Wszystko jest na pokaz. - stwierdziłam i delikatnie położyłam dłoń na jego policzku, gdy miał już złączyć nasze usta w ostatniej chwili położyłam na jego wargach swój kciuk. Nie ma mowy że ulegnę, pocałunki mogą wywołać niepotrzebne zamieszanie...
Impreza trwała w najlepsze, co chwile podchodzili goście i składali gratulacje. Miałam już kompletnie dość, jak długo jeszcze zdołam utrzymać ten sztuczny uśmiech.
- Jest i ona...! - usłyszałam za sobą - ...Zakała mojej rodziny! Chociaż raz zrobiłaś jak należało! Chociaż raz! - ojciec był zalany w trupa.
- Teściu, może teraz ze mną wypijesz? - mąż zgarnął mojego ojca w ramiona.
- Ty... Ty jesteś najlepszym co mnie spotkało! Takie powinno być dziecko! Kłaniać się w pas przed swoimi rodzicami, a nie jak ta nędzna córka, która nie potrafi nawet umrzeć... - spojrzał na mnie groźnym wzrokiem.
- Co powiedziałeś?
...
_______________
Myślicie, że to wszystko sprawka prezesa?

_______________Myślicie, że to wszystko sprawka prezesa?

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Naat

Pure business...or our LOVE? || Min Yoongi BTSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz