Od tamtych wydarzeń minął tydzień. Ciężko mi było nie myśleć o tym co stało się w szatni, teraz pewnie chłopcy mają mnie za jakiegoś płaczka. Oczywiście nie powiedziałem im prawdy tylko zmyśliłem, że to ze szczęścia i dumy co po części również można uznać za prawdę.••••••••••••••••••••••••••••••••••
-- Pablo leniu wstawaj bo się zaraz na trening spóźnimy.-- Usłyszałem głos mojego przyjaciela. Wiedziałem, że mówi prawdę ale jakoś niezbyt się tym przejąłem. Odwróciłem się w drugą stronę i liczyłem, że mnie zostawi w spokoju, byłem wycieńczony ciągłym płakaniem w poduszkę, chciałem odpocząć i pobyć sam ze sobą jeszcze przez jakiś czas.
Jednak się przeliczyłem bo parę minut później słyszałem dźwięk otwierania drzwi przez, które wparował wściekły jak osa Pedri. Chłopak zdjął ze mnie kołdrę i pociągnął do siadu.
-- Co ja przed chwilą mówiłem? Przez ciebie jak zwykle będziemy spóźnieni. Nie mam ochoty kolejny raz świecić oczami przed Xav... -- Uciął gdy zobaczył, że go nie słucham a jedynie wpatruje się w pustą ścianę. Czułem się źle, naprawdę nie chciałem dzisiaj opuszczać naszego mieszkania.
-- Młody co jest? Coś się stało? -- Automatycznie zmienił ton głosu i usiadł koło mnie. Wiem, że chciał żebym na niego spojrzał albo powiedział co jest ale ja nie mogłem. Bałem się. Sam nie wiem czego ale się bałem.
-- Gavi spójrz na mnie, hej -- Martwił się przez co miałem jeszcze większe wyrzuty sumienia. Nie chce żeby przeze mnie jego humor się zmienił. Poza tym nigdy nie lubiłem takich sytuacji, martwienie się o mnie było ostatnią rzeczą jaką powinien teraz robić mój przyjaciel.W pewnym momencie poczułem jego dłoń na mojej brodzie, przekierował moją głowę tak bym na niego spojrzał. Zrobiłem to co automatycznie wywołało u mnie łzy. Jakim przegrywem trzeba być żeby rozkleić się przez zwykły kontakt wzrokowy. Pedro widząc mój stan przyciągnął mnie do mocnego uścisku i kołysał w swoich ramionach. Nie pytał o nic więcej, po prostu był przy mnie i pozwolił mi się wypłakać w jego koszulkę.
-- Dzisiaj odpuścisz sobie trening dobrze? Zregenerujesz się, nie będę dociekał co się stało lecz pamiętaj, że zawsze możesz do mnie przyjść. Ja jestem tutaj dla ciebie Pablo. -- Po tych słowach rozkleiłem się jeszcze bardziej. Był dla mnie taki miły. Jest najlepszym człowiekiem jakiego poznałem, jeszcze nikt nigdy się tak o mnie nie martwił jak właśnie Pedro i właśnie to miałem na myśli mówiąc, że jest moim kompasem.Kiwnąłem tylko głową dając mu znak, że go słucham i rozumiem co do mnie mówi wtulając się jeszcze mocniej w jego klatkę piersiową pozwalając tym samym chłopakowi bawić się moimi włosami.
••••••••••••••••••••••••••••••••••
Pedro pojechał na trening zaraz po tym jak trochę ochłonąłem i zjadłem jakiś posiłek. Zostałem sam co z jednej strony na ten moment mi odpowiadało. Potrzebowałem takiej chwili dla siebie. Usiadłem na kanapie w salonie i włączyłem Netflixa, liczyłem na to, że znajdę coś co przykuje moją uwagę ale tak się nie stało. Posiedziałem chwilę w ciszy i znowu moje myśli wróciły do niego.
Powoli mam dość, że z dnia na dzień tak naprawdę jest ze mną gorzej a ja nie mogę z nikim o tym porozmawiać. Czuję się jak w klatce sam z własnym umysłem, który powoli jak nóż rozcina mnie od środka robiąc rany. Tutaj już nie chodzi tylko o uczucia do Pedriego ja po prostu jestem zmęczony życiem.Czekam aż to mnie wykończy, może to jedyny sposób na to by się od tego uwolnić. Może moje zniknięcie z tego świata połączy się ze zniknięciem problemów, które tworzą się głównie przeze mnie i mój ciężki charakter....
Z rozmyśleń wyrwał mnie telefon. Spojrzałem na ekran i zauważyłem, że dzwoni do mnie Pedri.
-- Hejka maluchu jak tam? Co porabiasz ciekawego? -- No nie powiem zaskoczyłem się, nie spodziewałem się tego tym bardziej, że na treningach telefony zostawiamy w szatni a wyjść zadzwonić możemy tylko w sytuacjach kryzysowych.
-- Cześć jest już nieco lepiej. Czemu dzwonisz podczas treningu, dobrze wiesz że Xavi na to nie pozwala. -- Musiałem zapytać nie byłbym sobą, należę do grona dość ciekawskich osób i nic na to nie poradzę.
-- Cieszę się bardzo, że jest już dobrze. Co do Xaviego to sam mi pozwolił i tak samo jak ty byłem w szoku. Poza tym dzwonię bo mam dla ciebie super propozycje nie do odrzucenia a mianowicie co powiesz na to, że jak wrócę to zrobimy sobie wieczór filmowy i zamówimy jakieś niezdrowe żarcie? Po drodze kupiłbym również jakiś popcorn. --
-- ooo myślę, że to zajebisty pomysł, dawno nie spędzaliśmy czasu w taki sposób. -- Ucieszyłem się i automatycznie zapomniana o moich zmartwieniach. Kocham spędzać z nim czas. On dobrze wie jak poprawić mi humor. Pewnie między innymi dlatego darzę go takimi uczuciami.
-- W takim razie do zobaczenia w domu -- Pożegnał się i rozłączył. Teraz grzecznie poczekam sobie na mojego towarzysza, który nieświadomie uratował mnie od tych najgorszych myśli. Tak jakby nieświadomie odciągnął mnie właśnie od przepaści, w którą miałem skoczyć.
CZYTASZ
unplanned feeling \\ Gavi x Pedri //
FanfictionDwóch zawodników Fc Barcelony. Najlepsi przyjaciele, którzy gotowi są skoczyć za sobą w ogień. Jeden dla drugiego może zrobić wszystko, lecz nieświadomie ich relacja ciągnie młodego chłopca w dół, z którego trudno jest się wydostać... Czy obaj chłop...