• Pedri •

990 35 5
                                    


Nie mogłem uwierzyć w to co widzę. Miałem tyle pytań, ale wiedziałem, że nie mogę ich zadać.

Gavi w kółko mnie przepraszał. Dosłownie cały trząsł się z emocji a ja? Ja po prostu siedziałem i wpatrywałem się w niego. Nie potrafiłem wydusić z siebie żadnego słowa. Jedynie delikatnie dotykałem jego ran. Było ich tak dużo a do tego były świeże i to mnie bolało najbardziej.
   
    -- Dlaczego? -- Nie odpowiedział
   
    -- Pablo zadałem ci pytanie, dlaczego to zrobiłeś? Co tobą kierowało? Myszko odpowiedz mi, nie jestem na ciebie zły -- Chwyciłem jego twarz w  dłonie i kciukami ścierałem jego łzy.
   
    -- Ja... ja Pedro, nie mogę -- Po tej wypowiedzi popłakał się jeszcze bardziej o ile bardziej się dało. Nie myśląc dłużej przytuliłem go do siebie i wstając z nim na rękach przemieściłem się do łazienki.

Chciałem tam przemyć jego rany i jakoś je opatrzeć. Nie mogłem go zostawić w takim stanie.

••••••••••••••••••••••••••••••••••

Siedzieliśmy na kanapie w ciszy. Czekałem na jakieś wyjaśnienia z jego strony. Dalej nie docierało do mnie to co przed chwilą zobaczyłem.
   
    -- Pablo wiesz, że to co zrobiłeś to rodzaj samookaleczenia prawda? Powiedz mi proszę co cię podkusiło żeby to zrobić. -- Musiałem się odezwać bo ta cisza wyprowadzała mnie z równowagi.
   
    -- Tak Pedri wiem, zrobiłem to świadomie. Naprawdę przepraszam ja, ja po prostu chciałem się ukarać. -- Schował twarz w dłoniach.
   
    -- Za co ukarać młody o czym ty mówisz? -- Byłem w totalnym szoku, co mu w ogóle przszło do głowy.
   
    -- Czułem się winny tej sytuacji w aucie. Wiem jakie konsekwencje to może za sobą nieść. -- Odwrócił się w moją stronę a ja po prostu nie wytrzymałem. Wstałem z tej kanapy i zacząłem krzyczeć, nie panowałem nad sobą.
   
    -- Czy ty w ogóle wiesz co ty mówisz! Gavi kurwa jest tyle innych sposobów żeby sobie poradzić z wyrzutami sumienia np. Jebana rozmowa! Jesteś taki nieodpowiedzialny. Brak mi słów na twoje zachowanie. Kurwa mać! -- Odwróciłem się w jego stronę i zobaczyłem skuloną postać na kanapie. Wtedy już wiedziałem, że zjebałem.

On cierpiał a ja tak po prostu na niego nakrzyczałem dając mu do zrozumienia, że jest głupim dzieciakiem zamiast mu pomóc.
   
    -- Przepraszam, przepraszam za swoje zachowanie. Wiem, że jestem problemem. Ja nie chciałem żeby tak wyszło proszę nie krzycz już więcej. Przepraszam proszę wybacz mi. -- Jestem takim idiotą. Wziąłem głęboki oddech i się odezwałem
   
    -- Nie myszko to ja przepraszam, ty nie jesteś niczemu winien. Nie zauważyłem tego jak cierpisz. To ty mi wybacz -- Mówiąc to powolnym krokiem podszedłem do niego. Złapałem jego ręce w te swoje i czekałem.
   
    -- Przepraszam -- Co ja narobiłem? Zamiast mu pomóc dobiłem go jeszcze bardziej. Kurwa co ja mam zrobić.
   
    -- Pablo spójrz na mnie. To nie twoja wina. Nie jesteś problemem. Proszę cię zrozum to. -- przytuliłem go, nie miałem siły dłużej patrzeć na to jak cierpi.

Miałem go chronić a zamiast tego dołożyłem mu jeszcze większego ciężaru. Nie wiedziałem jak mam go naprawić. Jak mam sprawić by mój Pablo sprzed paru miesięcy wrócił.

Dopiero trzymając go w swoich ramionach, takiego wyniszczonego zrozumiałem, że mógłbym zapłacić nawet życiem byleby ta mała istotka była szczęśliwa.
   
    -- Już nigdy nie pozwolę na to by stała ci się jakaś krzywda. Nie przeze mnie ani przez nikogo innego. Rozumiesz? Jesteś dla mnie zbyt ważny by coś ci się stało. Nie poradzę sobie bez ciebie wiesz? To ty rozświetlasz moją drogę. Jesteś jak moje prywatne słoneczko. Moja mała iskierka, która wskazuje mi codziennie drogę. --

Po tych słowach przytuliłem go tak mocno licząc, że może tym sposobem ukoję jego myśli i zabiorę choć troszkę cierpienia. 

unplanned feeling \\ Gavi x Pedri //Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz