• Gavi •

982 34 7
                                    


Powoli zaczynam godzić się z faktem, że Pedri jest dla mnie kimś więcej niż tylko przyjacielem. Wiem, że pewnie i tak nic z tego nie będzie więc staram się tym nie przejmować. Nie mam też zamiaru mu tego mówić, nie chcę niszczyć naszej relacji.

Chcę całą swoją uwagę skupić teraz tylko i wyłącznie na piłce. Między innymi dlatego zdecydowałem się wrócić na treningi. Pedri nie popiera mojego pomysłu twierdząc, że powinienem jeszcze trochę odpocząć i poukładać sobie wszystko w głowie, ale ja wiem, że im dłużej będę siedział sam w domu tym gorzej będzie to na mnie działać.

••••••••••••••••••••••••••••••••••

    -- Gavi ja naprawdę nie sądzę żeby to był dobry pomysł. -- Pedri od jakiś trzydziestu minut próbuje przekonać mnie do zostania w domu.
   
    -- Chłopie spokojnie. Wiem co robię i chcę dzisiaj jechać z tobą. Mogę nawet sobie ćwiczyć sam z boku ale zabierz mnie na ten trening nooo. -- Tupnąłem nogą dla dodania emocji mojej wypowiedzi. Czy ten koczkodan musi być aż tak opiekuńczy wobec mnie? Wiem, że przez ostatnie parę dni nie robiłem nic innego oprócz płakania w poduszkę i użalania się nad sobą no ale bez przesady, jestem dorosły i wiem co robie.
   
    -- No dobrze dzieciaku zabiorę cię pod warunkiem, że gdy tylko coś będzie się działo masz mnie o tym poinformować. -- spojrzał na mnie wzrokiem nie znoszącym sprzeciwu na co pokiwałem energicznie głową i ruszyłem do wyjścia. Cieszyłem się jak małe dziecko, że tym razem z nim wygrałem. To był chyba pierwszy dzień od jakiegoś czasu, w którym czułem się naprawdę dobrze.

••••••••••••••••••••••••••••••••••

    -- O Gavi w końcu zaszczyciłeś nas swoją obecnością niezmiernie cieszę się z tego powodu. -- To było tak bardzo sarkastyczne, że aż miałem ochotę odpyskować, ale z racji tego, że były to słowa trenera tylko uśmiechnąłem się sztucznie i ruszyłem po piłkę.
Nie rozumiem o co mu chodzi. Wiedział z jakiego powodu nie było mnie na dosłownie tylko dwóch treningach a mimo to i tak miał jakieś pretensje do mojej osoby, chore.
   
    -- Nie przejmuj się Xavi jest ostatnio jakiś nerwowy, ale przejdzie mu. -- Starał się mnie pocieszyć Raphinha, który pobiegł zaraz za mną gdy zauważył, że się oddalam.
   
    -- Wiem i wcale się tym nie przejmuję. -- Zapewniłem chociaż nie było to prawdą i wróciłem do wykonywania ćwiczeń.

Przez cały trening Xavi starał się mi dogryźć czego nie rozumiałem. Przecież nic mu nie zrobiłem. Trenowałem tak jak zwykle i nie ociągałem się a ten miał do mnie jakieś niewyjaśnione pretensje. Nawet zaczął obwinąć mnie o to, że przeze mnie nie było Pedriego na ostatnim treningu. I to był ten moment, w którym już nie wytrzymałem i po prostu wybiegłem z boiska. Słyszałem, że ktoś mnie woła ale miałem to gdzieś chciałem jak najszybciej opuścić to miejsce.

Po dotarciu do szatni przebrałem się i sięgnąłem po telefon, miałem w planach poprzeglądać social media, ale ktoś taktycznie mi w tym przeszkodził.
   
    -- Pablo mam nadzieję, że nie wziąłeś tych słów do siebie. Wiesz dobrze, że trener nie jest taki na co dzień po prostu coś w niego dzisiaj wstąpiło. Poza tym już teraz widać, że żałuję tych słów. Chciał nawet przyjść cię przeprosić, ale zrezygnował. -- Powiedział Pedri, który właśnie wchodził cały zdyszany do szatni. Wiem, że miał po części rację ale jakoś i tak było mi przykro. Poza tym jestem w stu procentach pewny, że trener nie chciał mnie przeprosić po prostu powiedział tak żeby poprawić sobie reputację u innych.
   
    -- Ta wiem to ale jakoś ruszyły mnie jego słowa. Przebierz się szybko i wracajmy już dobra? Nie mam ochoty tu dłużej przebywać a on nawet nie zauważy, że nas nie ma. -- Chłopak się zgodził i już parę minut później byliśmy w drodze do auta.

••••••••••••••••••••••••••••••••••

Siedziałem zamyślony i wpatrywałem się w okno gdy w pewnym momencie poczułem rękę na moim udzie. Przeszedł mnie dziwny prąd. Spojrzałem się w stronę sprawcy tego czynu i ze zdziwniem zapytałem.
   
    -- Pedri, co ty robisz? -- Chciałem ściągnąć jego dłoń ale nie dałem rady.
   
    -- Chciałem ci dodać otuchy. Widzę, że coś cię męczy. -- Odpowiedział a ja tylko westchnąłem i dałem już spokój. Pedri widząc moją reakcję zabrał rękę. Odwróciłem się w jego kierunku i widziałem, że ewidentnie posmutniał.

Nie chciałem tego poza tym tamten gest bardzo mi się podobał. Postanowiłem, że wezmę jego dłoń i poprowadzę ją z powrotem na moje udo.
   
    -- Nie przeszkadza mi twoja ręka na moim udzie. Może zostać, nie zabieraj jej. -- Oznajmiłem na co chłopak automatycznie się uśmiechnął i gdy stanął na światłach odwrócił się w moim kierunku ściskając lekko moje udo poruszając przy tym zabawnie brwiami. Zaśmiałem się na ten gest i odwróciłem głowę w stronę okna żeby nie zauważył moim rumieńców.

Nie przewidzieliśmy jednego, fani. Przez całą tą sytuację nawet nie zwróciliśmy uwagi na to, że ktoś nas nagrywa...

unplanned feeling \\ Gavi x Pedri //Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz