• Gavi •

975 37 14
                                    


" Dwaj piłkarze dumy Katalonii okazujący sobie uczucia... W aucie? [Nagranie]"

Kto by pomyślał, że plotki rozniosą się tak szybko i to na taką skalę. Razem z Pedrim siedzieliśmy właśnie w salonie i czytaliśmy wszystkie te artykuły, które powstały w ciągu ostatnich dwóch godzin.

Byliśmy w szoku, że ludzie są tacy łatwowierni. Tak łatwo dają się omotać temu całemu światu showbiznesu, łykają wszystko jak pelikany. Byłem też zdziwiony tym, że nagranie które zostało umieszczone w internecie było tak dobrej jakości.
   
    -- Trzeba będzie to jakoś wyjaśnić. Nie możemy pozwolić żeby ludzie myśleli, że to prawda. -- W jego głosie słyszałem ewidentny stres i przerażenie. Czułem potrzebę przytulenia go ale nie widziałem czy w tej sytuacji będzie to rozsądny ruch.
   
    -- Wiem Pedri, ale bądź przygotowany na to, że znajdą się takie osoby które nam nie uwierzą, które za wszelką cenę będą chciały pokazać, że media mają rację. Teraz będziemy musieli uważać na każdy nasz ruch skierowany w swoją stronę. -- Przykro mi się robiło jak o tym myślałem, bałem się, że nasza relacja na tym ucierpi, ale wiedziałem też, że taka jest prawda i już czasu nie cofniemy. Musimy ponieść konsekwencje naszego głupiego postępowania.

Chłopak przytaknął odkładając nasze telefony na stolik i przyciągnął mnie do siebie. Wyciągnął do przodu mały palec chcąc złożyć obietnice. Często tak robiliśmy, więc bez zastanowienia złączyłem nasze palce czekając na jego słowa.
    - Damy rade, razem?
    - Razem.

••••••••••••••••••••••••••••••••••

Po wstawieniu postu z wyjaśnieniami odnośnie tego całego gówna, oboje stwierdziliśmy, że położymy się już do łóżek. Niestety ja nie mogłem zasnąć. Moje myśli krążyły wokół wydarzeń z dzisiejszego dnia.

Sam mogłem przyznać oglądając ten filmik, że wcale nie wygląda to na przyjacielski gest pocieszenia jak to nazwaliśmy. Na tym nagraniu w naszych oczach widać ewidentne uczucie, któremu za wszelką cenę chcemy się wyprzeć.

Czuję, że to znowu przeze mnie wpadliśmy w kłopoty. Gdybym zachował racjonalne myślenie i do tego nie dopuścił może teraz nie byłoby tego całego syfu.

Jest źle, jest cholernie źle. W moich oczach zbierają się łzy a ręce trzęsą mi się jak nigdy. W głowie mam tylko jedną myśl. Ukaranie siebie za to co mu zrobiłem. Ukaranie się za to, że przeze mnie teraz będzie chodził zestresowany dopóki cała ta sprawa nie ucichnie.

Drżącymi rękami otworzyłem szufladę w szafce nocnej i wyjąłem zapalniczkę. Nie mam pojęcia skąd ona się tu wzięła, nie paliłem ani nie miałem żadnych świeczek czy innych takich w pokoju, ale cieszyłem się, że jakimś magicznym sposobem się tu znalazła.
Na początku wahałem się, nie chciałem tego robić wiedziałem jakie konsekwencje będą się ciągnęły wraz z tym.

Jednak po czasie zsunąłęm lekko moje spodenki od piżamy i przyłożyłem ją do ud.
Bolało, dusiłem w sobie płacz raz po raz zostawiając ślady na ciele. Wiedziałem, że to co robię jest okropne i nie powinienem ale jakimś chorym trafem dawało mi to ukojenie, którego tak bardzo pragnąłem.

Oby tylko Pedri się nie dowiedział.

••••••••••••••••••••••••••••••••••

Rano wstałem jak gdyby nigdy nic. Jakby sytuacja z wczorajszego wieczoru nie miała miejsca. Co prawda bolały mnie całe uda i ciężko mi było to ukryć, ale wiedziałem, że nie mam innego wyjścia. Pedri nie może się o tym dowiedzieć.

Teraz leżałem na kanapie w salonie i czekałem aż chłopak się obudzi. Z racji tego, że dzisiaj była sobota a my wyjątkowo w najbliższym czasie nie mieliśmy żadnych meczy, mogliśmy sobie odpocząć.

Po jakiejś godzinie na dół zszedł brunet wyglądający jak siedem nieszczęść. Domyśliłem się, że nie spał dobrze w nocy przez te wydarzenia.
   
    -- Nie wyspałeś się prawda? -- Zapytałem żeby zacząć jakoś rozmowę.
   
    -- No niezbyt. Czuję się jak trup. Wszystko mnie boli. -- oznajmił podchodząc do kanapy.
   
    -- Chodź tutaj. -- rozłożyłem ramiona pozwalając mu wtulić się w moje ciało. Co mnie zdziwiło zrobił to bez żadnego zawahania jakby czekał na to aż mu to zaproponuję.

Dosłownie przykrył mnie całym swoim ciałem wtulając twarz w moją szyję. Mogłem wyczuć jego ciepły oddech co przyprawiało mnie o dreszcze. Położyłem swoje ręce na jego plecy i przysunąłem go jeszcze bliżej siebie.
   
    -- Dziękuję od razu mi lepiej. -- Zaśmiał się i spojrzał mi prosto w oczy. Nie wiem ile tak trwaliśmy ale na moje zdecydowanie za długo.
   
    -- Nie ma za co mój ty leniu. -- I to był błąd. Mogłem go tak nie nazywać, no cóż.

Chłopak bez żadnego problemu owinął swoje ręce wokół moich nadgarstków i przeniósł je nad moją głowę.
   
    -- I co teraz zrobisz hmm -- Zdecydowanie wie jak rozegrać karty i wykorzystać to, że jest dużo silniejszy a mi nie pomaga fakt, że cholernie mnie to kręci.
   
    -- Nie wiem, chyba jestem zdany na twoją łaskę. -- Spojrzałem na niego wzrokiem niczym kot ze Shreka. Liczyłem, że to mi pomoże.

Pedriemu chyba zrobiło się nie wygodnie bo postanowił, że zacznie się wiercić co było złym pomysłem. Czułem coraz większy ból ud, za wszelką cenę nie chciałem tego pokazać.

Odwróciłem głowę w bok licząc, że nie wygląda to podejrzanie. W moich oczach powoli zbierały się łzy. W pewnym momencie nie wytrzymałem i po prostu krzyknąłem
   
    -- Przestań, proszę to boli. -- Chłopak automatycznie przestać się wiercić. Siedział jak wryty i nawet puścił moje nadgarstki.
   
    -- Co boli? Zrobiłem ci krzywdę? -- Zszedł ze mnie dzięki czemu mogłem na spokojnie usiąść i ochłonąć. Mimo tego ból dalej nie przechodził a mam wrażenie, że stał się jeszcze większy.
   
    -- Nie, Pedri. -- Schowałem twarz w dłonie. Wstydziłem się tego, bardzo nie chciałem mu mówić ale ja dłużej nie zniosę tego bólu. Spojrzałem się na niego licząc, że może zrozumie mnie bez słów. To było takie głupie i żałosne.
   
    -- No Pablo powiesz mi czy nie? Skoro to nie ja sprawiłem ci ból to co to było? Tylko mnie nie okłamuj. --
   
    -- Pedri tylko na mnie nie krzycz, dobrze? -- brunet spojrzał na mnie podejrzliwym wzrokiem.

Wziąłem jego ręce i po prostu przeniosłem je na moje uda. Pedro chyba zrozumiał aluzje bo szybko klęknął przede mnie podwijając nogawki moich spodenek do góry.
   
    -- Ja tak bardzo przepraszam, ja nie chciałem, po prostu...Pedri proszę odezwij się. -- Rozryczałem się jak dziecko a ten patrzył na mnie wzrokiem, z którego nie mogłem wyczytać nic. Powolnym ruchem zbliżył swoje palce do moich ran i przejechał po nich opuszkami.
    - Pedri, proszę


unplanned feeling \\ Gavi x Pedri //Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz