Pov: Sasuke
Godzinę przed planowanym spotkaniem zacząłem się szykować. Nie za bardzo wiedziałem, w co się ubrać, lecz po chwili padło na jeansy z czarną koszulką i bluzą. Szybko się przebrałem, po czym zszedłem na dół, żeby poprosić Itachiego o podwózkę.
Po drodze zatrzymałem się jeszcze w łazience. Przeczesałem włosy i kiedy uznałem, że już są w porządku, wyszedłem z pomieszczenia.
Schodząc po schodach, zauważyłem bruneta krzątającego się w kuchni. Nie miałem pojęcia, co robi i miałem dziwne przeczucie, że nie chcę wiedzieć. Podszedłem do niego od tyłu i pacnąłem go ręką w ramię. Ten podskoczył, odwracając się przy tym do mnie.
- Idioto, nie strasz swojego kochanego brata! Chcesz, żebym zawału dostał, mały gówniarzu?! - wrzasnął. Nie zrobiłem sobie nic z tego wyzwiska i spojrzałem tylko, co chowa za plecami. Szczelnie to zakrywał, ale i tak udało mi się co nieco zobaczyć.
- Po co ci to? - zadałem pytanie. Odwrócił się, w rękę chwytając chochle. Zaczął mieszać tę dziwną substancję. Była koloru różowo-zielonego, co tylko jeszcze bardziej powodowało dziwny wstręt do tego czegoś. Już współczułem osobie, dla której to robił. Gdy tylko zaczął mieszać, po kuchni rozniósł się brzydki zapach. Skrzywiłem się.
- Jeden pajac na mojej uczelni na to zasługuje. Jest taki kochany i miły, że postanowiłem sprawić mu prezent. Na pewno będzie zadowolony. - powiedział, przy czym zaśmiał się. Ktokolwiek zalazł za skórę Itachiemu, ma przerąbane.
- Taki miły prezencik?
- Taki miły prezencik. - powtórzył, szczerząc się jak głupi.
- Mogę przynajmniej wiedzieć, co ci zrobił? - przerwał swoją dotychczasową czynności i spojrzał na mnie. Był zły, nawet bardzo.
- W wejściu do jeden sali wykładowej, zamontował konfetti w sprayu. Zgadnij, co się stało. - zrobił grymas ni to uśmiechu, ni to złości. W dłoni nadal trzymał chochle, więc dla pewności, że nie zostanę nią uderzony zrobiłem dwa krótki w tył.
- Padło na ciebie, więc dlatego teraz chcesz się na nim odegrać? - ten pokiwał głową twierdząco, obracając się do garnka. - Zgaduję, że zamontujesz to w akademiku?
- Tak. Pomoże mi Shisui. Pamiętasz go, prawda? - potwierdziłem tę informację. Do dziś pamiętam, jak przychodził do nas i bawił się ze mną samochodzikami oraz rozbawiał mnie, gdy miałem gorszy humor. - On to zamonuje.
- Dobra, nie będę pytał o nic więcej, związanego z tą sprawą. - westchnąłem. On naprawdę jest głupi. - A, i jeszcze jedno. Możesz mnie podwieźć do galerii? - zapytałem, swój wzrok umieszczając na tarczy zegara. Mam jeszcze pół godziny.
- Jasne! Idziesz gdzieś z Naru? - brunet wyłączył gaz, powoli idąc w stronę przedpokoju.
- Można tak powiedzieć. Spotykamy się całą paczką. - odpowiedziałem, idąc za nim. Gdy już tam dotarliśmy, założyliśmy kurtki wraz z butami i wyszliśmy z domu.
- To dobrze. - mruknął. Zamknął drzwi i ruszył do samochodu, a ja zaraz za nim. Wsiedliśmy do pojazdu. Itachi włączył radio, zaczynając nucić kawałek, który właśnie leciał.
***
Pożegnałem się z bratem i skierowałem się w kierunku naszej paczki. Byli już prawie wszyscy, brakowało tylko Nejiego i Gaary. Pewnie spóźnią się jak zwykle.
Zauważyłem, że Naruto rozmawiał z Shikamaru i Choujim, śmiejąc się przy tym. Uśmiechnąłem się pod nosem, a sam podszedłem do reszty.
Przywitałem się z nimi. Zaraz po tym Ino zaczęła mnie wypytywać, gdzie są ci debile. Zgodnie z prawdą odpowiedziałem, że nie wiem, na co zezłościła się jeszcze bardziej. Odeszła ode mnie, mamrocząc pod nosem, że spóźnimy się na film. Więc Haruno z Yamanaką wszytsko zaplanowały. To chyba lepiej dla nas, ponieważ nie wiedzielibyśmy, co chcemy razem zrobić.
- Cześć wam! Przepraszamy za spóźnienie! - krzyknął z oddali Gaara. Różowowłosa ruszyła do niego i bruneta, walnęła ich w głowę, po czym chwyciła za uszy i przytargała do nas.
- Naprawdę przepraszamy, musieliśmy-
- Cicho! Idziemy, bo za niedługo zacznie się film! - przerwała im Sakura. Rozmowy ucichły i ruszyliśmy za powoli oddalającą się dziewczyną, która do tej pory ciągnęła dwójkę spóźnialskich.
Weszliśmy do galerii i szybkim krokiem znaleźliśmy się w kinie. Hinata podzieliła grupę na tych, którzy chcieli sobie kupić coś na przekąskę oraz tych, którzy musieli skorzystać z toalety i pozostałych.
Panował tutaj lekki chaos. Kolejka do kas była całkiem spora, a mi nie widziało się stać w niej i czekać, aż kupie sobie popcorn. Zeskanowałem wzrokiem przyjaciół. Po chwili w grupce ludzi zauważyłem Uzumakiego. Podszedłem do niego i lekko dotknąłem jego ramienia, na co się wzdrygnął.
- Hej. Mam prośbę. Mógłbyś kupić mi średni popcorn? - zapytałem. Chłopak odwrócił się do mnie i lekko uniósł kąciki ust.
- Tak, mógłbym. Ale wiesz, coś za coś. Będziesz mi musiał pomóc w matematyce. Tyle starczy za tę jakże hojnią przysługę. - blondyn uśmiechnął się już znacznie szerzej.
- Niech ci będzie, młotku. Dzięki. - ruszyłem do toalety.
W środku już nie było tyle osób. Spokojnie wszedłem do jednej z kabin. Gdy już załatwiłem swoje, wyszedłem i umyłem ręce. W odbiciu zauważyłem Hyugę i Sabaku. Chyba na mnie czekali. Mieli całkiem poważne wyrazy twarzy, co do nich nie podobne.
- Kiedy zamierzasz z nim porozmawiać? - zaczął brunet. Nie może poczekać, żebym skończył. Milczałem, nie do końca wiedząc, co powiedzieć.
- Sasuke, musisz z nim w końcu porozmawiać. Nie chcemy na ciebie naciskać. Ale zrozum. Musisz to kiedyś zrobić. - wtrącił miętowooki. Odwróciłem się do nich i popatrzyłem na ich wyraz twarzy. Był zatroskany. To też do nich nie podobne. Zaczęli kierować się do wyjścia.
- Zrobię to. - powiedziałem, gdy już mieli chwycić klamkę. Zatrzymali się i spojrzeli na mnie. - Ale nie dziesiaj. I nie wiem kiedy. To przyjdzie samo, czuję to. - uśmiechnęli się, po czym wyszli. Również to zrobiłem.
Już całą paczką weszliśmy do sali kinowej. Jeszcze przed wejściem dopadłem blondyna i odebrałem swój popcorn, oddając mu pieniądze. Uśmiechnął się oraz życzył mi miłego seansu.
--------------------
Hejka!
Pewnie się nie spodziewaliście, że wstawię dzisiaj rozdział. Szczerze to ja też, ale mam określony pomysł i jakbym chciała zmieścić to w jednym rozdziale, wyszedłby za długi.
Więc postanowiłam podzielić rozdział. Kiedy pojawi się kolejny rozdział? Nie mam pojęcia, ale chyba nie będzie to długa przerwa. A przynajmniej taką mam nadzieję. 😅
Tak więc do następnego!
CZYTASZ
Co to za dziwne uczucie...? [SasuNaru]
FanficRodzice osiemnastoletniego Naruto zginęli zaraz po jego porodzie w wypadku samochodowym. Sam chłopiec trafił do domu dziecka. Był tam bity przez starszych "kolegów". Gdy tylko miał osiemnaście lat, wyprowadził się z domu dziecka. Co się stanie w now...