Rozdział 18

187 13 24
                                    

Pov: El

Obudziłam się dość wcześnie rano wtulona w tors rudowłosej. Popatrzyłam się na nią i poprawiłam jej włosy zlatujące na twarz. Słodko wyglada jak śpi, mogłabym się budzić tak codziennie. Z uśmiechem powoli odsunęłam się od dziewczyny i wstałam z łóżka. Poszłam odrazu do łazienki się ogarnąć i umyć. Mycie się trwało owiele krócej od mojego ogarniania włosów i te inne, ale zdołałam to zrobić w miarę szybciej niż zwykle. Wyszłam z łazienki kierując się spowrotem do pokoju w samym ręczniku bo jak zwykle zapomniałam ubrań.
Zważywszy na to, że Max jeszcze spała szybko ubrałam bielizne i gdy miałam już zakładać spodnie usłyszałam głos za plecami.

- Bardzo ciekawy widok jak na minute po przebudzeniu się. - powiedziała dziewczyna uśmiechając się do mnie oczarowana widokiem przez co zrobiłam się cała czerwona na twarzy ze wstydu.

- N-no bo ja się chciałam t-tylko przebrać na szybko - jąkałam się co chwila, a serce biło mi 2 razy szybciej. Dziewczyna wstała i podeszła do mnie oplatając swoje ręce wokół mojej talii. Przez co zrobiło mi się gorąco.

- Cudownie wyglądasz El. Nie ma się czego wstydzić, pozatym i tak kiedyś do tego musiało dojść. - znów zrobiła ten swój figlarski uśmiech, a ja złapałam ją za koszulke przyciagajac bliżej do siebie.

- A może ja też bym chciała takie widoki co? - to mówiąc złapałam kontakt wzrokowy z dziewczyną. Powoli zaczęłam ściągać jej koszulkę, gdy nagle usłyszałam kroki zbliżajace się w naszą stronę. Po chwili drzwi zostały otwarte, a za nich wyłonił się Hopper.

- Mówiłem do cholery, że szpara na 10 cen... - spojrzał na nas i zaniemówił. Są dwie opcje
Zginę ja i Max albo zginie tylko Max.
Odsunęłam rudowłosą od siebie, a ta zakryła mnie całą kołdrą. Postanowiłam to jakoś załagodzić.
Patrząc sie na zmiane raz na Hoppa i raz na Max, która była cała blada na twarzy.

- Tato, b-bo my właś... - nie dał mi dokończyć bo odrazu przerwał.

- Nic nie mów, nic. Ja poprostu... ja... Max. Za 5 minut masz się pojawić przed chatą. To nie jest prośba. Będę czekać przy pieńku gdzie rąbiemy drewno. - to mówiąc wyszedł lekko sie chwiejąc z szoku i nie czekając nawet na odpowiedź Max. Przy pieńku gdzie rąbiemy drewno? Siekiera i rozmowa Hopp'a z Max? Tam? Czy to plan morderstwa czy normalna rozmowa. Przecież on ją zabije! Spojrzałam na Max, która stała jak wryta dalej patrząc w stronę drzwi.

- Max? Wszystko okej? - spytałam łapiąc ją za rękę, która po chwili została zaciśnięta przez jej.

- Chce byś wzieła moje czerwone vansy, opiekuj sie nimi jak własnymi dziećmi. Bluze tą niebieską oddaje tobie jak i wszystko inne, deską też sie masz opiekować jak własnym dzieckiem i chce żebyś miała golden retrivera, nazwij go po mnie. Będę patrzeć na was zza światów. - byłam trochę w szoku po jej przedstawieniu mi swojego testamentu, ale nie pozwole by do tego doszło, jeszcze nie ten moment.

- Spokojnie Max nie zabije cie nie pozwole na to okej? - przytuliłam ją, po chwili dziewczyna też mnie przytuliła. - Ale bluze i tak zabieram. - na te słowa lekko sie zaśmiałyśmy obie.

- Też cie kocham złodzieju. - powiedziała dziewczyna zakładając na siebie bluze.

- Ja ciebie też rudzielcu. - odpowiedziałam o ubrałam szybko reszte ubrań wraz z niebieską bluzą Max.
Po sekundzie dziewczyna wyszła z pokoju kierujac się na zewnątrz do Taty, ja natomiast podeszłam do okna w kuchni by obserwować całe to wydarzenie.

Pov: Max

Wychodząc na zewnątrz zestresowana podeszłam do Hoppera i stanęłam obok, kiedy w tym czasie właśnie rąbał drewno. Przygladając się temu wyobraziłam sobie swoją głowę zamiast drewna. No to długo sie nacieszyłam moim idealnym związkiem.

- Chcesz spróbować? - spytał po chwili, a ja przytaknełam i podeszłam biorąc siekierę. Komisarz wytłumaczył mi wszystko powoli i pomógł rąbać 3 pierwsze kawałki drewna.

- To nawet nie jest takie złe - odparłam, gdy już sama normalnie rąbałam drewno.

- Szybko się uczysz młoda, ale musimy pogadać na inny temat. - jego ton głosu odrazu przybrał formalną forme. Odwróciłam się do niego i spojrzałam mu prosto w twarz krzyżując ręce. Jak ginąć to z godnością.

- Nigdy nie zrobiłabym i nie zrobie krzywdy El bo ją kocham i nie przestane, nie może pan zabronic mi jej kochać bo predzej sama się posiekam niż to się stanie, pozatym jak już ma pan kogoś zabijać to pierwszy w kolej... a no tak on nie żyje. No to nieważne. Chcę tylko powiedzieć, że i tak do tego kiedyś by doszło i nie miałam złych zamiarów. - powiedziałam to dość szybko machając na prawo i lewo rękoma. Po chwili zauważyłam jak Szeryf się uśmiecha co mnie lekko zaskoczyło.

- To chciałem usłyszeć Max. Chce mieć pewność, że mogę ci zaufać tak samo jak El. A już nie raz to udowodniłaś. Nie jestem o to zły bo w waszym wieku robiłem gorsze rzeczy, jesteś dla mnie równie ważna jak El. - dotknęło mnie miłe uczucie w sercu na te słowa. Nie mogę uwierzyć, że taka osoba jak Jim Hopper zdołala polubić takiego wrednego bachora jak ja. Zrobił krok w moją stronę i znów przybrał poważna minę. - Ale jeśli jej kiedykolwiek coś zrobisz albo rzucisz to lepiej uciekaj bo zrobie z ciebie marmolade. - lekko sie wystraszyłam na te słowa ale wiem, że tak się nie stanie, więc raczej jestem bezpieczna.

- Obiecuje, że to sie nigdy nie stanie i będę z nią do końca życia. - po chwili poczułam, jak starszy kładzie swoja dłoń na mojej głowie i czochra moje włosy.

- Wierzę ci Mayfield. - po tych słowach zabrał drewno i odszedl w stronę chaty, a ja spojrzałam na okno, z którego mogłam zobaczyc uśmiechnętą brunetkę patrzącą się na mnie.

------------------------------------------------------------

Mam nadzieję, że sie spodobało. Pozdrawiam <3

In the name of love ~ ElmaxOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz