Pokuta i sprawa zakupów w biedrze

253 105 115
                                    

Następnego ranka polanka w parku okazała się być miejscem niemal apokaliptycznych wydarzeń. Dwójka archaniołów, jeden ludzki chłopiec i pewien jaszczurowaty osobnik kłócili się, stojąc nad śpiącymi w swych objęciach Gabrielem i Luckiem.

- Co to ma, na trąby jerychońskie, być?!

- Twój pierdolony anioł skusił mojego brata, ot co kurwa! Zwykła niebiańska kurewka na godziny, a to podobno moja rodzina całe IQ składuje w plemnikach!

- Jeszcze jedno słowo niedorozwinięta makrelo i zrobię ci prawdziwe piekło!

- Ja tam kurwa mieszkam, pajacu! Będziesz zaraz pluć zębami jak maszyna do popcornu!

- Od serca ci radzę, zamknij ryj, pizdo niemyta i weź się lepiej schowaj, bo małpa swoich dzieci szuka!

Lewiatan nie wytrzymał i rzucił się na Michała, popychając go na ziemię. Archanioł skrzywił się, gdy jego obolałe członki niezbyt delikatnie przywitały się z gruntem.

- Ojej... Przewróciłeś się? - spytał wrednie jaszczurowaty, szczerząc się podle.

- Nie, po prostu szukam kąta pod którym twój ryj jest prosty, a to zadanie wymaga wielu poświęceń - odpyskował Michał, wstając znów gotów do bitki. - Jesteś bezczelny i niereformowalny!

- A ty jesteś głupi chuj - odparł Glonek, wkurwiony nie na żarty.

Żeby mu z rana jakiś niedojebany gołąb brata obrażał, no jeszcze czego.

Lucek tymczasem otworzył oczy i powiódł wzrokiem po otaczającym ich parku.

Niebo w kolorze nasyconego błękitu.

Chmurki białe i leniwe powoli płynęły po nieboskłonie, a wierzchołki drzew bujały się melancholijnie w delikatnym wietrze. Drzewa zaczęły zmieniać szatę na paletę czerwieni, brązów, żółci i wszelkich wariacji tych kolorów. Oszałamiające piękno krajobrazu skłaniało do refleksji.

- Taki kurwa święty, a jednak pedał! - Glonek niewątpliwie w swoich oskarżeniach pił do Gabriela, choć oskarżanie o zbrodnię homoseksualizmu wydało się dziwnie brzmieć akurat w jego ustach.

- Taki kurwa zły, a jednak pierdoli się z najcudowniejszym tworem boskim!

- A co to ma do rzeczy? - zdziwił się Rafał, nieoczekiwanie stając w opozycji do swojego kolegi Michała. - Wybrałeś akurat najsłabszą możliwą teorię.

- To zajebisty argument, bo jeśli uprawiasz z kimś seks, to najwyraźniej ci imponuje, a skoro Lucyfer pieprzy się z archaniołem, to najwyraźniej imponuje mu Bóg - odparł z wyższością Michaś.

Nazakiel zaczął się wobec tego zastanawiać, czy zdaniem archaniołów wybiera się partnerów według szczerego uczucia, czy raczej według tego, czy imponują ci rodzice twojego aktualnego wybranka serca.

To musiałaby być straszna patologia, w dodatku nie służąca mu, bo jakoś nie mógł sobie wyobrazić człowieka, któremu imponującymi wydaliby się jego rodziciele.

- Przestań obrażać mojego brata, krowo niebiańska! Kutasie połamany, mi twoja matka nie imponowała, więc twój argument to inwalida!

- A ty przestań obrażać mojego... Zaraz, co ty właściwie powiedziałeś? - zdziwił się Michał, do którego dopiero dotarł sens wypowiedzi Lewiatana.

- Kolega sugeruje, że ruchał ci matkę - podsunął Nazakiel, widząc, że Michałkowi przyda się drobna pomoc w myśleniu.

Archanioł sprawiał wrażenie, że zaraz rozniesie ich wszystkich, co nastolatka szczerze bawiło, bo jakoś nie mógł sobie wyobrazić tej sceny, jak jakiś podrabiany nieopierzony kurczaczek skacze mu do gardła ze swoimi nienaostrzonymi pazurkami.

Boska herezjaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz