Ej chłopaki, mamy kompleks Edypa na chacie...

147 90 11
                                    

Nazakiel robił obiad. Nikt poza nim nie chciał się tego zadania podjąć, więc stwierdził, że wykorzysta swój talent manualny i charytatywnie spróbuje przygotować z pomocą książki kucharskiej znalezionej dzisiejszego ranka zupę. A konkretniej, rosół. Entuzjazm wśród towarzystwa był ogromny, więc śledzili teraz jego poczynania, rozmawiając o rzeczach kompletnie niezwiązanych z niczym. Miks szczęścia, rozpaczy i pedalstwa okraszony żenującym poczuciem humoru jego partnera.

- Z czym zazwyczaj jecie rosół? - spytał zgromadzonych Nazakiel.

- Z nadzieją, że się zadławię i zdechnę - odparł Lucyfer ponuro.

Najwyraźniej za mocno wczuł się w przygnębiającą piosenkę, starając się ze wszystkich sił upodobnić do artysty wykonującego utwór. Dodatkowo dobijała go samotność, bo jak książę Piekła nie porucha sobie przez dłużej trzy dni z rzędu to może dojść do totalnego załamania jego osobowości, co wyjaśnia czemu z Lucyfera robi się coraz bardziej złośliwa małpa i staje się ogólnie głupi.

Głupi i zarozumiały.

- Z kolegą na pół, bo na cały mnie zwykle nie stać - uśmiechnął się słodko Glonek.

Ah tak, to zapewne dlatego udaje przed każdym przyjaciela. Tylko po to, by niewinnych ludzi okraść lub oszukać, a najlepiej jedno i drugie. I jeszcze zbałamucić im żonę czy dzieci, jeśli tylko będzie ku temu okazja.

- Sól czy maggi? - drążył temat chłopak, ignorując wypowiedź jaszczurowatego.

Szefa natomiast nie zamierzał pocieszać w urojonym napadzie rozpaczy. Lucyfer musi wreszcie nauczyć się radzić sobie z emocjami i swoją chcicą.

- Kot mi zdechł - jęknął Asmodeusz, po czym wychylił butelkę liptona do końca i beknął.

Nie ma co, kultura bez zarzutu. Widocznie nadal nie pozbierał się do końca po swoim noclegu wśród rzodkiewek. Skończony moczymorda i ochlapus.

Jakimś cudem wciąż siedzi u nich i mieszka na krzywy ryj, jeszcze bardziej niż Lewiatan ze swoim nastolatkiem, a przy tym dzień w dzień tak się schla, że potem nic, tylko uwali się w najbliższym kącie (albo na najbliższej grządce) i tak leży. I czeka na zbawienie.

- Tak zwyczajnie? - Nazakiel dodał do gotowanej zupy nieco ziół rosnących na parapecie. Raz się żyje.

Miał nadzieję, że nie przygotuje płynnej wersji ciasteczek z marihuaną, choć podobno ostatnio Lewiatan odkrył „specjalną moc" szałwii, więc teraz na ich parapecie zagościła także ona.

- Nie kurwa, z efektami specjalnymi - rzucił poirytowany Asmo.

- Miałeś kota? - zainteresował się Lucyfer, na moment odrywając od analizowania, jak bardzo ciężko jest żyć z stęsknionym sercem i pełnymi jajami. Życie facetów nie rozpieszcza, ale na niego... Już naprawdę, jak gdyby ktoś się uwziął. - Od kiedy?

- To była skomplikowana relacja - wyjaśnił mu diabeł. - Taka poligamia. Wydaje mi się, że połowa osiedla miała tego samego zwierzaka równocześnie.

- To trochę jak z Lilith - skomentował Glonek. Czując na sobie spojrzenia braci, wzruszył ramionami. - No, ją tez ma pół Piekła, ale każdy myśli, że jest jej jedynym.

Na moment zapadła cisza, gdyż nikt z obecnych nie chciał zaczynać wyjaśniania Lewiatanowi, czemu mówienie w ten sposób o kobiecie, nawet i puszczalskiej, zwyczajnie nie wypada.

- Nie powinieneś tak mówić o swojej matce - zwrócił mu w końcu uwagę nastolatek, biorąc na siebie ciężar tłumaczenia.

Jaszczurowaty spojrzał na kucharza widocznie zszokowany jego niewiedzą.

Boska herezjaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz