XIII.

206 12 12
                                    

Sirven:
Wczoraj po powrocie Dawida nie spuszczałem go z oczu. Po kilku dniach przywyknął i znowu był taki jak dawniej.

Spałem sobie spokojnie, gdy nagle zadzwonił telefon

Była to godzina 1 w nocy. Dzisiaj się położyłem wcześnie by jutro wstać w końcu wyspany.

Zobaczyłem na wyświetlaczu kto dzwoni. Był to mój młodszy brat

~no siema stary co tam? Słuchaj bo trochę zajęty jestem zbytnio nie mogę gadać~ powiedziałem nieprzytomny do słuchawki

~Filip... Wiem o tym, ale to ważne jakbyś mógł wrócić do domu... Błagam to ważne...~ wypłakał w telefon. Ja się przestraszyłem, że to coś ważnego, bo mój brat mało płacze, a jak już to serio coś ważnego. Podniosłem się z łóżka ze stresu i zapaliłem światło

~poczekaj, spokojnie. Uspokuj się. Jak to przyjechać, przecież nie ma teraz autobusów chyba.. a pociągi też raczej wątpie~ odpowiedziałem cicho.~ a gdzie jest mama~ zapytałem

~właśnie o nią chodzi...~ powiedział płaczliwie. Tak mocno się zestresowałem, że podszedłem do szafy i zacząłem się pakować oraz ubierać.

~dobra to słuchaj biorę Dawida i jadę.. może będzie jakiś pociąg.. ~ powiedziałem i się rozłączyłem. Spakowałem się w plecak i pobiegłem do reszty~ Dawid bierz klucze... Musisz szybko podwieźć mnie na stację...~ powiedziałem

~a co się stało~ zapytał i wstał z kanapy po czym podszedł do mnie

~nie wiem... Mój brat do mnie zadzwonił.. poprostu aż płakał do telefonu, że coś się dzieje z mamą...~ odpowiedziałem

~no dobra to chodź szybko ~ powiedział, wziął klucze do auta z szafki i pobiegliśmy do auta. Gdy wsiadaliśmy do niego Dawid go odpalił i ruszyliśmy na stację.

Cały czas próbowałem dodzwonić się do matki. Nic z tego...

Na stacji szybko wziąłem plecak

~dziękuję misiu kolorowy~ powiedziałem i go cmoknąłem w policzek~ bóg ci to wynagrodzić w dzieciach~ dopowiedziałem i szybko wyszedłem ze swoimi rzeczami z auta oraz puściłem mu oczko. Gdy oddaliłem się od auta ostatni raz spojrzałem na kierowcę i jego zaczerwienioną twarz. Uśmiechnąłem się pod nosem i pobiegłem na peron.

W ostatnim momencie udało mi się wsiąść do odpowiedniego pociągu. Kupiłem bilet i pojechałem w stronę tego zadupia gdzie mieszkam.

Słuchałem sobie muzyki podczas jazdy, by się rozluźnić. Nie działało. O dziwo bo muzyka zawsze na mnie działa.

Napisałem do brata, że już jadę

Gdy dojechałem wybiegłem z pociągu jak jakiś nienormalny i pobiegłem w stronę domu. Od stacji nie mam daleko więc poprostu szedłem szybkim tempem. Pod domem zobaczyłem karetkę. Zestresowany wbiegłem do domu, rzuciłem plecak przy ścianie i pobiegłem na góre.

~MAMO?~ Krzyknąłem ~MAMO?!....

Krystian stał przy ścianie zapłakany. Podbiegłem do niego i go przytuliłem zdyszany.

(notka od autorki: cicho nie wiem jak się nazywa jego brat)

Popatrzyłem w stronę, w którą szli ratownicy z moją matką na noszach.

~co tu się stało?!...~ zapytałem

~Matka się z kimś kłóciła przez telefon... Nagle poprostu zemdlała... Próbowałem coś reanimować.... Zadzwoniłem po pogotowie i nie wiem co dalej....~ powiedział Krystian.

~macie kogoś jeszcze oprócz matki?~ zapytał jeden z ratowników

~ojca, ale wyjechał w delegację...~ odpowiedział Krystian

pokój miłości //Sirven x Dawid//  (w trakcie poprawek)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz