Następnego dnia rano jadę do mieszkania Dominica, aby powiedzieć mu o wszystkich informacjach jakie ma Krakove, znaczy o wszystkich, które zniszczyłam.
-Hej- wita mnie Kate, żona Dominica, całując mój policzek.
-Hej, jest Dominic?
-Jasne, siedzi w kuchni- kiwa głową, od razu idąc tamtą stronę.
Idę za nią
-Hej, czym sobie zasłużyłem na twoją obecność tak wczesnym rankiem?- pyta nawet nie patrząc do góry, tylko wciąż czyta gazetę, jedząc jajecznice. W tym samym momencie do kuchni wbiega małe dziecko
-Hej, Stephen- mówię.
Stephen to dwuletni chłopiec, dziecko Kate i Dominica.
Kucam, gdy wyciąga do mnie jego małe rączki i biorę go na ręce. Potem siadam na krześle naprzeciwko Dominica i mówię
-Krakove nie jest taki głupi jak ci się wydawało.
Odkłada gazetę i bierze ode mnie swojego syna, pytając
-Co masz na myśli?
-Wczoraj dał mi do sprawdzenia informację, które zdobył. Była tam śliczna, pełna kartka z moimi prawdziwymi danymi i zdjęciem z napadu. Zniszczyłam je, ale on może je zdobyć od nowa.
-Idź się pobaw- mówi do Stephena i stawia go na podłogę, chłopiec niechętnie odchodzi. Potem mówi do mnie
-Dzisiaj go trochę nastraszymy.
-Co masz na myśli?
-O której mniej-więcej wychodzi z biura?
-Różnie, zależy od tego czy ma jakieś spotkanie i milion innych rzeczy.
-Postaraj się, żeby wyszedł o piątej.
-Dobra, spróbuję, najwyżej odwołam mu spotkania. Czemu o piątej?
-Będą tam czekać Tom, John i Justin.
Tom, John i Justin, to trzej z naszego gangu, którzy nadstawiają karku zawsze, więc niedziwne, że to oni mają pobić Krakove.
-To adwokat.- mówię.
-Kiedy się taka bystra zrobiłaś, co?- rzuca, unosząc brew kpiąco.
-Będziemy mieli problemy.
-My jesteśmy problemem- przewraca oczami- Jak jakimś cudem policji uda się tak szybko przyjechać, żeby zastać tam jeszcze chłopaków, to i tak nie mają na nich nic. Oni nigdy nie uczestniczyli w żadnej poważnej akcji, więc nic na nich nie będą mieli.
-Niech ci będzie- wzruszam ramionami.
-Tymczasem baw się dobrze jako jego asystentka.
-Jasne, to świetna zabawa. Zanudzę się tam na śmierć.
-Oby nie- posyła mi zabawne spojrzenie, a ja wstaję.
-Dobra, idę umrzeć z nudów- wznoszę oczy do góry i rzucając szybkie pożegnanie, wychodzę z jego mieszkania.
Cały dzień odbierałam telefony, drukowałam i przepisywałam dokumenty, by za piętnaście piąta wyjść z mojego gabinetu, pytając
-Możemy już skończyć?
-Możesz już iść, właściwie już kończę, więc też za dwie minuty będę szedł.
Kiwam głową i wracam do mojego gabinetu, gdzie wyjątkowo powoli zakładam skórzaną kurtkę i wiążę włosy. Gdy słyszę jak Krakove się ubiera, znów wychodzę
![](https://img.wattpad.com/cover/35640357-288-k733139.jpg)
CZYTASZ
Liars
Fanfiction-Wiele was łączy- mówi do mnie Anna. -A dzieli wszystko- przewracam oczami, do końca przeglądając akta Liama. -Wiesz, co o tym myślę?- pyta, spoglądając na mnie. Gówno mnie obchodzi w tej chwili, co myślisz Ann- myślę, wkładając za pasek jeansów pis...