VI

265 20 8
                                    

Z samego rana jako pierwsza obudziła się Vivien. Nie czuła się jakoś bardzo źle, bo poza suchością w gardle i lekkim bólem głowy, to kompletnie nic jej nie dolegało. Myślała, że będzie znacznie gorzej i albo świat błogosławił ją mocną głową, albo nie wypiła za dużo. A może po prostu miała szczęście? Któż wie. Spróbowała się podnieść, jednak Sebastian, który przytulał się do jej nóg, uniemożliwiał dziewczynie jakikolwiek ruch. Ślizgonka odwróciła głowę i dopiero teraz zdała sobie sprawę, że przez cały czas leżała na brzuchu Ominisa, który przez sen gładził ją dłonią po głowie. Wspomnienia z minionej nocy zaczęły do niej wracać, tak samo jak odczucia. Poczuła, jak robi jej się ciepło z zażenowania. Zakryła dłońmi twarz, gdy przypomniała sobie, co dokładnie się stało, zanim poszli spać.

Sebastian z Ominisem szeptali coś do siebie przez ponad dziesięć minut, jednocześnie żywo przy tym gestykulując. Co chwilę wspominali imię dziewczyny, która nic innego nie była w stanie wywnioskować. W pewnym momencie podeszli do niej i mocno ją objęli.

- Uznaliśmy, że jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi - zaczął Sallow, odrobinę się chwiejąc.

- I przez całe życie robiliśmy wszystko razem - dodał Ominis, obejmując ją w pasie.

- I z tobą też chcemy być razem.

Zbliżyli się i cmoknęli ją w policzki, po czym przez krótki czas trwali w przytuleniu.

Vivien cicho westchnęła i próbowała uspokoić swoje serce. Miała nadzieję, że nikt nie będzie tego pamiętać. Poruszyła się niespokojnie, a dłoń Ominisa z włosów zjechała na jej policzek, który mimowolnie zaczął gładzić.

- Wstałaś już? - usłyszała jego zaspany głos.

Blondyn ostrożnie podniósł się do siadu, przez co głowa dziewczyny wylądowała na jego udach. Spojrzała się na jego twarz, a później prosto w oczy. Chłopak to poczuł i uśmiechnął się, jednak po chwili zmienił swój wyraz na grymas i złapał się dłonią za głowę.

- Mam kaca - westchnął. - Podałabyś mi wody?

- Chętnie, ale moje nogi są oblegane przez Sebastiana - spojrzała się w dół. - I nie mogę się podnieść - westchnęła, po czym pisnęła. Dłoń śpiącego Sebastiana przesunęła się na wewnętrzną część jej uda, które lekko ścisnął, by po chwili się jeszcze bardziej w nie wtulić.

- Co się stało? - zapytał zaskoczony Ominis.

- S-Sebastian, on... - zająknęła się. - Złapał mnie tam, gdzie mam bardzo wrażliwą skórę - przełknęła ślinę.

Gaunt zmarszczył brwi. Był wyraźnie niezadowolony z tej sytuacji. Po omacku odnalazł głowę przyjaciela, po czym wziął zamach i uderzył go prosto w czoło.

- No już wstaję - wybełkotał, a jego ręka przesunęła się wyżej.

- Sebastianie! - Vivien znów pisnęła, a ten jak oparzony podniósł głowę.

- Na Merlina, przepraszam! - krzyknął, kiedy zobaczył, gdzie znajduje się jego dłoń. - Nie, nie zrobiłem tego specjalnie, przysięgam! - usiadł i uniósł ramiona w geście niewinności. Jego twarz była cała czerwona ze wstydu.

- Wierzę ci - odparła, zakrywając piżamą swoje nogi. - Po prostu... zaskoczyłeś mnie.

- Przepraszam, naprawdę - powtórzył ze skruchą. - O cholera, ale mnie łeb boli - skrzywił się i sięgnął po wodę.

Dziewczyna zrobiła to samo, ale zamiast upić łyka, podała ją Ominisowi, który przyjął ją z wdzięcznością.

- Nic nie pamiętam z wczoraj - odłożył butelkę na stół.
- Ja też nie - zawtórował blondyn.

W uścisku węży [Sebastian x FemOC x Ominis]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz