III

299 23 24
                                    

Dzisiaj wieczorem miał być kolejny, wspaniały dla Vivien dzień. Ubrała na tę okazję swoje wyjściowe spodnie, do tego elegancką koszulę i długie buty. Żałowała, że musiała uszyć je na miarę i uważała, że takie ubrania powinny być ogólnodostępne dla kobiet, wszak są o wiele wygodniejsze niż te wszystkie, wymyślne suknie. Rozczesała włosy, a ich część związała w niewielkiego koka. Przejrzała się w lustrze, po czym zerknęła w stronę kosmetyków, jednak pokręciła na nie głową. Nie chciała się drapać po całej twarzy co pięć minut. Obróciła się wokół własnej osi, wróciła do dormitorium, chwyciła płaszcz i wyszła. W Pokoju Wspólnym czekali na nią Sebastian z Ominisem, z czego pierwszy zagwizdał na jej widok. Szybko opisał przyjacielowi wygląd dziewczyny, na co ten pokiwał głową z uznaniem.

- Gdzie biegniesz? - zapytał szatyn, zakładając ręce na piersi.

- Na randkę - odparła. - Mówiłam przecież jakiś czas temu.

- Ah - wyraz jego twarzy diametralnie się zmienił. - W takim razie miłego.

- Uważaj na siebie, proszę - dodał blondyn.

- Dziękuję, Ominisie - przytuliła go znienacka. - Powinieneś się od niego uczyć, Sebastianie - wystawiła mu język.

- Ja... Nieważne. Baw się dobrze - westchnął.

- Dobrze, mamo - zaśmiała się, po czym ruszyła do wyjścia.

Kiedy przejście się otworzyło, Sallow dostrzegł Amita, który również był wystrojony. Zaklął, kiedy Vivien złapała go pod ramię i zaczęła odchodzić.

- Co jest? - głos przyjaciela wydarł go z letargu.

- Przytuliła się do niego, rozumiesz to? - machnął zdenerwowany rękoma.

- Technicznie się z nikim nie związała, więc ma do tego pełne prawo - odparł. - Czy ty jesteś zazdrosny?

- Po prostu się martwię - warknął i ruszył do swojego pokoju.

- Mhm, ja też - westchnął i pokręcił głową, po czym ruszył za nim, uprzednio wyciągając swoją różdżkę.



Niebo tego wieczoru było wyjątkowo gwieździste, co nie umknęło uwadze Amita. Z zapałem opowiadał dziewczynie o wszystkim, co tylko wiedział, a ta z uwagą go słuchała, czasami się wtrącając, by o coś zapytać. To sprawiało, że chłopak rozkręcał się jeszcze bardziej. Cieszył się, że znalazł choć jedną osobę, której nie zanudzał swoim hobby. Po parunastu minutach spaceru dotarli pod dawno nieużywany stół astronomiczny, który w niektórych miejscach zdążył już porosnąć mchem. Vivien pomogła go uporządkować z kurzu, pajęczyn, liści i patyków, po czym rozłożyli teleskop.

- Jest  tu naprawdę klimatycznie - przyznała, kiedy wszystko było gotowe. - Naprawdę piękne miejsce.

- Cieszę się, że ci się podoba - odparł zadowolony, nie kryjąc swojego uśmiechu. - Znalazłem go jakiś czas temu, ale nie miałem okazji użyć.

- No to na co czekamy? Powiedz mi, co tam widzisz ciekawego - pośpieszyła go.

Amit zaczął jej opowiadać o widocznych konstelacjach, po czym poinstruował ją, gdzie dokładnie patrzeć, aby je ujrzeć. Dziewczyna była szczerze zachwycona, bo w końcu robiła coś odmiennego od ratowania świata. Czuła się rozluźniona i całkowicie zrelaksowana. W pewnym momencie pisnęła zaskoczona, kiedy zauważyła spadającą gwiazdę, która przeleciała idealnie przez obiektyw. Zamknęła oczy i pomyślała życzenie.

- Co sobie zażyczyłaś? - zapytał, podchodząc do niej.

- Nie powiem, bo się nie spełni - przyłożyła palec do ust.

W uścisku węży [Sebastian x FemOC x Ominis]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz