V

282 25 16
                                    

Dzisiaj miało odbyć się legendarne, pierwsze w historii piżama party w Krypcie, o czym Vivien została poinformowana wcześniej. Niedługo po tym zniknęła, choć chłopcy nie wiedzieli gdzie. Nie wpłynęło to jednak na ich dobry humor, gdyż wiedzieli, że dziewczyna czasami ma takie odpały i co by się nie zrobiło, nie można było jej zatrzymać. Zabrali swoje piżamy, by przebrać się na miejscu, po czym resztę wolnego czasu spędzili na dziedzińcu, opowiadając sobie różne rzeczy i często wracając do wspólnych historii z dzieciństwa.

Pod wieczór ruszyli razem w stronę Krypty, mając nadzieję, że Vivien już tam na nich czeka. Zaszli jeszcze do kuchni, by poprosić skrzaty o parę przekąsek, które te z radością im wydały. I to nawet więcej, niż by chcieli ich dostać. Niestety, ale w pomieszczeniu nie było nikogo oprócz nich. Niedługo miała być cisza nocna, toteż zaczęli się martwić. Mimo tego, intuicja wskazywała Sebastianowi, że dziewczyna niedługo się pojawi, dlatego postanowił zbytnio o tym nie myśleć i po prostu czekać. Przebrali się w piżamy, po czym usiedli na miękkim materacu i zaczęli rozmawiać o planach na dzisiaj.

Po trzydziestu minutach usłyszeli, jak przejście się otwiera, jednak nikogo tam nie zobaczyli. Sallow automatycznie wyciągnął swoją różdżkę i czekał.

- Nie, to ja, nie bij - usłyszeli cichy głos.

Vivien zdjęła z siebie zaklęcie Kameleona. Miała lekko roztrzepane włosy, zaróżowione policzki i ciężko oddychała. Miała na sobie długą, białą, zdobioną falbankami koszulę nocną, a pod pachą torbę, która wypchana była bardziej niż zazwyczaj.

- Biegłam - wysapała, opierając się o filar. - Prefekt mnie gonił, ale udało mi się uciec. Nie zobaczył mojej twarzy ani gdzie idę - dodała, powoli się prostując. - I dowiedziałam się, że moja kondycja umarła tak, jak ja zaraz.

- Ty lubisz się pakować w kłopoty, co? - Sebastian się zaśmiał i z powrotem usiadł, po czym poklepał miejsce niedaleko siebie.

- Kto to mówi - mruknął rozbawiony Ominis. - Mam ci przypomnieć, ile średnio szlabanów łapiesz w tygodniu?

- Nie waż si...

- Trzy.

- Nie pamiętam, żebym cię o to prosił -  uderzył go w ramię.

- Nawet nie musiałeś.

Clarity przyglądała im się z zaciekawieniem i rozbawieniem. Powoli do nich podeszła, przed materacem zdjęła kapcie, po czym na nim usiadła. Wyłożyła przed siebie parę opakowań fasolek, cukrowych piór i czekoladowych różdżek. Spojrzała się na to zadowolona i z wyraźną dumą.

- Czy ty okradłaś pół Miodowego Królestwa? - odezwał się Sebastian.

- Nie, ale wcześniej wybrałam się na małe zakupy - uśmiechnęła się niewinnie.

- Co? Jak? - Ominis uniósł brwi.

- Znam pewien skrót - odparła tajemniczo. - Możliwe, że kiedyś wam pokażę - dodała. - Za niewielką opłatą...

- Ile?

- Pięć galeonów - wzruszyła ramionami.

- Co? - powiedzieli w tym samym momencie.

- No, pięć galeonów, albo zabiorę tę tajemnicę ze sobą do grobu.

- Viv, uważam, że za darmo to uczciwa cena - Sebastian objął ją ramieniem. - Pamiętaj, kto ci pomógł się tu zadomowić.

- Masz rację - podrapała się po brodzie. - Przekonałeś mnie. Powiem Ominisowi, gdzie znajduje się skrót.

- Nie sądziłem, że mnie w tym wyręczysz, Sebastianie - na usta blondyna wkradł się zwycięski uśmiech.

W uścisku węży [Sebastian x FemOC x Ominis]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz