Po przerwie obiadowej Wężowe Trio ruszyło na Kort Przywoływaczy, gdzie mieli mieć zajęcia z profesorem Ronenem, który wrócił do nich po przerwie. Pogoda z dnia na dzień stawała się coraz gorsza, dlatego nauczyciel starał się, aby uczniowie jak najwięcej czasu spędzili na zewnątrz, póki wyjścia nie staną się kompletnie niemożliwe. Stanęli obok platformy, czekając na resztę. Kiedy pojawiła się reszta uczniów wraz z nauczycielem, Ominis stanął z boku. Nigdy nie grał w tę grę, bo po prostu nie mógł. Vivien spojrzała się na jego obojętną twarz, ale znała go na tyle, że wiedziała, gdy coś go boli. Przygryzła wargę, myśląc nad czymś intensywnie, po czym podbiegła do profesora Ronena. Pogadała z nim przez chwilę, jednocześnie dość mocno gestykulując, po czym odwróciła w stronę chłopaków.
- Ominisie, Sebastianie, podejdźcie! - krzyknęła w ich stronę. - Zagramy we trójkę!
- Oh, wiesz przecież, że... - zaczął Gaunt, jednak dziewczyna przerwała mu, podbiegając do niego i łapiąc go za dłoń.
- Nie przejmuj się tym - jej ton głosu był pokrzepiający.
Wprowadziła go na platformę, a obok nich stanął szatyn. Chłopcy wyciągnęli swoje różdżki i czekali na znak od profesora. Ten uniósł swoją rękę, która po chwili opadła, dając im znak, że mecz się rozpoczął.
- Accio! - Sebastian chwycił niebieską kulę, po czym przeciągnął ją na zielone pole, co naliczyło mu trzydzieści punktów.
- Weź wdech - Vivien złapała blondyna za dłoń, nakierowując go na odpowiednią kulę. Gdy wypowiedział zaklęcie, cierpliwie czekała. - I... puść - szepnęła. - Każde pole inaczej brzmi. Wsłuchaj się i z nim wygrasz. Ja cię teraz tylko nakieruję.
I jak powiedziała, tak zrobiła. Wskazywała mu tylko, w którą stronę miało polecieć zaklęcie, a Ominis, korzystając z rady dziewczyny, wytężył słuch. Miała rację. Każde kolejne pole coraz bardziej skrzypiało, co pozwoliło mu puszczać kulę odrobinę wcześniej, by wylądowała tam, gdzie chciał. Wygrał dzięki temu całymi dwudziestoma punktami.
- Udało ci się! - krzyknął Sebastian, podchodząc do nich. - Moje gratulacje!
Blondyn zdezorientował się, kiedy wokół usłyszał brawa i gwizdy. Niezbyt wiedział przez to co ma teraz zrobić, jednak gdy został przytulony przez dwie, najbliższe dla niego osoby, uśmiechnął się. Poczuł się jak małe dziecko, które po raz pierwszy coś wygrało.
- Zrobiłeś to, chłopie! - usłyszał ze swojej lewej głos Garretha.
- Dobrze ci poszło! - z innej strony wiwatowała Natsai.
Chłopak nie mógł powstrzymać szerokiego uśmiechu, a także śmiechu. Był naprawdę szczęśliwy z tak błahej dla innych rzeczy. Jego twarz była rozpromieniona jak nigdy, co przyciągało wzrok uczniów. Żadne z nich nigdy nie widziało, by ten zawsze poważny ślizgon tak się cieszył. Profesor Ronen bujnął się na palcach, spoglądając na swoich podopiecznych z wyraźnym zadowoleniem. Cieszył się, gdy widział, jak jego ulubione trio tak idealnie ze sobą współgra i w głębi serca czuł, że pozostaną nierozerwalni co najmniej na wieki.
- Pięć punktów dla panny Clarity za piękną współpracę i piętnaście dla pana Gaunta za cudowny wynik! - krzyknął.
Sebastian uniósł Ominisa i okręcił go wokół własnej osi, a Vivien mocno go przytuliła, gdy powrócił na ziemię. Cieszyli się z jego zwycięstwa niemal tak samo jak on, co udzielało się całej reszcie.
- To może panna Clarity zmierzy się teraz z samym mistrzem? - nauczyciel uśmiechnął się tajemniczo.
- Z chęcią - odparła, wskakując ponownie na platformę. - To kto bę... pan? - uniosła brwi.
CZYTASZ
W uścisku węży [Sebastian x FemOC x Ominis]
FanfictionGdy Vivien Clarity przybyła do Hogwartu, nie spodziewała się niczego nadzwyczajnego. Marzyła tylko o spokojnym ukończeniu szkoły i o niczym więcej. Nie była przygotowana na to, że zawładnie sercami dwójki swoich najlepszych przyjaciół, którzy od rok...