Marvolo siedział znudzony przed nieprzytomnym mugolem, który był tak słaby, że nie mógł wytrzymać nawet dziesięciu minut klątwy. Nie czuł przez to żadnej przyjemności z zabawy. Potrzebował czegoś mocniejszego, co zaspokoiłoby jego żądze, dlatego wstał, splunął na kobietę i nakazał skrzatowi, by ją wyrzucił gdzieś w lesie, by sama miała trochę zabawy z przetrwaniem. Zarzucił na siebie płaszcz i zaczął myśleć, gdzie by tutaj móc się udać. Torturowanie powoli zaczynało mu się nudzić i czuł, że jeśli zaraz czegoś nie znajdzie, to kompletnie oszaleje. Z resztą, przecież dziś zaczynał się kompletnie nowy rok, a on powinien dostać coś od życia, prawda? Postanowił więc odezwać się do swoich kuzynów, aby wraz z nimi trochę poszaleć.
*****
Tymczasem w Hogwarcie trwały przygotowania do Sylwestra, który oficjalnie zaczynał się o północy w Pokojach Wspólnych, gdzie nie sięgały nauczycielskie oczy. Dwójka ślizgonów szykowała Pokój Życzeń, a Vivien zwiedzała jakieś ruiny, aby odnaleźć ostatnie źródło Starożytnej Magii, którego potrzebowała do odblokowania swojego pełnego potencjału. W powietrzu czuła, że wszystko staje się coraz bardziej niespokojne, dlatego wolała dobrze się przygotować na to, co miało nadejść.
Mimo posiadania mapy, błądziła od godziny. W pewnym momencie nie wiedziała nawet, gdzie się znajduje, a wszystko wokół wyglądało dokładnie tak samo. Jęknęła zrezygnowana, żałując, że nikogo ze sobą nie wzięła. W swojej głowie słyszała szepty, ba, nawet wiedziała, skąd one dochodzą! Ale co z tego, skoro nie miała bladego pojęcia, jak się dostać do tamtego miejsca.
Po kolejnej godzinie zauważyła dziurę pod sklepieniem, przez którą bez problemu przedostałby się człowiek. Poczuła, jak fala zażenowania rozchodzi się po jej ciele. Zaklęciem przystawiła pod ścianę jedną z beczek, po czym się na nią wspięła. Przeszła przez otwór i znalazła się w kolejnym pomieszczeniu, gdzie głosy były o wiele lepiej słyszalne. Poprawiła swoją torbę, rozświetliła miejsce Lumos i ruszyła do przodu. Już po chwili znajdowała się w tajemniczym grobowcu, które błyszczało od blasku Starożytnej Magii. Kucnęła i przyłożyła różdżkę do ziemi, by po chwili zebrać źródło, które tak namiętnie od kilku godzin szukała. Poczuła wtedy jak przez jej ciało przechodzi elektryzujący wstrząs, zupełnie jakby dostarczyła sobie całą energię, której przez ten czas brakowało. Opuszki jej palców mrowiły, a kiedy machnęła różdżką, by sprawdzić swoją teorię, biały promień wystrzelił prosto w ścianę. Tak, teraz nareszcie mogła używać Starożytnej Magii wtedy, kiedy miała na to ochotę. Jednocześnie poczuła przypływ kolejnej siły, którą musiała być odebrana moc Ranroka. Nie mogła jej używać, bo nie potrafiła, jednak teraz... już wiedziała jak. Jakby to ostatnie źródło odblokowało w niej wszystko, co posiadała. Uśmiechnęła się do siebie i wesoło zanuciła piosenkę, po czym w dobrym humorze zaczęła wracać do zamku.
Kolejną godzinę zabrała jej próba znalezienia wyjścia z tych pierdolonych ruin. Jak ona ich nienawidziła.
Gdy w końcu udało jej się dotrzeć do zamku, wszyscy byli w wyśmienitych humorach, wliczając w to nauczycieli. Kiedy tylko weszła do Pokoju Wspólnego, pochwyciły ją czyjeś silne ramiona. Pisnęła zaskoczona, kompletnie się tego nie spodziewając.
- Długo cię nie było - usłyszała dobrze znany głos. - Martwiłem się.
- Wybacz, Ominisie - zaśmiała się nerwowo. - Zgubiłam się. Kilka razy. Tak paręnaście...
Zamilkła, kiedy blondyn ostrożnie ją pocałował. Już chciała oddać się temu uczuciu, kiedy przypomniała sobie, że nie są sami. Oderwała się od niego i spanikowana zaczęła rozglądać po pomieszczeniu i ku jej niezadowoleniu, przyglądało im się całkiem sporo osób.
- C-czemu? - odwróciła głowę w jego stronę.
- Już raz ci mówiliśmy, że chcemy przestać się ukrywać. To męczące - westchnął, łapiąc ją za dłoń.
CZYTASZ
W uścisku węży [Sebastian x FemOC x Ominis]
Fiksi PenggemarGdy Vivien Clarity przybyła do Hogwartu, nie spodziewała się niczego nadzwyczajnego. Marzyła tylko o spokojnym ukończeniu szkoły i o niczym więcej. Nie była przygotowana na to, że zawładnie sercami dwójki swoich najlepszych przyjaciół, którzy od rok...