Rozdział 4

269 17 6
                                    

WENEY

Stałam przed Luke'iem w samej bieliźnie, czując się cholernie niekomfortowo, gdy mierzył mnie wzrokiem. Sama spojrzałam na swoje ciało i nie byłam zadowolona z tego, co zobaczyłam. Miałam lekko odstający brzuch, moje piersi nie były jakoś duże, a uda trochę za duże.

-Zdejmij stanik.

Nie chciałam tego robić, ponieważ na moich piersiach widniały małe blizny, których się wstydziłam. Zdusiłam w sobie wszystkie negatywne emocje, myśląc tylko o tym, że to będzie mój pierwszy raz z Luke'iem, a on będzie zadowolony.

Złapałam za zapięcie stanika i drżącymi od strachu i stresu dłońmi odpięłam go, a potem złapałam za ramiączka i zsunęłam je z ramion, przez co materiał upadł na podłogę, a ja zostałam w samych majtkach, stojąc przed przyglądającym mi się szatynem.

-Podejdź.

Podeszłam, czując wstyd, bo oglądał mnie taką nie idealną. Luke podniósł ręce i położył je na moich piersiach, uciskając je lekko, a ja zamiast poczuć przyjemność, czułam jeszcze większy dyskomfort i strach.

-Majtki.

Odsunęłam się gwałtownie w tył, patrząc na niego z przerażeniem, ale szatyn spoglądał tylko czasami w moje oczy, jakby w ogóle nie obchodziło go moje samopoczucie i jak ja się z tym czuję.

Jednak chciałam go zadowolić.

Już łapałam za koronkowy materiał, gdy nagle okno otworzyło się z rozmachem, a ja natychmiast krzyknęłam i zakryłam dłońmi piersi.
Przez okno wszedł ten sam mężczyzna, który dwa dni temu był w moim pokoju i z lekkim uśmiechem patrzył to na mnie to na Luke'a, który nagle wstał.

-Przeszkodziłem? Sorry, stary, ale nie chciałem mieć darmowych pornoli, więc wpadam teraz.

Potem patrzy na mnie, ale nie mierzy mojego ciała tak jak Luke, tylko cały czas patrzy mi w oczy, a ja czuję się bardziej spokojna, ponieważ uniknęłam czegoś, czego chyba nie chciałam.

-Kim ty, kurwa, jesteś?

-A kim jesteś ty, że w taki sposób się do mnie odzywasz?- odpowiedział pytaniem na pytanie czarnowłosy.
Z taką różnicą, że jego głos był spokojny i nie wyrażał żadnych emocji, a Luke'i był wściekły i chyba lekko przestraszony.

Zerkam na Luke, który ubiera szybko buty i wychodzi, nawet na mnie nie spoglądając, co trochę mnie boli, ponieważ już mnie chyba nie kocha.

A przecież ja sama go nie kochałam.

-Co Pan tutaj robi!- krzyczę, wiedząc, że w domu nikogo nie ma prócz ochroniarzy, którzy nie mają tutaj wstępu.

-Uratowałem cię właśnie przed niechcianym seksem, więc powinnaś być mi wdzięczna, Weney.

Patrzę na niego z niedowierzaniem, jednocześnie czując wdzięczność.

-A może jednak chciałam tego seksu, a Pan mi to wszystko zepsuł?- spytałam, a mężczyzna spojrzał na mnie z uniesioną brwią i podszedł do mnie parę kroków, przez co mój oddech stał się cięższy.

-Idź się najpierw ubierz, jak to zrobisz wtedy możemy rozmawiać, bo tak nie będę umiał powstrzymać swoich rąk.

Nie umiem się poruszyć, a gdy czuję jego dłonie na moich ramionach, odwracając mnie w stronę drzwi od łazienki, przytomnieje.

°Winstony Blue and Red Roses° 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz