Rozdział 19

185 15 3
                                    

WINSTON

Odchyliłem głowę do tyłu, ciężko wzdychając. Powoli traciłem kontakt ze światem w czym pomagał alkohol, który piłem w małych ilościach, jednak dzisiaj chciałem zapomnieć.

Nie chciałem pamiętać jej oczu pełnych łez, jej krzyków, jej wyrazu twarzy. Nie chciałem. Oparłem plecy o zimną ścianę, która dała ulgę mojemu rozgrzanemu ciału. Kellan wypisywał do mnie każdej nocy, pisząc jakim to ja nie jestem debilem, ponownie to niszcząc, jednak co mogłem poradzić, skoro chciałem ją tylko chronić?

Co mogłem poradzić, skoro się cholernie mocno zakochałem?

I chociaż nie wiedziałem jakie to uczucie, to wiedziałem, że ją kocham.
Wiedziałem o tym odkąd drugi raz spotkałem ją po dziesięciu latach, chociaż każdego dnia od dwutysięcznego dziewiątego roku śledziłem każdy jej ruch, jak jebany psychopata, którym byłem. Każdego dnia chciałem zareagować, gdy on ją krzywdził, każdego, jebanego dnia patrzyłem, jak płakała, ponieważ tak cholernie ją to bolało.

Wziąłem kolejnego łyka wódki i zaciągnąłem się papierosem.
Winstony niebieskie, od których się uzależniłem i każdego dnia musiałem wypalić chociaż jednego z nich, a teraz palę już piątego z kolei i czuję, jak żółć podchodzi mi do gardła.
Wstaje, chwiejąc się na nogach i prawie się przewracając idę do łazienki, klękam przed sedesem i wymiotuje wszystko, co było w moim żołądku. Czyli nic.

Przecieram ręką usta, spuszczam wodę i opieram się ramionami o muszle klozetową. Czuję gorzki posmak w gardle i ustach, przez co pluje do wody i ponownie ją spuszczam, patrząc jak wiruje.
Powoli wstaje i podchodzę do umywalki, nawet nie chcąc patrzeć w lustro, jednak robię. Patrzę na człowieka, który zniszczył kolejny raz życie kobiecie, którą szczerze kochał i miał cholerną obsesję na jej punkcie.

Patrzyłem na potwora, który zatracił się w mroku, a on powoli wsiąkał każdy kawałek jego duszy.
Patrzyłem na mężczyznę, którego serce było połamane na miliardy kawałków.

Ale to była tylko i wyłącznie moja wina.

Bez zastanowienia wyjąłem telefon z kieszeni i wszedłem w wiadomości z Weney. A po chwili zacząłem pisać, nie zastanawiając się ani chwili.

Winston:
Przepraszam.

Winston:
Tak cholernie przepraszam,
Moja słodka Weney.

Winston:
Kocham cię, wiesz?

Winston:
Jesteś miłością mojego życia, słodka.
Moje serce zawsze należało do ciebie
i się to nie zmieni, Weney, ponieważ
cholernie mocno cię kocham.

Winston:
I zamierzam walczyć o twoje
przebaczenie.

Winston:
Kocham cię, wyśpij się,
Moja słodka Weney.

Odrzuciłem telefon i nie wiem, czy czekałam na cud, ale blondynka mi nie odpisała. Z tego, co pisał mi Kellan, wywnioskowałem, że Weney była załamana i przez wiele godzin nie mogła zasnąć, ponieważ miała ataki paniki i cholernie się bała.
Poczułem wibracje i natychmiast chwyciłem telefon, pełny nadziei, że to akurat Weney, jednak był to Kaden, który zaczynał mnie kurewsko wkurwiać.

°Winstony Blue and Red Roses° 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz