Rozdział 16

227 14 13
                                    

WENEY

Poczułam ucisk na ramieniu, a gdy się odwróciłam zobaczyłam obok siebie Kellana, który szeroko się uśmiechał.
Usiadł obok mnie, otoczył ramieniem i przycisnął do siebie.

-Pogodziliście się?- spytał, a ja kiwnęłam głową.- Ten kutas chodzi teraz w pierdolonych skowronkach, jak jakaś psychopatyczna wróżka, która rzuca zjebanym pyłkiem.

Parsknąłam śmiechem, a brunet razem ze mną. Razem z mężczyzną się zaprzyjaźniliśmy, czułam się przy nim komfortowa i za każdym razem mnie rozśmieszał. Był moim pierwszym przyjacielem.

Moja mama każdego dnia siedziała w bibliotece, a gdy się już odzywała, to tylko dlatego, by powiedzieć mi, że szuka dla mnie męża milionera, który zapewni nam dobre życie.

Ale ja już znalazłam swojego męża.

-Kaden też jakichś weselszy się zrobił.- mówi, a ja powoli kiwam głową.- Chyba ta jego narzeczona dobrze się z nim obchodzi, bo jebany frajer częściej się uśmiecha. A może to ty tak na niego działasz? W końcu jesteś tutaj naszym małym świetliczkiem.

Jednak on nie wiedział, że otacza mnie sam mrok, którego nie umiem się wyzbyć.

-Kto jest jego narzeczoną?

Wiedziałam, że miała na imię Rita, jednak nie znałam jej nazwiska, które bardzo by pomogło w rozpoznaniu jej.
Przeprowadziła się do Kaden'a miesiąc po ich narzeczeństwie i teraz razem mieszkają. Z Kadenem zaczęłam się kolegować, ponieważ mężczyzna nie był zbyt rozmowny ani nie chciał ze mną rozmawiać, chociaż czasami to on zaczynał temat i go nawet nie kończył.

-Rita Colers.

Rita Colers pieprzyła się z moim ojcem.

Nie chciałam tego mówić, ponieważ widziałam, jaki Kaden był szczęśliwy, gdy mi ją przedstawił. Na początku jej nie rozpoznałam, ale ona widocznie mnie tak, skoro unikała mojego wzroku i była dla mnie niemiła.
Rita Colers była największą szmatą na tej jebanej ziemi.

-Nie znam jej za dobrze, ale widziałam ją kiedyś z moim ojcem.- powiedziałam cicho, ale na tyle głośno, by Kellan mnie zrozumiał.
Byliśmy właśnie w ich domu, gdzie odbywał się bankiet, na którym właśnie dzisiaj brunet zapoznał nas z jego narzeczoną.

Jego młodszy brat spojrzał na mnie, rozumiejąc o co mi chodzi i kiwnął głową. Oboje spojrzeliśmy przed siebie i zobaczyliśmy, że w naszą stronę idzie Winston, który wyglądał, jakby miał ochotę zabić Kellana wzrokiem, a Blake patrzył na niego z rozbawieniem i jeszcze bardziej mnie do siebie przycisnął.

-Odsuń się od niego.- wycedził, ale gdy zobaczył, że nie reaguje, podszedł jeszcze bliżej.- Natychmiast, Weney.

Nie chcąc, by doszło do jakiegoś nieporozumienia, odsunęłam się od bruneta, a Winston w tym czasie usiadł pomiędzy nas, jakby chciał zagrodzić nam drogę do siebie.

-Boże, co się wsciekasz, kutasie.- mówi rozbawiony, a w zamian dostaje mordercze spojrzenie od czarnowłosego.- A poza tym, jakbym chciał, to bym ją już dawno pocałował.

Patrzę na niego z niedowierzaniem, a on jedynie szeroko się uśmiecha i do mnie mruga. Czuję, jak Winston się spina, więc kładę dłoń na jego ramieniu, a on wtedy na mnie patrzy.
Jego wzrok robi się łagodniejszy, a jego usta wykrzywiają się w lekkim uśmiechu.

°Winstony Blue and Red Roses° 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz