Rozdział 7

234 14 3
                                    

WINSTON

Patrzę na mojego brata, który z uśmiechem odpisuje coś na telefonie.

Pierdolony sobie kogoś znalazł.

-Napisała, że jestem zajebisty!- krzyknął i aż wstał w krzesła, na którym siedział, a ja spojrzałem na niego, jak na największego debila tego świata, chociaż nikt nie przebije Kellana.- Jezu, chyba umrę.

-Za wcześnie jeszcze na umieranie, Rhys. Jesteś młody, masz dwadzieścia dwa lata, jeszcze dużo przeżyjesz.

-No, tego samego o tobie powiedzieć nie można. Trzydziestka na karku i zaraz wszystkie kości ci się będą łamać i seksu też nie będzie- zaśmiał się, ale ja nie podzielałem jego rozbawienia.

To prawda. Miałem dwadzieścia siedem lat, ale to nie znaczy, że nagle będą mi się łamać kości i nici z mojego zajebistego seksu.

-Weź zamknij te mordę, bo udusze cię poduszką, gdy będziesz spać.

Patrzy na mnie przerażony, a potem ponownie wraca do telefonu i zaczyna szczerzyć się, jak palant. Sam wyjmuje telefon i patrzę na wiadomości z Weney, w których mało ze sobą pisaliśmy i tylko o tym, żeby uchylała okno w nocy i życzenia miłego dnia lub nocy.

Wzdycham, zdając sobie sprawę, że moja mama weszła do kuchni i zaczęła się nam przyglądać, a najbardziej mnie.

Pierdolona, stara kurwa.

-Zmizerniałeś, Winston.
Powinieneś coś zjeść.

-Martw się lepiej o siebie, mamo.- mówię, chociaż ta stara krowa ma trochę racji. Ostatnio zacząłem mniej jeść, chociaż za chuja nie wiedziałem z czego to wynika.

-Ja jestem na diecie.

Przydałoby ci się, a nie wpierdalasz ciastka w nocy, które chowasz w szafce.

Kiwam głową, chociaż nawet mnie to nie interesuje. Patrzę w stronę krzesła, na którym powinien siedzieć Rhys, ale go tam nie ma, a gdy się rozglądam, widzę, że stoi na balkonie, rozmawiając przez telefon i szeroko się uśmiechając.

-Temu co?

Gówno, kurwa.

-Znalazł sobie dziewczynę, ot co.

-Aha.

Ponownie kiwam głową, a mama odchodzi i idzie do salonu. Westchnąłem, znów wyjmując telefon i pisząc wiadomość do dziewczyny.

Winston:
Co ty na to, żeby gdzieś pojechać?

Weney:
Nie mogę.
Mam kolację rodzinną:)

Winston:
A po kolacji?

Weney:
Rozmowę w gabinecie u taty,
bo ma mi coś do przekazania, a potem spanie (⁠•⁠‿⁠•⁠)

Winston:
A nie mogę do ciebie
przyjść, gdy będziesz już kładła
się spać?

Weney:
Będę zmęczona, a nie chcę się
denerwować na wieczór.

°Winstony Blue and Red Roses° 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz