Rozdział 10

221 9 1
                                    

WENEY

Otworzyłam oczy i natychmiast je zamknęłam, gdy poraziło mnie światło dzienne. Przyzwyczaiłam się do jasności i powoli zamrugałam, próbując przypomnieć sobie, co działo się wczoraj.

Tata, katownie, Winston, przytulanie, płakanie i spanie.

Winston po tym, jak mnie uspokoił, położył się obok mnie i szybciej zasną, a potem i ja odważyłam się zasnąć. Czułam, jego dużą, ciepłą dłoń na moim brzuchu, która jeździła po nim uspokajająco, a gdy zasnęłam demony dały mi spokojnie zasnąć. Rozejrzałam się po pokoju oraz spojrzałam na prawą stronę, na której powinien leżeć Winston, jednak go tam nie ma.

A ja czuję się, jakby właśnie opuściła mnie, jakaś część duszy i poszła razem z nim.

Patrzę na stolik, który leży obok mojej głowy i widzę białą karteczkę i czerwoną, dużą różę obok niej, na co się uśmiecham i biorę do rąk kartkę.

„Mam nadzieję, że nie masz mi
za źle, że „uciekłem“, jednak musiałem.
I z wielkim trudem wypuściłem cię z moich ramion, Weney. Mam również nadzieję, że się wystarczająco wyspałaś, jeśli nie, to idź jeszcze spać, Moja słodka Weney.

W.“

Wpatrywałam się w jego staranne, przechylone pismo, zdając sobie sprawę, że naprawdę byłam jeszcze nie wyspana. Odkładam kartkę do szuflady, biorąc róże i zaciągam się jej zapachem, prawie się zapowietrzając.
K

ładę się z powrotem na materac, przykrywając się po szyję kołdrą, a po pięciu minutach ogarnia mnie ciemność, która w tej chwili wydaje się przyjemna.

Lecz już po kilku minutach snu, poczułam, że coś było nie tak.

Ponieważ Eldorado La Casta nie zapukał do moich drzwi.

~•~

Taty nigdzie nie było, a ochroniarze nie chcieli mi nic powiedzieć, a bardziej zarzekali się, że o niczym nie wiedzą. Nie powinnam się o niego martwić, ale nigdy tak nagle nie znikał. Weszłam do wielkiej biblioteki i przeszłam wzdłuż regałów, które były po brzegi wypełnione starymi książkami, aż w końcu natrafiłam wzrokiem mamę, która czytała Dumę i uprzedzenie.

Nie wiedziałam, co takiego jest interesującego w tej książce, ale nie chciałam się teraz nią interesować.

-Mamo.

Jedno słowo wystarczyło, by drgnęła i spojrzała na mnie chłodno.

-Tak, Weney?

-Gdzie jest tata?
Nie zapukał do mnie, a ochroniarze zarzekają się, że o niczym nie wiedzą.- mówię, widząc jak się spięła i odwróciła wzrok.

Nie odpowiedziała.

Z westchnieniem odchodzę i siadam na kanapie, włączając wiadomości, a pierwsze, co widzę, to imienia nazwisko mojego taty.

Eldorado La Casta, znany biznesmen nie żyje.

Wpatruję się w telewizor, nie potrafiąc nawet mrugnąć, w końcu przytomnieje i wyciągam telefon, dzwoniąc do niego.

°Winstony Blue and Red Roses° 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz