~~SA'EL~~
Posłałem groźne spojrzenie Angusowi. Nie zapomniałem o jego długu, który miał wobec mnie. Właściwie nie sądziłem, że kiedykolwiek uda mu się pozbyć tego brzemienia. Co mógł mi ofiarować zwykły człowiek? Nic.
Czasami zastanawiałem się, czy nie zażyczyć sobie czegoś przyziemnego, cokolwiek, co mogło uwolnić króla z tej obietnicy, jednak gdybym to zrobił, nie mógł dziś zostawić tutaj Marou.
Teraz kiedy sytuacja nie przedstawia się w kolorowych barwach, istnieje chociaż jedno miejsce, gdzie Marou może być bezpieczny. Głupotą byłoby z mojej strony próbować go ukryć w Piekle.
Raczej tępe anioły nie będą szukać swojego wśród ludzi, a nawet jeśli... Zajmie to im sporo czasu. Skąd mogą wiedzieć, gdzie go ukryłem?
– Nie musisz się o nic obawiać, twemu ukochanemu nie spadnie włos z głowy – oznajmił król i uśmiechnął się drapieżnie. Łże jak pies. Czuję to. Prędzej czy później wykorzysta okazję, by położyć swoje brudne łapska na nieskalanym ciele mojego anioła. Nie zrobi tego, bo Marou jest przepiękny i trudno się powstrzymać widząc tak piękną istotę – w końcu wciąż jest w połowie aniołem. Pięknem w najczystszej postaci. Zrobi to, by się zemścić. Zemścić, że tamtego dnia go posiadłem. Jednak w tej chwili nie mam innego wyjścia niż go tutaj zostawić.
– Stracisz głowę – oświadczam – Pamiętaj, że musisz spłacić swój dług, inaczej zabiorę ci wszystko.
– Pamiętam – mówi.
Nie mogłem mu ufać. Musiałem jak najszybciej dowiedzieć się, jaki stosunek do pół Upadłego ma Lucyfer, spróbować wpłynąć na jego decyzję. Zrobię wszystko, by mój ukochany był szczęśliwy, jednak... Wszystko zależy od Lucyfera i jego humoru, a raczej tego, czy będzie podzielać moje ideały, a mianowicie ich brak.
Muszę przekonać, Lucyfera do tego, by nie zabijać Marou, a pozwolić mu przyłączyć się do nas. Zrobić z niego naszą broń. Chyba lepiej jest mieć po swojej stronie pół Upadłego niż być jego wrogiem.
Gdybym ja był władcą, to tak właśnie bym postąpił. Zgarnął pół Upadłego do swojej armii.
Będę musiał przemilczeć tylko fakt, że Marou to mój Przeznaczony? A może właśnie nie? Może powinienem wyjawić to Lucyferowi? Jako argument, który sprawi, że uwierzy, że da się kontrolować pół Upadłego?
Z drugiej strony... Zawsze mogę użyć podstępu – zafarbować włosy Marou, wymyślić mu jakąś tragiczną historię. W Piekle raczej nikt nie będzie podejrzewać go o bycie pół istotą. A nawet jeśli, kto śmie źle powiedzieć na partnera księcia Piekieł? Nie narażając się tym samym na mój gniew? Nikt.
Jednak jak długo uda nam się utrzymywać tę farsę? W końcu ktoś zacznie podejrzewać, że coś jest nie tak?
~~
Rozejrzałem się po swojej rezydencji. Nie spodziewałem się, że pogłoski o pół Upadłym, tak szybko dotrą do mieszkańców Piekła. Lucyfer pewnie już wiedział i to była kwestia czasu, zanim pojawi się z wizytą u mnie, prosząc mnie bym zgładził Marou. Jak mógłbym się na to zgodzić?!
Chowałem do torby wszystko, co mogłem sprzedać ludziom. Będziemy potrzebować pieniędzy i chociaż kradzież wchodziła w grę, to nie zawsze mogę tak ryzykować. Świat ludzi ma inne prawa, do których będziemy musieli się dostosować?
– Stwórco – mówię cicho – Dlaczego? – pytam, wiedząc, że nie dostanę żadnej odpowiedzi.
– Przydałaby mi się twoja mądrość – oznajmiam. Mamy uciekać tak w nieskończoność? To nie jest życie, które chciałem dać Marou.
CZYTASZ
Trylogia Soul Journey: Heaven is where you are. Tom I.
Short StoryMarou jest Aniołem, a Samael Upadłym Aniołem. Mimo różnic są sobie Przeznaczeni. Początkowa niechęć szybko przeraża się w większe uczucie, na które nie mają oboje wpływu. Zdając sobie sprawę z zagrożenia, jakie ich czeka, postanawiają złamać zasad...